Читать книгу Wesele - Stanisław Wyspiański - Страница 6

Akt I
SCENA 2. DZIENNIKARZ, ZOSIA

Оглавление

 DZIENNIKARZ


Pani to taki kozaczek:

jak zesiądzie z konika, jest smutny,


 ZOSIA


A pan zawsze bałamutny

 DZIENNIKARZ

to nie komplement, to czuję

i tego bynajmniej nie tłumię


 ZOSIA


Dobrze, że przynajmniej pan umie

zmiarkować kiedy uczucie

a kiedy salonowa zabawka, —

ale w tym razie


 DZIENNIKARZ


 to sprawka

pani wdzięku, pani jest bardzo miła,

pani tak główkę schyliła


 ZOSIA


Prawda? tak jakbym się dziwiła,

że mnie tyle honoru spotyka,

pan redaktor dużego dziennika

przypatruje się i oczy przymyka

na mnie, jako na obrazek


 DZIENNIKARZ


A obrazek malowny, bez skazek,

farby świeże, naturalne,

rysunek ogromnie prawdziwy,

wszystko aż do ram idealne


 ZOSIA


widzę, znawca osobliwy


 DZIENNIKARZ


I czemuż pani się gniewa


 ZOSIA


że pan jak Lohengrin śpiewa

nademną, jak nad łabędziem,

że my dla siebie nie będziem

i pocóż tyle śpiewności?


 DZIENNIKARZ


oto tak, tak z rozlewności

towarzyskiej.


Wesele

Подняться наверх