Читать книгу Wesele - Stanisław Wyspiański - Страница 19
Akt I
SCENA 15. MARYNA, POETA
ОглавлениеPOETA
Elektryczność z oczu bije
MARYNA
zgrzałam się przy tańcowaniu
POETA
Pani marzy o kochaniu, —
co tam pani serce czyje
MARYNA
Może pańskie serce zatem, – — POETA
Umie pani strzelać batem – —?
MARYNA
Jakto, co to, – tak przez kogo?
POETA
Tak w powietrze, a szeroko
MARYNA
Co tam panu serce czyje; —
a umie pan kopnąć nogą – —?
POETA
tak przez kogo
MARYNA
Nie tak srogo, —
tak w powietrze, a wysoko
POETA
Na, co, po co
MARYNA
dla niczego
POETA
to nic złego
MARYNA
I nic z tego
POETA
to zagadka
MARYNA
Sfinx
POETA
Meduza.
MARYNA
Może z tego pan odgadnie
nowoczesny styl harbuza;
tak, jak ja odgadłam snadnie:
próżność na wysokiej skale,
w swojej własnej śpiącą chwale
POETA
Zeus i Pan Bóg mieszka w niebie,
przedsię obaj są u siebie.
Psyche to najczulej pieści. —
O tem, gdzie kto śpi wysoko,
pani wie coś z głuchych wieści;
nie dosięgło jeszcze oko.
MARYNA
Rozumiem coś z wielką biedą;
nie dosięgło jeszcze oko,
nie zawlokłam się na turnie;
tak tam dumnie, szumnie, chmurnie.
Bałamuctwa w wielkim stylu,
które już przeżyło tylu,
różni więksi, mniejsi, nizcy;
wszystko bardzo wyjątkowe,
bardzo dziwne, bardzo nowe,
tylko że tak robią wszyscy
POETA
Słucham, co to za wymowa
MARYNA
Słowa, słowa, słowa, słowa
POETA
ale gdzieta, ale gdzieta,
to uczucia tak się garną;
szkoda, żeby szły na marno
MARYNA
pan poeta, pan poeta;
pan myśli, że ja zajęta
POETA
widzę, że pani pamięta,
jaka komu etykieta
przylepiona i przypięta
MARYNA
Szkoda, żeby szły na marno
te uczucia, co się garną:
Pan poeta, pan poeta
POETA
otóż to, to etykieta