Читать книгу Sekretne dziecko - Kerry Fisher - Страница 10

CZĘŚĆ PIERWSZA
SUSIE
ROZDZIAŁ 7
Czerwiec 1977

Оглавление

Sama nie wiedziałam, dlaczego zgodziłam się wystąpić. Owszem, był Srebrny Jubileusz, ale minęło już ponad dziewięć lat, odkąd ostatnio trzymałam w ręku mikrofon. Z tremy żołądek mi się skręcał. Kiedy czekałyśmy na koniec występu trzech małych dziewczynek, które niewyraźnie mruczały pod nosem Halfway Down the Stairs, Louise szepnęła mi do ucha:

– Powinnyśmy je pokonać.

Następna była kasjerka ze sklepu Budgens, która z rozmarzeniem wykonała piosenkę Sam Olivii Newton-John, a po niej nasz pan od mycia okien zastanawiał się, dlaczego Lucille zrejterowała.

Louise zdawała się w ogóle nie mieć tremy. Ja zaś, jak tylko muzyka zaczęła grać, poczułam natychmiastowy przypływ szczęścia, niezmąconą niczym przyjemność, kiedy mój głos opadał i wznosił się, oplątując słowa z taką swobodą, jakbym używała mięśnia, który nie zaniknął, lecz przez cały czas czekał cierpliwie w uśpieniu, gotów do działania w razie potrzeby. Jednak największej radości dostarczyła mi reakcja publiczności, kiedy Louise zaczęła śpiewać partię Marie Osmond. Rozmowy na trawniku milkły, wszyscy nadstawiali uszu. Pootwierali szeroko oczy i usta. „Dobrze śpiewa” czytałam na ich twarzach. Kiedy skończyła, rozległy się owacje, ludzie uderzali w blaty stołów pięściami i łyżkami. Rozpierało mnie uczucie, którego nie umiałabym określić. Radość? Ulga wymieszana z dumą? Jakkolwiek to nazwać, ludzie wokół patrzyli z podziwem na moją córkę, moje dziecko, a ja mogłam się ogrzać w jej blasku.

Wiedziałam, że gdzieś w tym tłumie jest Lizzy, że kiwa się w rytm muzyki z małym chłopcem na ręku – padający na mnie cień przeszłości. Miałam jednak nadzieję, że podaruje mi ten moment, jedną z nielicznych chwil, w których byłam pewna, że nie zawiodłam.

Na pewno, gdy spojrzy na Louise, szybko zaintryguje ją fakt, że wygrała konkurs piękności w kategorii starszych dziewczynek. Przypomni sobie słowa konferansjera o  j e d e n a s t o l e t n i e j Louise Duarte, sięgnie pamięcią dziewięć lat wstecz i uświadomi sobie, że coś tu nie pasuje.

Teraz konferansjer przejął mikrofon i powiedział:

– Chyba odkryliśmy nową Karen Carpenter. Byliście świadkami jej debiutu.

Po tych słowach uściskał Louise i przyłożył grube mokre wargi do jej policzka. Zauważyłam, jak się wzdrygnęła, lecz zaraz potem uśmiechnęła się grzecznie i podziękowała. Jak zawsze dobrze wychowana.

Po raz drugi tego dnia chwyciłam ją za rękę i odmaszerowałam.


Uważnie wpatrywałam się w miejsce, w którym stała Lizzy. Byłam gotowa wyprzeć się znajomości z nią, gdyby się do mnie odezwała. Czas mijał, a ona nie podchodziła, więc mój strach zaczął słabnąć. Danny spotkał jakiegoś dawnego kolegę z marynarki i musiał się z nim napić za stare dobre czasy. Potem nie wiadomo skąd pojawiła się butelka porto. Rzadko kiedy piłam – czasem lampkę wina, raz na jakiś czas Bacardi z colą – ale tego dnia ktoś podsunął mi Crème de Menthe Frappé i myśl o odcięciu się od tego wszystkiego, o pogrążeniu się w zapomnienie, stała się niezmiernie kusząca. Danny pilnował, by mój kieliszek stale był pełny.

– Miło widzieć, że wracasz do gry.

Podeszła mama z wiaderkiem lodu.

– Najwyższy czas na chwilę rozrywki – powiedziała, klaszcząc, kiedy przyłączyłam się do Danny’ego parodiującego Toma Jonesa. Przez krótką chwilę znowu byłam młoda i niezwyciężona.

Dopiero kiedy tłum zaczął się rozchodzić i bufor oddzielający mnie od Lizzy malał, obudziłam Louise, która tymczasem zasnęła zwinięta w kłębek na kocu.

– Chodź już, Danny, pora wracać. Musimy ją odstawić do domu.

W jubileuszowym krawacie i podkoszulku z wizerunkiem królowej, objął mnie jedną ręką – nie byłam pewna, czy chciał mnie podeprzeć, czy chronić, ale oparłam się o niego i poczułam taką bliskość, jakiej nie czułam między nami od dawna.

Gdy tego wieczoru położyliśmy się, jego dłonie przesuwały się po moim ciele, a ja coraz bardziej topniałam pod ich dotykiem. Sunął coraz wyżej i nagle powiedział:

– Ćwiczysz coś? Bo twoje piersi wydają się większe.

