Читать книгу Przewiew. 12 historii otwartych - Praca zbiorowa - Страница 26
ОглавлениеZnaleźć własną bajkę
Lekcja 1
Temat: Makaton
Z klasy wybiega czternastoletni chłopak, rzuca na ziemię żółte słuchawki. Odwraca się do uchylonych drzwi i trzaska nimi, a potem kładzie się na kanapie.
– Kacperku, chodź! – woła nauczyciel, który wybiega za nim z sali.
– Nie, bo Marek mnie przezywa.
– Już nie będzie. Usiądziesz na moim miejscu i obiecuję ci, że już nie będzie. Chodź, dobra?
Chłopak wstaje, zakłada buty, które zdążył zrzucić i wraca do klasy.
Z tej szkoły czasem ucieknie jakiś uczeń, tak po prostu bywa.
Na piętrze stoją kanapy zrobione z palet, a na korytarzu jest stołówka, nie ma dzwonków, ale poza tym Bajka wygląda jak zwykła szkoła.
Bajka ma już dziewięć lat. Została założona w 2010 roku przez Podlaskie Stowarzyszenie Terapeutów, z inicjatywy terapeutki Barbary Wierzbowskiej-Lebiediew i pięciorga rodziców, których dzieci chodziły na zajęcia terapeutyczne. Pod koniec roku do zespołu nauczycieli dołączyła Urszula Duda, obecna dyrektorka szkoły.
– Zaczynaliśmy od jednego pomieszczenia i piątki uczniów. Teraz jest ich siedemdziesięcioro, a szkoła zajmuje już dwa budynki – wspomina. – Mój Kacper miał wtedy pięć lat i chodził do przedszkola. Zaczęło się od tego, że przestał mówić. Denerwował się, kiedy chcieliśmy nauczyć go nowych rzeczy. Gdy wpiszesz w Google „dlaczego dziecko przestaje mówić”, jedną z pierwszych podpowiedzi jest autyzm.
W Bajce większość uczniów to dzieci, u których zdiagnozowano zaburzenia związane ze spektrum autyzmu, często sprzężone z niepełnosprawnością ruchową i intelektualną.
Na parterze znajduje się przedszkole, na pierwszym i drugim piętrze – klasy szkoły podstawowej. W oddzielnym budynku – gimnazjum Prolog. Klasy są nieduże, muszą pomieścić od trzech do pięciu uczniów i nauczycieli.
W przedszkolnej sali pięcioro dzieci bawi się dziś w sklepik. Nauczycielka pomaga im rozpoznawać warzywa. Jednej z dziewczynek gestami pokazuje, co to za warzywo.
Martynka ma kłopoty z porozumiewaniem się. Słowo „mama” ma dla niej wiele znaczeń. Wypowiada je na przykład wtedy, kiedy się bardzo cieszy. Ma problem z innymi wyrazami. Jeśli chce „opowiedzieć” coś o mamie, wystawia wskazujący palec, który symbolizuje właśnie mamę. Kiedy prostuje mały paluszek, pokazuje, że chodzi o brata, a tata jest kciukiem. Tego nauczyła się w domu, ale oprócz rodziny nikt jej nie rozumiał. Nauczycielki uczą ją Makatonu.
Teraz chcąc powiedzieć „mama”, Martynka palcem wskazuje na nos, a potem na policzek. „Tata” – najpierw czoło, później podbródek. Wierszyki nauczycielka pokazuje gestami. Martynka poznaje w ten sposób nowy język, ale inni też go podłapują. Przydaje się to przy wspólnej zabawie i dzięki temu dzieci jej potem pomagają.
Otwieram duży klaser. W środku, na każdej ze stron, są obrazki, które pomagają Martynce w codziennych czynnościach. Uśmiechnięta buzia ze szczoteczką oznacza „myć zęby”, czerwona kredka maluje po kartce – „kolorować”. Ludzik wskazuje na siebie jedną ręką, a drugą wystawia przed siebie – „Ja chcę”.
