Читать книгу Berek - Marcin Szczygielski - Страница 18
VIII
ОглавлениеJanka nareszcie poszła. Boże jedyny, myślałam, że będzie u mnie siedziała do wieczora. Zjadła cztery kawałki murzynka. Cztery kawałki! Mnie to by chyba rozerwało, gdybym tyle zjadła. Następnym razem kupię jakieś ciasto z bitą śmietaną, coś wyjątkowo tuczącego, będzie miała nauczkę. Próbuję zadzwonić do Ninki, ale nie odbiera. Nie zdążyłam, pojechała już do córki i zięcia, w każde niedzielne popołudnie do nich jeździ. Dochodzi czternasta. Włączam telewizor w pokoju i radio w kuchni, lubię jak coś gada. Dziś będzie Plebania. Idę do łazienki i piorę wycieraczkę w wannie. Piętnasta – prawie, jest za dwadzieścia. Myję wannę i wynoszę wycieraczkę na balkon, żeby wyschła. Potem gotuję makaron. Odcedzam go, wyrzucam na talerz. Posypuję kruszonym twarogiem i cukrem. Jem. Dochodzi wpół do czwartej. Zmywam, wycieram naczynia, chowam do szafek. Małgosia nawet nie zadzwoniła, a obiecywała, że wpadnie dziś na obiad. Podlewam kwiaty. Rośliny zawsze mi się udawały. Mam bardzo dużo kwiatów, większość jest żywa, tylko w dużym pokoju trzymam sztuczny bluszcz. Świetnie zrobiony, wygląda lepiej niż prawdziwy. Może powinnam do niej zadzwonić? Ale już dwa razy dzwoniłam w tym tygodniu pierwsza. Szesnasta. Niedługo Plebania. Biorę krzyżówkę z „Tiny”, długopis i siadam przy stole. Pochwa na pistolet – co to jest? Sześć liter, hm… Nagle coś wali w ścianę. Raz, drugi, trzeci. Co ten cholerny pedał tam wyprawia? Zalewa mnie wściekłość. Nawet w niedzielę człowiek nie może mieć chwili spokoju! Ciskam krzyżówkę na kanapę. Jak sobie pomyślę, co on tam może wyprawiać, słabo mi się robi. Dlaczego są tacy jak on? Po co? Dlaczego wszyscy nie mogą być dobrzy i normalni? Nie rozumiem, po prostu nie mieści mi się to w głowie, dlaczego się na coś takiego pozwala. Uważam, że ktoś powinien coś zrobić. Na mój rozum powinno się ich kastrować – wszystkich tych pedofilów i innych. Wykastrować, a potem zamknąć. To w końcu też ludzie, nie mówię, żeby ich usypiać, czy coś. Ale zamknąć w jakimś miejscu, leczyć. Najlepiej pracą. Ciężką pracą dla dobra wszystkich. Dostawaliby jeść, siedzieli odizolowani – z daleka od normalnych ludzi i dzieci. Przede wszystkim dzieci. Przecież jakby nie mieli kontaktu z resztą, toby się to skończyło. Nie deprawowaliby następnych. Wszystko byłoby dobrze. A zresztą im samym byłoby lepiej, byliby między swoimi, a co by tam ze sobą robili, to już ich sprawa. Byle tego nie wiedzieć. Oni i reszta tej całej żydokomuny. I ci mordercy od aborcji. Cały ten brud, ta chora narośl na społeczeństwie. Są jak rak – na oko nic nie widać, a pod spodem zgnilizna. Zupełnie jak choroba mojej matki. Wszystko wyglądało dobrze. Rumiana była, zawsze uśmiechnięta. To niby miał być jakiś drobny zabieg, a jak ją otworzyli, to tylko pokiwali głowami i zaszyli. Bo w środku była jedna ruina, spróchniała jak pień. Z wierzchu nic nie było widać, nic. A przecież społeczeństwo to jeden wielki organizm, tak mówili w radio, bardzo słusznie. Rozkład zaczyna się od spodu, jedna sparszywiała komórka i bach – nowotwór. I dzieci to widzą, dzieci wszystko zobaczą, wszystko podsłuchają, wszystko wiedzą. Małe garnki mają wielkie uszy, jak mówiła moja mamusia. No to czego się potem spodziewać, jak się naoglądają podobnej gangreny? Wyrosną na takich samych, bo zło potrafi skusić. Ruja, ciągłe tarcie, żadnych problemów, żadnych obowiązków. No bo co taki jak on ma za obowiązki, pytam się ja kogo? Robi, co chce, gzi się na prawo i lewo i nawet ciąży z tego nie będzie! Każdy by tak chciał! Same przyjemności i żadnych kłopotów. Ale nie na tym polega życie, nie! I przyjdzie dzień sądu, kiedy za to zapłacisz. Ty i cała reszta innych zboczeńców. Bo Jezus otworzył bramy niebios tylko dla tych, którzy z taką samą pokorą niosą swój krzyż przez życie, jak On niósł swój na Golgotę. Ale najgorsze w tym, że to tak bez wstydu, bez skruchy, nawet nie zaprzeczy. Jak to się tak można nie wstydzić, że się jest innym od normalnych ludzi? Jak to się tak można obnosić ze zboczeniem, patrzeć bezczelnie w oczy, nawet nie zaprzeczyć? Jeszcze, żeby to jakoś tak po cichu robił, ukradkiem. Żeby udawał, że jest tacy jak inni, toby było dobrze. No, przynajmniej lepiej. A tak, jak to wszystko jest na widoku, to nie można udać, że się tego nie widzi. Trzeba reagować. To chrześcijański obowiązek. Która to? O, już siedemnasta dochodzi, zaraz Plebania. Chwała Bogu, że całego murzynka nie pokroiłam dla Janki, mam jeszcze ze dwa kawałki na serial.