Читать книгу Człowiek zawsze kicha dwa razy. Masażysta też… - Agnieszka Dydycz - Страница 18
Środa, czyli konkurs piękności
ОглавлениеPo ostatniej rozmowie z doktorem kierownikiem Markiem poczułem organicznie, że powinienem się z nim rozstać. A raczej rozstać się z zakładem opieki zdrowotnej, którym doktor kierownik kieruje i kierować będzie. Należy on bowiem do tego gatunku kierowników, którzy wpasują się w każdą opcję polityczną i światopoglądową. Ich wybór i wybór kierownika Marka, nie krytykuję i nie komentuję, ale poszukam sobie swojego miejsca na Ziemi.
Przemyślałem to sobie wszystko w Ameryce, poukładałem i rozpocząłem szukanie. Czuję się w związku z tym jak miss Ziemi Lubuskiej na Konkursie Miss Polonia. Wysłałem około setki CV w odpowiedzi na różne ogłoszenia potencjalnych pracodawców i odbyłem nawet kilka spotkań. Na jednym poproszono mnie nawet o rozebranie się do podkoszulka i zademonstrowanie moich umiejętności.
– Ale po co? – zainteresowałem się uprzejmie, a przez głowę mi przemknęło, że może pomyliłem castingi i trafiłem na nabór do Chippendalesów?
– Pana CV wygląda interesująco – wyjaśniła mi komisja przesłuchująca. – Jednak musimy mieć pewność, że zna się pan na swojej pracy także w praktyce.
– To akurat rozumiem – odpowiedziałem nadal kulturalnie. – Nie rozumiem tylko, dlaczego mam się w tym celu rozebrać?
– Żebyśmy mogli ocenić pana warunki fizyczne – oświeciła mnie gruba pani z komisji, która nie wiem, kim była, bo się nie przedstawiła.
– Tego też się domyśliłem, ale nadal nie rozumiem – w jakim celu? – brnąłem.
Ja już tak mam, że pokazuję tylko wtedy, gdy ja mam na to ochotę. Do tego tylko tym, którym mam ochotę pokazać. A tej pani nie mam ochoty niczego pokazywać, i już!
– Jest pan niegrzeczny, panie Marcinie – zrobiła mi wymówkę gruba pani. – A to źle wróży naszej współpracy.
– Ma pani rację, bardzo źle – zgodziłem się z grubą panią. – W związku z tym dziękuję państwu za spotkanie i do widzenia – pożegnałem się i wyszedłem.
Moje ciało nie jest na sprzedaż! Jutro idę na kolejne interview, a za tydzień mam jeszcze jedno. Ciekawe, co tym razem każą mi zdjąć?
PS Późnym wieczorem zadzwonił Kazio.
– Młodych nie będzie – oświadczył mi bez gry wstępnej.
– Ale jakich młodych? – zainteresowałem się szczerze.
Ani Kazio, ani jego nieślubna żona Joasia nic mi nie mówili, że starają się o potomka…
– Mówiłem ci wczoraj, Marcinie – z przyganą przypomniał mi Kazio. – Na jajka czekałem…
Zanim zdążyłem się zaniepokoić, olśniło mnie wreszcie, że Kazio mówi o swoich papugach.
– Aha… – odetchnąłem z ulgą.
I najwyraźniej z wielką empatią w głosie, gdyż Kazio wyjątkowo się nie sfochował. Za to rzeczowo, acz smutnym głosem opowiedział mi o dzisiejszej wizycie u weterynarza. Nie, nie swojej, a jego parki, Kazimierza i Kazi. Fachowiec rzucił swoim fachowym okiem na ptaki, a raczej na ich ogony, po czym stwierdził kategorycznie, że młodych nie będzie. Ku wielkiemu rozczarowaniu Kazia (autora) Kazia (papuga) okazała się samcem. Ale pomimo tej diagnozy Kazimierz (papuga) nadal Kazię, czyli drugiego papuga, kocha i pozostały w trwałym związku.
– A ja marzyłem o malutkich, mięciutkich pisklaczkach – westchnął mi Kazio do słuchawki, a następnie podsumował celnie, jak to autor. – A zamiast puszystych słodkich kuleczek mam gender w domu. Takie czasy…