Makaton składa się z kilkuset gestów i wymyślono go, żeby pomagać osobom, które mają problemy z porozumiewaniem się. Projekt powstał w latach siedemdziesiątych XX wieku w Wielkiej Brytanii, gdzie stworzyła go trójka ekspertów z Królewskiego Stowarzyszenia Głuchych i Niemych.
Lekcja 2
Temat: Memy na polskim
W starszych klasach zajęcia prowadzi jeden nauczyciel. Lekcje odbywają się przy tablicach zwykłych i interaktywnych, czyli takich, które wyświetlą zarówno film, jak i stronę internetową. W czterech ławkach siedzą uczniowie, a podręczniki często odkłada się na bok. Ważniejsza jest kreatywność nauczycieli.
– Uczniów rozpraszają dźwięki i światło – opowiada dyrektorka. – Każda nowa sytuacja przynosi im strach i stres. Dziesięć minut opóźnienia w wyjściu na spacer psuje rytm. Dziecko potrafi stanąć w kącie i buczeć, nauczyciele muszą mieć to coś, co sprawia, że dzieci poczują się bezpieczne. Nie wszyscy się do tego nadają.
– Jak wyglądają lekcje? Proszę bardzo, polski: zbudujmy zdania na podstawie memów z Internetu, w ten sposób łatwiej je zrozumieć. Plastyka? Namalujmy obraz Salvadora Dalego. Religia? Bez mówienia o Bogu, bo to zbyt abstrakcyjne.
– Albo lista zakupów: mleko, masło, pieczywo i woda. Starszy chłopak bierze ją i zaczyna biegać między półkami w sklepie. Widać, że jednej z klientek to przeszkadza. Chłopak przebiega obok niej, próbuje się skupić na półkach, mówi do siebie, podnosząc głos. Kobieta się denerwuje, wychodzi. Takie sytuacje zdarzają się jednak rzadko. Nauczycielka zbiera pozostałych uczniów. Wszyscy kupili produkty z listy, pora wrócić do szkoły i coś z nich przygotować. Witamy na lekcji „Funkcjonowania w środowisku”.
– W sklepie Kacper różnie się zachowuje – kontynuuje Urszula Duda. – Pakuje wiele różnych rzeczy do koszyka. Podchodzi do wszystkich ludzi i mówi „dzień dobry”, bo wie, że trzeba się przywitać. Spiera się o zakupy: nie weźmiesz tego, wezmę, nie weźmiesz, wezmę. Trzeba być twardym, stawiać mu wyraźne granice, a czasami ustępować. Zdarza się, że ludzie patrzą na niego jak na wariata. Mam ochotę krzyknąć „On ma autyzm!”, ale wiem, że po prostu nie zrozumieją.
Urszula zbudowała Bajkę zgodnie ze swoją wizją i intuicją, ale zdarzały jej się chwile zwątpienia, nie wiedziała, czy to, co robi, ma sens.
– Po Szkole Liderów dostałam kopa. Nowo poznani ludzie, wiara w siebie, fantastyczny zespół sprawił, że zaczęłam mówić i pokazywać Bajkę na zewnątrz, wtedy obiecałam sobie, że będzie o niej głośno. Będziemy o tym mówić, ale nie żeby zyskać popularność, tylko żeby ludzie jak najwięcej dowiedzieli się o autyzmie. To jest moja bajka.
Idziemy do lasu
Lekcja 1
Temat: Boso po śniegu
Był lutowy poranek, gdy Basia poczuła, że jeśli nie wyjdzie z domu, oszaleje.
Założyła kurtkę, przeszła przez ogródek, pchnęła furtkę. Powietrze było mroźne, w oddali majaczyły drzewa. Myślała: „Muszę iść dalej”.
Z każdym krokiem oddychała swobodniej. Kiedy doszła do lasu, zdjęła buty i postawiła nogi na przemarzniętym, zamarzniętym mchu.
Następnego dnia znów poszła do lasu, a potem znowu. Wstawała wcześniej i wychodziła, kiedy dzieci jeszcze spały. Później zaczęła biegać, cztery razy tygodniowo tą samą drogą.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki