Читать книгу Maria. Powieść ukraińska - Malczewski Antoni - Страница 29

2
VIII

Оглавление

Lecz cóż widać na wzgórku? Z bliskiego rozdołu

Kłęby dymu z iskrami buchają pospołu,

Wiją olbrzymie słupy, co zgięte u góry,

W ciężkie – czarne – skrwawione – rozchodzą się chmury.

Lecz cóż słychać na wzgórku? W przyległej nizinie

Płacz, jęki, krzyk rozpaczy w słomianej dziedzinie249,

Co biorąc serce w kręgi przeraźliwym brzmieniem,

Nawet pierś w stal oprawną podnoszą – westchnieniem.

«Baczność! – do broni wiara! – chorągiew rozwinąć —

Tatarzy wieś rabują – zwyciężyć lub zginąć!»

I nagle jak wodoskok250, rycerze zajadli

Z błyszczącym szumem z góry na dolinę wpadli.

Tak pożar z rąk łupieżców wieś całą ochłonął251,

Gdy lud zlękły, bezbronny, w krwi i łzach utonął;

Lecz nie czas koić boleść, ni mienie ratować,

Lub pojedynczo z wrogiem o zdobycz harcować,

Bo już – przez swoje czaty ich Han ostrzeżony

Zebrał znaczniejsze ordy w taniec ulubiony;

Tam – za wsią stoją – całe zakrywają pole —

Bór w lewo – strumień w prawo – a oni w półkole252.

Widzi ich dobrze Wacław; ale razem zważa,

Że napad uchybiony253 na zgubę naraża.

Jak się cofnąć przez ogień? Ej! któż zdoła minąć,

Co mu niebo przeznaczy – zwyciężyć czy zginąć?

«Czyja wola, to za mną» – rzekł, i spiął rumaka,

Co nim się rzucił w pożar, zżyma się i wskaka254

(Mniej ów, niźli Graf Wacław, odważny i dziki).

Jakżeby wodza polskie odstąpiły szyki?

To i oni w płomienie – wśrzód blasku pożogi,

Przez głownie i zarzewia, szukają swej drogi.

Już za wsią – i wraz szybko, sfornie, lekko, śmiało,

Rozwinęło się wojsko; i w linii ostało.

Zagrzmiały wszystkie trąby jednym strasznym dźwiękiem —

Porwały się kopyta z jednym głośnym brzękiem,

A prychające konie i schylone ciała

Jednym pędem uniosła i Zemsta, i Chwała.


249

w słomianej dziedzinie – w chatach krytych słomą. [przypis redakcyjny]

250

wodoskok – fontanna (wyraz znany Lindemu). [przypis redakcyjny]

251

ochłonąć – ogarnąć; Linde zna wyraz „ochłonąć” tylko w tym właśnie znaczeniu. [przypis redakcyjny]

252

Bór w lewo – strumień w prawo – a oni w półkole. – „Tatarzy radzi się potykają w polu równym, pułki swe wokoło zgromadziwszy szykiem zakrzywionym, który pospolicie ludzie rycerscy marsowym tańcem zowią, a na pierwszym potkaniu tak gęste strzały puszczają, jako najgęstszy grad”. Kronika Gwagnina, tłumaczenia Paszkowskiego, kar. 593. „Tatarowie zaś zwykłym tańcem, a na kształt półmiesiąca zakrzywionym szykiem, różnie się rozstrzelili”. Kronika Marcina Stryjkowskiego, karta 345 [Kronika Gwagnina, tłumaczenia Paszkowskiego: Aleksander Gwagnin (zm. 1614), rodem Włoch z Werony, (otrzymał później indygenat [indygenat:obywatelstwo, uznanie obcego szlachectwa; Red. WL]) naprzód żołnierz, „kawaler przepasany i dowódca jazdy Jego król. Mości”, na starość dziejopisarz i geograf, autor wydanej w r. 1578 u Wierzbięty w Krakowie: Sarmatiae Europeae descriptio; Kronika Marcina Stryjkowskiego. – Która przedtem nigdy światła nie widziała, kronika polska, litewska, żmudzka i wszystkiej Rusi… wyszła po raz pierwszy w Królewcu 1582 r.; J. U.]. [przypis autorski]

253

uchybiony – chybiony. [przypis redakcyjny]

254

wskakać – Linde formę tę podaje jako już wyszłą z użycia. Tu wskaka, nie wskacze, dla rymu. [przypis redakcyjny]

Maria. Powieść ukraińska

Подняться наверх