Читать книгу Przewiew. 12 historii otwartych - Praca zbiorowa - Страница 18

Оглавление

Lata 90., Warszawa. Dariusz Cupiał wstaje rano i modli się o zdrowie i powodzenie dla trójki swoich dzieci. Robi tak codziennie, zanim wyjdzie do pracy w międzynarodowej korporacji, gdzie zajmuje kierownicze stanowisko.

Do domu często przychodzą znajomi księża, odprawiają msze. Modlitwa jest dla Dariusza bardzo ważna. Codziennie wieczorem modlą się całą rodziną, bardzo długo, na kolanach, przy świeczce. Dziękują. Proszą. Przepraszają. Po kolei, na głos, niezależnie od humoru (Maria, najstarsza córka, powie później: „to było bardzo intensywne”).

Poznali się w ruchu oazowym księdza Franciszka Blachnickiego (Dariusz: „Wszyscy mówiliśmy do niego ojciec, choć był tylko księdzem diecezjalnym”). Ona muzyk, on ekumenista. Brali ślub, kiedy w Polsce kończył się komunizm. Po dwóch latach urodziła się pierwsza córka, potem kolejna i na końcu syn.

Dariusz: – Byłem przy każdym porodzie. Imiona dobraliśmy wspólnie, tak, jak odczytywaliśmy rys ich przyszłego powołania. Maria – radość. Zofia – mądrość. Jan – łaska syna.

Życie wypełniają im konferencje, wyjazdy i spotkania. Anna koncertuje z zespołem Missio Musica, Dariusz angażuje się w działania na rzecz świadomego ojcostwa.

Po piętnastu latach małżeństwa Anna wnosi sprawę o rozwód. Dariusz się nie zgadza, chce walczyć o związek. Dwa lata później Anna wyprowadza się z dziećmi.

Dariusz: – Po powrocie z delegacji zastałem puste mieszkanie, bez mebli i żyrandoli. Na stole kartka od najstarszej córki, żebym się nie martwił.

Maria: – Trudno wymagać niewymagalnego od mojego taty; żeby zaakceptował, że żona od niego odchodzi, że rodzina się rozpada. I to taka rodzina, którą budował według swojej wizji. Tego się nie spodziewał. My widzieliśmy problemy między nimi, on wierzył, że wszystko się ułoży. Ale w takich sytuacjach sama modlitwa nie wystarczy. Więc ich komunikacja była dalej taka, jaka była, ich problemy były dalej takie, jakie były.

Dariusz: – Ojciec mówił „Zgódź się”. Nie rozumiałem tego. Ludzie Kościoła mówili „Módl się, jej to przejdzie”. Nie przeszło.

Rok po wyprowadzce Anna założyła sprawę karną o znęcanie się psychicznie na tle religijnym. Wynajęła najlepszą prawniczkę w mieście. Biegli z Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego przychylili się do wniosku matki. Choć sąd rodzinny zadecydował o rozwodzie bez orzekania o winie, sąd karny wydał wyrok skazujący – rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Maria: – Gdyby tata pozwolił jej odejść, nie byłoby tej rozprawy. Dla nas to było ciężkie, bo musieliśmy widywać się z psychologami, przechodzić jakieś ewaluacje, wywlekać wszystkie złe wspomnienia; to było trochę jak pranie mózgu. Moja mama nie chciała tej rozprawy, ale czuła, że nie miała wyjścia.

Dariusz: – Dziś wiem, że źle oceniłem sytuację. Powinienem był pozwolić żonie odejść i podjąć mediację w kierunku ochrony dzieci.

Przewiew. 12 historii otwartych

Подняться наверх