Читать книгу Wesele - Stanisław Wyspiański - Страница 14
Akt I
SCENA 10. POETA, MARYNA
ОглавлениеPOETA
Żeby mi tak rzekła która,
sercem już dysponująca,
tak po prostu, no chcę ciebie,
jak jaka wiejska dziewczyna
MARYNA
to niby ja ta dziewczyna,
ja oświadczyć się mająca?
Skądże taka pewna mina?
POETA
wcale insze miałem plany,
jeźlim plany miał w ogóle, —
chciałem coś powiedzieć czule,
chciałem zapukać w serduszko,
coś usłyszeć, coś podsłuchać:
jak się to tam musi ruchać,
jak się to tam musi palić
MARYNA
muszę panu się pożalić,
w serduszku nie napalone;
jak kto weźmie mnie za żone,
będzie sobie ciepło chwalić;
muszę panu się pożalić:
choć zimno, można się sparzyć
POETA
Amor mógłby gospodarzyć
MARYNA
Amor ślepy, może zdradzić
POETA
Amor: duch skrzydlaty, gończy
MARYNA
Pretensyi do skrzydeł wiele
POETA
więc się na pretensyach kończy
MARYNA
a nie kończy się w kościele.
POETA
byłby to już Amor w klatce
MARYNA
lis w pułapce
POETA
motyl w siatce
MARYNA
Paź królowej na usługach
POETA
ślub po zapłaconych długach.
Miłość nęci rozmaita
MARYNA
a to z nami kwita
POETA
kwita, —
nie myślałem, że coś świta,
pani prawie obrażona
MARYNA
Czegoż to pan jeszcze szuka
POETA
że nie poszła w las nauka
MARYNA
któż się uczył?
POETA
tak wzajemnie:
ja od pani, pani ze mnie
MARYNA
a na cóż mnie tej nauki?
POETA
Na nic
MARYNA
więc?
POETA
sztuka dla sztuki
MARYNA
zawrót głowy, wielka chwała;
niech pan sztuki płata różne,
bylebym ja spokój miała
POETA
rozmowa z panienką młodą,
jak ją zwykle młodzi wiodą
w takim stylu skrzydełkowym,
rozmowa z panną upartą
o miłości, o Amorze,
o kochaniu, co w tym, owym
z nagła się przejawić może; —
szepty z panną czarującą
przez pół seryo, przez pół drwiąco, —
zawsze jeszcze studyum warto
MARYNA
przez pół drwiąco, przez pół seryo
bawi się pan galanteryą
POETA
ale gdzieta, ale gdzieta
MARYNA
Pan poeta, pan poeta.
Coś jak liryzm struna brzękła;
ja o pana się przelękła,
że ta strzała niespodziana
może trafić, ale pana.
Słucham co to za wymowa
POETA
Słowa, słowa, słowa, słowa
MARYNA
ale gdzieta, ale gdzieta
POETA
bawię panią galanteryą
przez pół drwiąco, przez pół seryo;
stąd się styl osobny stwarza:
nikt nikogo nie dosięga,
nikt nikogo nie obraża, —
na łokcie różowa wstęga, —
nie prowadzi do ołtarza —
tajemnicą jest kobieta
MARYNA
Pan poeta, pan poeta