Читать книгу Poniewczasie - Wit Szostak - Страница 14

10 stycznia

Оглавление

Smak powieści nienapisanej. Dziwne przeczucie całości, której jeszcze nie ma. Dziwne, bo bardzo mocne, jakby powieść była na wyciągnięcie ręki, przed oczami. A nie jest, powieść nigdy nie jest na wyciągnięcie ręki. Czym zatem jest to coś na wyciągnięcie ręki?

Nie jest słowem, jest przedsłowiem. Więc nie jest powieścią. Jak zatem może być na wyciągnięcie ręki? Jak może jawić się jako powieść, skoro nie ma jeszcze żadnego słowa? Co niesłownego podaje się za powieść? Jakaś rzecz, rzeczy, świat? Przedsłowne kosmosy, majaki. A jednocześnie powieść nigdy nie jest tak pełna, tak cała i dobra, jak w tym przeczuciu. Umieć za nim podążyć, wysłowić niesłowne zjawy.

Dlaczego uchodźca i uchodzenie? Skąd ten zaczyn, który zaczyna rosnąć?

Uchodzić, uciekać, umykać, ubiegać. Pokrążyć wokół słów, posłuchać, co chcą powiedzieć.

Uchodzi z Prokocimia czy do Prokocimia? I czy to ma znaczenie?

Szare imię, które nic nie znaczy. Wytarte od nadużyć, imię puszczane mimo.

Józef. Imię cichego świadka w samym centrum. Imię milczącego, pominiętego, niezapytanego. Niezagajony, niezagadnięty. Józef.

Poniewczasie

Подняться наверх