– Czy to znaczy, że tyję?

Przysunął mnie do siebie, pomrukując delikatnie.

– Tylko według ciebie to coś złego, ja kocham cię taką, jaka jesteś, wiesz o tym. – Nawet mój przyćmiony alkoholem umysł rozpoznawał szczerość w tych słowach.

Pozwoliłam się prowadzić, dałam mu przejąć kontrolę, po prostu oddałam mu się cała, aż zaspokojeni i nasyceni odpłynęliśmy w sen.

Dopiero następnego dnia rano, gdy moje piersi pulsowały w tym samym rytmie co głowa, zaczęła we mnie kiełkować pewna myśl. Stanęłam bokiem przed lustrem w łazience. Zawsze byłam szczupła, wręcz chuda. Teraz jednak nie dało się nie zauważyć, że skóra na brzuchu jest napięta i wyraźnie rysuje się maleńkie wybrzuszenie. Wcześniej myślałam, że to oponka tłuszczu pojawiająca się z wiekiem, i przestałam jeść ziemniaki.

Stałam tam, z dłońmi na brzuchu, obserwując w lustrze swoją twarz, doszukując się w niej śladów, że znowu będę matką, niemal dekadę po urodzeniu ciebie. Radosne niedowierzanie konkurowało z innym wspomnieniem: stałam w tej samej łazience, łzy ściekały mi po policzkach, kiedy dotarło do mnie, że noszę dziecko obcego mężczyzny. Teraz poklepałam się po brzuchu i obiecałam sobie, że tego malucha nie zawiodę.

Danny zapukał do drzwi łazienki, żeby sprawdzić, czy nic mi nie jest. Wpuściłam go i przyłożyłam palec do ust, żeby Louise nas nie słyszała.

Wskazałam na swój brzuch. Ledwie śmiałam wyszeptać te słowa:

– Chyba jestem w ciąży.

Danny przez moment stał nieruchomo.

– Jesteś pewna? – Wyraz jego twarzy, emanującej szczerą radością, zaskoczył mnie. Jakby wcześniej tłumił swoje oczekiwania i co za tym idzie, zmniejszał siłę ewentualnych rozczarowań, abyśmy oboje nie poszli na dno. Oparł głowę na moim ramieniu i na wpół śmiejąc się, na wpół szlochając, powiedział: – Ty spryciaro.

– Co byś wolał, chłopca czy dziewczynkę?

Danny tylko się roześmiał i spojrzał na mnie z rozbawieniem.

– Za dobrze cię znam, żonko, na takie gry. Byle było zdrowe. Tylko tego chcę. Po prostu cieszmy się z tego, skoro mamy tyle szczęścia, że możemy to przeżywać drugi raz.

Uściskałam go mocno.

– Uważaj, nie zmiażdż tej małej fasolki. – Odsunął się ode mnie.

Zanurzyłam twarz w jego ramionach z nadzieją, że twój nowy ojciec tak samo troszczył się o ciebie od samego początku. Że sprawdził się dużo lepiej niż biologiczny ojciec.

Twojego ojca widziałam tylko raz po tym, jak cię oddałam. Było to kilka miesięcy później, wychodził z eleganckiego hotelu na nabrzeżu, tego samego, w którym byliśmy tamtej nocy. Zobaczyłam go pierwsza. Od razu poznałam tę muskularną sylwetkę i sprężysty krok, ręce kiwające się do rytmu, jakby jeszcze brzmiała mu w uszach muzyka z koncertu. Przeszłam na drugą stronę ulicy, żeby się z nim nie spotkać. Czas wymiany uprzejmości dawno już minął. Zorientowałam się, że mnie zobaczył, po tym, jak jego kroki straciły rytm i jeden martens zawisł na moment o kilka centymetrów nad ziemią przed dotknięciem chodnika. Szybko opuścił głowę – ciemne włosy zafalowały i zalśniły w jesiennym słońcu, a spojrzenie tych oczu, które mnie kiedyś urzekły i pozbawiły rozsądku, skierowało się ku ziemi. Tak chyba było najlepiej, ale przez jeden szalony moment miałam ochotę wtargnąć na jezdnię, przedrzeć się między autobusami na drugą stronę i stanąć z nim twarzą w twarz, żeby przyznał, że tego, co się stało, nie da się ot tak zamieść i wyrzucić niczym pety po imprezie. Skończyło się jednak na tym, że usiadłam na schodach poczty i się rozpłakałam. Ten płacz sprawił, że wszystko, co mnie zżerało od środka, wydostało się wraz ze łzami na zewnątrz, a ja poczułam chwilową ulgę, do czasu gdy te emocje uzbierają się na nowo niczym woda w górskim źródle.

Wróciłam myślami do tego, co tu i teraz. Wdychałam zapach Danny’ego. Chciałam wypełnić nim płuca, nasiąknąć poczuciem stabilności, które dawała mi jego obecność.

– Nie mogę uwierzyć, po tylu latach… nowe dziecko w rodzinie, lepiej już być nie może – mówił.

W tamtej chwili myślałam, że ma rację.

Sekretne dziecko

Подняться наверх