Читать книгу Człowiek zawsze kicha dwa razy. Masażysta też… - Agnieszka Dydycz - Страница 8

Poniedziałek, czyli wietrzenie głowy

Оглавление

Moja pierwsza przejażdżka rowerowa po powrocie do kraju i moje kolejne zdziwienie. Dzień powszedni, więc wielu osób na ścieżce rowerowej nie było. A przede mną gość w wypasionej konstrukcji na głowie. Jakby kask, ale większy, taki w rozmiarze skafandra kosmicznego, na którym dodatkowo coś zamontowano. A konkretnie kamerę. Jechałem za gościem, myślałem i próbowałem zrozumieć, o co kaman? I co on takiego filmował?! Pustą ścieżkę rowerową? Samochody jadące obok nas? Pora była wczesna, typu blady świt, więc nawet żadnej konkretnej dupy przed nim nie było! Zwierząt ani innych atrakcji również nie zauważyłem. Ścieżka jak ścieżka. Kostka Bauma, ekran z jednej strony, z drugiej suche badyle, a za nimi ulica. A kamerzysta amator vel astronauta rowerzysta jechał tak przede mną przez blisko godzinę, kręcąc łbem w każdą stronę. W pewnym momencie miałem wrażenie, że jednak da radę i zrobi pełny obrót – trzysta sześćdziesiąt stopni. Jechałem za nim zafascynowany, zachowując jednakże tak zwaną bezpieczną odległość. Nie tylko dlatego że chciałem uniknąć ewentualnej kolizji, ale przede wszystkim, żeby nie zostać sfilmowanym i nie zobaczyć swojego osobistego zadu na fejsie czy innym YouTubie. Jednak do samego końca wyprawy rowerowej nie obczaiłem, o co mu chodziło. Żeby nie było, że jestem nietolerancyjny – niech on sobie robi, co chce. Każdy niech sobie robi. Ja po prostu jestem, więc myślę, po jakiego fucka komuś taki film z drogi? Jedyny pomysł, jaki przyszedł mi do głowy, to że gość szykuje się do sezonu zimowego. Zimno, ciemno i ponuro, więc zamiast w plenerze taki rowerzysta kamerzysta będzie sobie uprawiał kolarstwo salonowe – w cieple własnego pokoju! A że w pokoju widoki słabe, puści sobie ów salonowy rowerzysta własny film ze ścieżką. I to jest ten moment scenariusza, od którego przestaję rozumieć. Przejechałby się chłop latem po lesie, sfilmował zielone drzewa i krzaki, zwierzynę leśną, dziewczęta hoże zbierające jagody i poziomki i inne takie…. Wtedy dopiero miałby na co patrzeć! Anyway, none of my business, bo może akurat ten konkretny salonowy rowerzysta tak właśnie lubi? Ja mam swoje tematy do ogarnięcia.

PS Kobiety na rowerze nie spotkałem. Może to i dobrze, że jeszcze nie, bo Jerzyk śpi ze mną. Odmawia przeniesienia się do swojego pokoju i do swojego łóżka, bo jak twierdzi: „Boi się, że znowu mu zniknę”. Love you, too, synku!

Wiem już wszystko – mój przyjaciel ordynator Witek mnie uświadomił. To filmowanie kamerą na dachu, kasku czy innym nakryciu głowy jest teraz trendy. Taki monitoring online, na wszelki wypadek, czyli na wypadek wypadku. Bo gdy się już ten wypadek wydarzy – będzie gotowy dowód dla sądu, jeszcze ciepły, prosto z miejsca zdarzenia. Że to była jego wina, nie moja! Filmują więc wszyscy: kierowcy, rowerzyści, motocykliści, matki z wózkami, wrotkarze, rolkarze, babcie z chodzikami i sąsiedzi. Witek twierdzi, że ta choroba przyszła do nas ze Stanów, ale chyba się myli, bo niczego takiego tam nie zauważyłem.

Człowiek zawsze kicha dwa razy. Masażysta też…

Подняться наверх