Читать книгу Ludzkie potwory - Nikki Meredith - Страница 13
7
Furia pani Tate
Оглавление1996
Dzień poprzedzający moją kolejną wizytę w więzieniu spędziłam w bibliotece publicznej w Ontario, gdzie szukałam informacji o historii kalifornijskich więzień dla kobiet, a zwłaszcza Frontery. Wyszłam z poczuciem wdzięczności dla organizacji o nazwie Women’s Christian Temperance Union (Chrześcijański Związek Abstynentek). Często szkaluje się ją za rolę, jaką odegrała we wprowadzeniu prohibicji, ale okazuje się, że była też zaangażowana w reformę kobiecego więziennictwa. (Przyczyniła się również do nadania kobietom praw wyborczych w 1919 roku).
Aż do 1932 roku kobiety osadzano w San Quentin, gdzie pakowano je do tymczasowych cel nazywanych „norami”. Nie było w nich okien ani ogrzewania, a poza tym okropnie śmierdziało, bo wiadro na nieczystości trzymano wewnątrz pomieszczenia, w tak zwanym zasobniku. Kobietom nie pozwalano wychodzić z cel, by pooddychały świeżym powietrzem lub uprawiały ćwiczenia fizyczne, gdyż obawiano się, że zaczną flirtować z mężczyznami. Dzięki działalności WCTU więźniarki przeniesiono w latach trzydziestych do trochę lepiej zorganizowanego ośrodka w górach Tehachapi. W 1955 roku zbudowano tam nowe więzienie.
Najpierw nazwano je Corona, od pobliskiego miasteczka, ale spotkało się to ze sprzeciwem tamtejszych władz miejskich, które dziesięć lat później doprowadziły do zmiany nazwy. Wydział Więziennictwa przemianował obiekt na Frontera, czyli po hiszpańsku granica. Według opublikowanej przez więzienie broszurki nazwa ta miała wyrażać ideę nowego początku – odzwierciedlenie ducha optymizmu panującego podówczas wśród personelu więziennego.
Dość szybko stało się dla mnie jasne, że przemiana tego początkowego optymizmu w skrajny negatywizm ze skoncentrowaniem się na karaniu zamiast resocjalizacji była związana z popełnionymi w sierpniu 1969 roku zbrodniami Tate–LaBianca. To w te dwie krwawe noce zasiano ziarna destrukcji reformy systemu penitencjarnego. Krucjata, której celem było nadanie priorytetu prawom ofiar kosztem modernizacji więziennictwa, była w dużej mierze napędzana furią i bólem Doris Tate, czyli matki Sharon; potem kontynuowały ją siostry zamordowanej aktorki Patti i Debra. Jednak w 1971 roku, gdy Leslie, Susan i Pat trafiły do Frontery, władze stanowe wciąż obstawały przy zapewnieniu osadzonym dostępu do niezbędnych składowych praktyki resocjalizacyjnej, czyli edukacji, szkoleń zawodowych, psychoterapii i programów jednoczenia rodzin. Co więcej, mogły z nich skorzystać nawet kobiety z wyrokiem śmierci.
Według lokalnej gazety „Ontario Daily Report”, kiedy tylko naczelniczka Frontery Iverne Carter dowiedziała się, że kobiety Mansona skazano na karę śmierci, zwróciła się do władz stanowych z prośbą o wybudowanie dla nich osobnego bloku. Więzienie okazało się zbyt słabo wyposażone do przetrzymywania takich skazańców. Egzekucje kobiet odbywały się tak rzadko – od 1893 roku były ich w Kalifornii trzy – że na terenie obiektu funkcjonowała zaledwie jedna cela śmierci. Wtedy zajmowała ją Jean Oliver Carver, którą skazano za to, że podczas włamania pobiła ze skutkiem śmiertelnym ewangelicką pastorkę.
Prośba naczelniczki więzienia została odrzucona i zamiast tego w pośpiechu przygotowano miniaturowy oddział w niewykorzystywanym skrzydle budynku administracyjnego. Sprowadzono ekipę robotników z pobliskiego więzienia w Chino i polecono jej zbudować trzy sąsiadujące ze sobą minicele – każda miała wymiary mniej więcej dwa na trzy metry – które odizolowano od reszty budynku ciężkimi, stalowymi drzwiami. W samych celach zainstalowano również w drzwiach i oknach wzmocnione kraty oraz metalową siatkę.
19 kwietnia 1971 roku w wywiadzie opublikowanym w „Ontario Daily Report” Carter, którą opisano jako energiczną sześćdziesięciosiedmioletnią babcię, wyraziła zaniepokojenie z powodu ponurego nastroju panującego w tych pomieszczeniach. Dodała jednak, że każda z cel będzie wyposażona w dziewięciocalowy czarno-biały telewizor, a jeśli kobiety będą się dobrze sprawować, to każdego dnia pozwoli im się spędzić trochę czasu na trzydziestometrowym spacerniaku obok ich oddziału. Spacerniak był z betonu i miał niewielki trawnik, na którym – według Carter – kobiety mogłyby przysiąść lub pomedytować.
Naczelniczka przyznała, że zależy jej na tym, by trzy skazane miały się dobrze w trakcie oczekiwania na wykonanie wyroku w komorze gazowej. Koniec końców, jak zauważyła, okoliczności mogą się zmienić i niewykluczone, że kobiety okażą się jeszcze przydatne dla społeczeństwa. (Tak też się stało w 1972 roku, gdy Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych orzekł, że wyroki śmierci w postaci przewidzianej w prawie i wykonywanej w większości stanów stanowiły okrutną i niezwykłą karę, stojącą w sprzeczności z ósmą i czternastą poprawką).