Читать книгу Upadek. Trylogia Wojna. Część 2 - Jan Ali - Страница 16

Оглавление

( 11 )

– Może kiełbaskę z piwem? – zaproponował Zapalski. R. pokręciła głową i rozejrzała się po namiocie.

– Nie, dziękuję. Przyjemnie tu.

– Jeżeli ktoś lubi polowe klimaty. – Uśmiechnął się. – Ja lubię od dzieciństwa.

– Dobrze wiedzieć, że w razie czego będzie miał kto walczyć w partyzantce – odpowiedziała, a Zapalski dopiero po chwili wyczuł ironię. – Ale chciałam z panem rozmawiać o czymś całkiem innym.

Usiedli naprzeciwko siebie, na dwóch łóżkach polowych.

– Właśnie – powiedział. – Nawet nie wiem, co panią do mnie sprowadza. Prośba o spotkanie była wielkim zaskoczeniem.

– Niesłusznie. Robi pan dużo dobrego.

– Dziękuję. Słyszeć taki komplement z pani ust, to zaszczyt.

– Cieszę się. – Klepnęła się w udo, jak gdyby wymiana uprzejmości zmęczyła ją ponad jej zwyczajną wytrzymałość. – Teraz do konkretów. Mam mało czasu.

– Chętnie posłucham.

– Jaką skalę ma pańska działalność? – zapytała.

Nie zrozumiał.

– W jakim sensie?

– Ilu ma pan takich jak oni? Przeszkolonych i gotowych do akcji?

– Niewielu – speszył się. – Mamy skromne środki, a wyćwiczenie jednej osoby...

– Dobrze wiem, ile to kosztuje – przerwała mu. – Ilu ich jest?

– Może czterystu, w całej Polsce.

– To i tak sporo, gratuluję.

Skinął głową na znak, że dziękuje. Sam jednak najwyraźniej nie był zadowolony ze skali swojej działalności. Albo też z faktu, że tę skalę właśnie ujawnił.

– Idą wielkie zmiany. Potrzebuję wiernej drużyny. I wybitnych liderów. Mam dla pana propozycję.

– Dziękuję za zaufanie – odpowiedział.

Lustrowała go przez chwilę wzrokiem, jak gdyby właśnie teraz podejmowała ostateczną decyzję, czy jest godzien. Najwyraźniej zdecydowała, że tak.

– Co by pan powiedział, gdybym zaproponowała panu tekę premiera?

Był zaskoczony. I na tyle młody, że nie potrafił tego ukryć. Jakieś żarty?

Patrzyła na niego uważnie, i na pewno nie chodziło jej o żarty.

– To na poważnie? – zapytał.

– Jeżeli przytoczy pan gdzieś tę rozmowę, wszystkiemu zaprzeczę, a pan drugiej szansy w polskiej polityce nie dostanie. Więc jak? Gdybym zaproponowała panu tekę premiera, jaka by była pańska odpowiedź?

– Że premier jest, choć to zdrajca i szkodnik. Że jest pani reprezentantem największej, ale tylko opozycyjnej partii. I że najpierw trzeba wygrać wybory, aby takie rzeczy proponować – odpowiedział szybko i zdecydowanie. Może zbyt zdecydowanie, skarcił sam siebie. Ale R. nie wyglądała na urażoną; zapewne nie było na świecie rzeczy, która mogłaby ją urazić, oprócz utraty władzy.

– Podoba mi się pańskie zdecydowanie. Ale jest pan w błędzie. Rozmawiam o tym z panem, bo zwyczajnie jestem od pana znacznie lepiej poinformowana. Gra pan w szachy?

– Nie.

– No właśnie. A ja gram – oznajmiła zadowolona. – Niech pan da znać, żeby temu mojemu kierowcy przynieśli dwie kiełbaski i coś do popicia, ale nie piwo. Nie chcę mieć problemów z lokalnymi stróżami prawa.

– Oczywiście. – Wyjął telefon i napisał SMS-a. – Mam nadzieję, że ktoś już wcześniej o to zadbał.

– Wątpię. Młodzież to młodzież. Nawet ta patriotyczna myśli tylko o sobie.

– Zaraz ktoś mu przyniesie.

– No więc – kontynuowała poprzednią myśl – dajmy na to, że mam władzę, która pozwala mi formować rząd. Sformuję go z panem w roli głównej. Będę pana popierać i wspierać. A pan nigdy nie zapomni, od czego zaczęła się pańska prawdziwa kariera. I kto ją może skończyć.

– Zabrzmiało to złowieszczo – zauważył. – Jeszcze nie zaczęliśmy współpracy, a już mi pani grozi.

– Ja nie grożę. – Potrząsnęła głową. – Ja tylko ustalam warunki. Jasne i uczciwe. Pan rządzi krajem, ale to ja rządzę panem. Ja realizuję swoje plany, a pan z chłopaka uganiającego się po lesie staje się jednym z najważniejszych polityków w państwie. Z dnia na dzień.

– A Jerzy Orłowski? – spytał cicho. – Co z nim? To człowiek legenda.

– Właśnie. – Popatrzyła na niego. – Obawiam się, że to już tylko legenda.

Upadek. Trylogia Wojna. Część 2

Подняться наверх