Читать книгу Moje podróże z lotką - Jadwiga Szalewicz - Страница 6

Prolog Dziewczynka z lotką

Оглавление

Dziewczynka na obrazie jest ubrana jak mieszczka. U jej pasa wiszą nożyczki, w prawej ręce trzyma drewnianą rakietę naciągniętą strunami wykonanymi z jelit kozła, w lewej lotkę – korek z powbijanymi kolorowymi piórami z ogona koguta. Obraz La fillette au volantDziewczynka z lotką – namalował Jean-Baptiste Siméon Chardin w roku 1737.

W XVIII wieku w sztuce dominowało rokoko. Wiele obrazów przedstawiało eleganckie karnawały, erotyczną nagość i romantyczne schadzki. Realny świat był niemal nieobecny. Chardin jako pierwszy w malarstwie francuskim zaprezentował nurt, który można określić mianem „mieszczańskiego realizmu”, dzięki czemu jego prace wyróżniały się spośród innych XVIII-wiecznych malowideł. Rzadko szukał tematu w świecie dworskim czy arystokratycznym. Prawie nigdy nie sięgał do mitologii, nie tworzył też obrazów religijnych. Przez całe długie życie przedstawiał z upodobaniem sceny rodzajowe z życia niższej klasy mieszczańskiej. Malował kobiety zajęte gospodarstwem domowym, a pokazując je, nie wahał się przed okazaniem sympatii skrzętnym zapracowanym gosposiom. Nawet przy ciężkiej pracy były schludne, powiedziałabym nawet, że na swój sposób pociągające. Wiele lat po śmierci Chardina bracia Goncourt, charakteryzując jego sztukę, mieli napisać: I czemuż kobieta ze stanu trzeciego nie miałaby na tych obrazach rozpoznać siebie samej? Malarz nie zapomina o najmniejszym szczególe jej stroju, ukazuje zakasane rękawy, fartuch, chustkę na ramionach, nożyczki przytroczone do pasa, chłopski złoty krzyżyk na szyi, pasiastą spódnicę, rakietę i lotkę do le volant (…) maluje ją w kuchni, jak przygotowuje jarzynę na zupę, jak namydla i pierze bieliznę, jak powraca z targu, niosąc w koszyku pieczeń na niedzielny obiad…

Do scen rodzajowych Chardina pozowały zwykłe dziewczęta, na poły służące, na poły rezydentki wychowujące się w domu Chardinów. Biografowie odnotowują dwie spośród nich, w tym Agnès Roland, która prawdopodobnie prowadziła mu gospodarstwo po śmierci pierwszej żony Marguerite Saintard. Pozowała ona do obrazów: Kobieta obierająca brukiew, Kobieta zmywająca rondle, Kobieta piorąca czy też bardzo lubianego przez nas Dziewczynka z lotką. Jego kopia wisi w naszym domu namalowana 250 lat po powstaniu oryginału.

Pierwszy raz zobaczyłam ją podczas dorocznego kongresu europejskiego badmintona. Kopię obrazu wręczono Rinie de Beer, Holenderce, która kończyła działalność w europejskim badmintonie. Ach, jakże mi się podobał ten mały reprint! Byłam zachwycona tak bardzo, że postanowiłam odszukać oryginał, kupić katalog i oczywiście zamówić kopię obrazu. Moje poszukiwania były długie, trwały i trwały. Ale byłam uparta! Dziewczynka z lotką to obraz, który dla badmintona jest symbolem. Symbolem le volant, wolanta, gry, która służyła uciesze i zabawie arystokracji na dworze króla Ludwika XIV zwanego Królem Słońce.

Będąc ponownie w Paryżu w 1993 r., odwiedziłam muzeum w Luwrze, gdzie znajduje się kilka obrazów Chardina. Miałam nadzieję, że być może tym razem uda mi się obejrzeć ten, który tak mocno związany jest z naszym sportem. Niestety! Dziewczynki z lotką nie było. Prowokowała mnie swoją urodą, lecz ciągle unikała.

We wrześniu 1993 r. zaproponowano mi udział w konferencji – seminarium szkoleniowym „Sport for All”. Miałam wyjechać do Florencji. Zarezerwowałam bilet lotniczy do Rzymu i już cieszyłam się na kolejną możliwość spotkania Dziewczynki z lotką we florenckiej Galerii Uffizi, zastanawiając się, czy życie niesie kolejną miłą niespodziankę, czy następne rozczarowanie. Florencja, a w niej Galeria Uffizi znajdująca się w pobliżu Piazza della Signoria… To jedno z najstarszych muzeów w Europie. W jej zbiorach są dzieła najwybitniejszych mistrzów.

