Читать книгу Wielkie księstwo Litewskie i Inflanty - Sławomir Koper - Страница 17

Śladami Ryszarda Kapuścińskiego

Оглавление

Przed wojną Polacy na Kresach byli w mniejszości, toteż władze z Warszawy przywiązywały dużą uwagę do zasilania miejscowych elit osadnikami z centrum kraju. Dla młodych ludzi niemających szans na pracę, wyjazd na Kresy był okazją do stabilizacji zawodowej i materialnej. Wprawdzie uważano to za coś pośredniego pomiędzy „zesłaniem a pracą misjonarską”, ale chętnych nie brakowało. W ten sposób na początku lat trzydziestych do Pińska trafili rodzice Ryszarda Kapuścińskiego.

Przy ulicy Błotnej 43 (obecnie Suworowa) zachował się niewielki piętrowy dom, w którym Kapuścińscy zajmowali mieszkanie na piętrze. Zachowało się nawet zdjęcie przedstawiające przyszłego mistrza reportażu podczas zabawy na balkonie. Na odnowionej fasadzie budynku niedawno umieszczono dwujęzyczną tablicę upamiętniającą pisarza.

Państwo Kapuścińscy zmienili w Pińsku kilka adresów, jednak ich synowi najbardziej zapadł w pamięć właśnie dom przy ulicy Błotnej. Stał się on dla niego synonimem sielskiego dzieciństwa, o którym na zawsze zachował ciepłe wspomnienia.

„Ukształtowało mnie wszystko to, co kształtuje tzw. człowieka kresowego – wspominał wiele lat później. – Człowiek kresowy zawsze i wszędzie jest człowiekiem międzykulturowym – człowiekiem »pomiędzy«. To człowiek, który od dzieciństwa, od zabawy na podwórzu, uczy się tego, że ludzie są różni i że inność jest po prostu cechą człowieka… W Pińsku jeden dzieciak zabierał z domu śledzia, drugi kulebiak, a trzeci kawałek kotleta… Kresowość to otwarcie na inne kultury, a nawet więcej – ludzie kresowi nie traktują innych jako innych, tylko jako część własnej kultury”[26].

Rodzice pana Ryszarda byli nauczycielami, co zapewne wpłynęło na optykę postrzegania miasta przez ich syna. Inna sprawa, że urodzony w mieście nad Piną, dobrze się tam czuł i nie widział nic egzotycznego w stojących obok siebie kościołach, cerkwiach i synagogach, tonących w błocie ulicach (wynalazek bruku nie dotarł jeszcze do miasta), jarmarkach na rzece.

W dni targowe całe miasto spotykało się nad brzegiem Piny, poniżej kościoła jezuitów. Dla mieszkańców Pińska była to rzecz naturalna, natomiast dla przyjezdnych niepojęta osobliwość.

„[…] napływały zewsząd małe, łatwo zwrotne łódki prowadzone jakby od niechcenia przez smagłych Poleszuków – opisywał ówczesny student ze Lwowa, Stanisław Tołpa. – Pośród nich sunęła od czasu do czasu jakaś większa łódź z kilkuosobową osadą. Poleszuczki pracowały z wysiłkiem przy wiośle, a mężczyźni siedzący bezczynnie przyglądali się z pełnym spokojem ducha brzegom, po których kręciło się sporo ludzi.

Dotarliśmy do przystani. Panowała tu nieopisana wrzawa. Czego to nie zwieziono na czółnach! Wiązki siana, powiązane kupki drzewa, świnie, cielęta. Przy brzegu istna stacja towarowa, zasilana przez coraz to napływające łodzie. Woda wyrzucała na brzeg coraz to nowszy towar. Czółna w powrocie sunęły nie mniej obładowane, dźwigały kupki jakiegoś żelaziwa, obręcze do kół, łańcuchy, sieczkarnie, i jakiś prawdopodobnie delikatniejszy towar załadowany w workach.


Dom, w którym mieszkał Ryszard Kapuściński (fot. Kazimierz Lachnowicz)

Znad brzegu fala ludu płynęła i rozlewała się po pobliskich placach; budki, kramiki oblężone. Od tej stłoczonej masy odrywały się co pewien czas gromadki, obiegające kolejno wszystkie sklepy. Poleszuk mało kupuje, więcej natomiast ogląda, dziwuje się. Z przedmiotami, na które teraz patrzy, nieprędko drugi raz się zetknie, więc nimi nasyca oczy”[27].

Kapuściński wraz z rodziną opuścił na zawsze Pińsk w 1940 roku. Pomimo, że miał wtedy zaledwie 8 lat, obrazy z rodzinnego miasta towarzyszyły mu przez całe życie. Ponownie pojawił się nad Piną dopiero w połowie lat siedemdziesiątych, rozpoznawał znajome miejsca, mówił, że wspomnienia, „choć zostają przykryte innymi, wciąż istnieją”. Zbierał materiały o mieście, marzył, że napisze o nim książkę.

Jest takie miejsce w Pińsku, z którego można spojrzeć na rodzinne miasto pisarza jego oczami. To nowy most na Pinie, zbudowany w miejscu dawnego, skąd widok na Pińsk niewiele zmienił się od lat międzywojennych. Wprawdzie przystań jest cicha i pusta, nie przetrwał również kościół jezuitów, ale z tego miejsca widzimy panoramę miasta zbliżoną do tej, którą oglądał Kapuściński.

„To było miasteczko życzliwych ludzi i życzliwych ulic – twierdził reporter. – Do czasu wybuchu wojny nie widziałem tam żadnego konfliktu. Miejsce bez ostentacji, zadęcia, miejsce skromnych, prostych ludzi. Moi rodzice, jako nauczyciele, też byli takimi ludźmi. Może dlatego dobrze się zawsze potem czułem w tak zwanym Trzecim Świecie, gdzie ludzi cechuje nie zamożność, ale gościnność, nie ostentacja, ale współpraca…”[28]

Ryszard Kapuściński zmarł w styczniu 2007 roku w Warszawie. Nie zdążył już napisać książki, o której wydaniu marzył przez znaczną część swojego życia.

Wielkie księstwo Litewskie i Inflanty

Подняться наверх