Lecę dzień przed rozpoczęciem konferencji. Uroczyste otwarcie ma się odbyć następnego dnia o siedemnastej w Palazzo Vecchio, czyli Starym Pałacu, dawnej siedzibie rady miejskiej we Florencji przy Piazza della Signoria.

Rzym, lotnisko Fiumicino, przesiadka na pociąg i jestem we Florencji. Organizatorzy czekają i wiozą mnie do hotelu. Hotel della Signoria znajduje się w centrum miasta. Mam wolne popołudnie, idę na spacer, przysiadam w tawernie, aby zjeść prawdziwe spaghetti, sałatę, pomidory, popijam toskańskie wino. Mam ze sobą mapę Florencji i staram się zorientować, gdzie jest Galeria Uffizi. Okazuje się, że tylko 300 metrów dalej, to pięciominutowy spacer. Siedzę i ustalam, co będę robić w najbliższych dniach. Chcę zobaczyć jak najwięcej! Zacznę już jutro o szóstej rano, tak jak doradziła mi miła pani w recepcji hotelu. Uzbrojona w bilet i plan sal oraz wiszących tam obrazów, zajęłam się zwiedzaniem.

Do muzeum mogłam wejść o dziesiątej, ale to nic, chodziłam i chłonęłam atmosferę, przyglądałam się wieńcom powieszonym naprzeciwko wejścia. Co do licha? To wieńce żałobne, dlaczego tutaj? W końcu wchodzę. Mam plan drugiego piętra, kupiłam przewodnik. Docieram tam, gdzie chciałam, do sali nr 44. Ale co to? Przede mną strażnik, carabiniere. Nie chce mnie dalej wpuścić. Rzeczywiście ta część galerii jest odgrodzona. Nie mogę iść do sali, w której wisi Dziewczynka z lotką Chardina! Tłumaczę strażnikowi, że muszę, a on całkiem niewzruszony mówi, że nie, nie można. W końcu na moje pytanie: Per que?, odpowiada:

Bombi, banditi buum!

Patrzę, nie rozumiejąc, jakie bomby, jacy bandyci, jakie bum? A mój obraz? A moja dziewczynka? W końcu przychodzi ktoś z obsługi piętra i zaczyna mi tłumaczyć po angielsku: Droga pani, w maju 1993 r. samochód pułapka zostawiony przy Via dei Georgofili eksplodował, wybuch spowodował uszkodzenie części pałacu, pięć osób zginęło, dlatego sale 43, 44 i 45 są zamknięte. Najpoważniejszych zniszczeń doznał Pokój Niobe, tylko częściowo udało się go odrestaurować, ponieważ freski zostały nieodwracalnie uszkodzone. Sprawców eksplozji nie udało się wykryć, ale podejrzewano o nią mafię. Obecnie trwa remont.

Przytomnieję, pytam o stan obrazu Chardina. Jest mocno zakurzony, konieczna jest renowacja, czyszczenie i uzupełnienie drobnych uszkodzeń. Za kilka miesięcy będzie prawie nowy. Za kilka miesięcy!

Minęły kolejne trzy lata. Jestem w Paryżu na Kongresie 100-lecia sportu. Oczywiście zaplanowałam zwiedzanie Luwru. Być może moja Dziewczynka z lotką spokojnie wisi teraz tu? Przecież była tylko wypożyczona na wystawę we Florencji. Przeszłam Luwr trzykrotnie, ale na próżno – obrazu nie było!

Kilka lat temu, czytając blog „Caramba” prowadzony przez Annę Turowicz, niespodziewanie trafiłam na informację. Anna, mieszkająca w Hiszpanii, w Albacete, planowała wyjazd z rodziną do Madrytu na wystawę Chardina, którego obrazy miały być prezentowane od 1 marca do 19 maja 2011 r. w Muzeum Prado! Serce zabiło i zakłuło, znowu Dziewczynka z lotką, ekspozycja w Prado, ale ja nie mogę tam być! Niestety! Opiekuję się ciężko chorym ojcem, którego stan jest silnie związany z przeżyciami po śmierci mamy w maju 2010 r. W żaden sposób nie mogę opuścić „mojego staruszka”, nawet dla Dziewczynki z lotką.

Anna była tak miła, że na moją prośbę kupiła katalog wystawy Chardina i przesłała mi pocztą. Mam w końcu swoją Dziewczynkę z lotką przynajmniej w książce! Tym razem na chwilę zapomniałam o poszukiwaniu tego jednego z najlepszych obrazów o tematyce le volant. No cóż, pewnie kiedyś niespodziewanie spotkamy się twarzą w twarz… Zobaczymy!

Warszawa, 2016 r.

Moje podróże z lotką

Подняться наверх