Читать книгу Kalifornijczyk - Alicja Manders - Страница 7
4
ОглавлениеPiętnaście minut później rozglądał się po holu wejściowym A!Entertainment, jednej z najbardziej popularnych telewizji rozrywkowych na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych.
Zwykle budynek tętnił życiem, a stukot obcasów na marmurowej posadzce odbijał się echem aż po same drzwi wejściowe. Teraz światła były w większości pogaszone, a wnętrze rozjaśniały jedynie staromodne kinkiety, rozmieszczone w równych odstępach za błyszczącym blatem opustoszałej recepcji. Wbrew wyobrażeniom widzów postawiony w latach sześćdziesiątych biurowiec nie miał w sobie nic z hollywoodzkiego blichtru i z łatwością mógł uchodzić za siedzibę pierwszej lepszej korporacji.
Jedyną ozdobą holu wejściowego była postać Silvany Schumacher, słynącej z ciętego dowcipu najpopularniejszej prezenterki stacji oraz przełożonej Roba. Tekturowa piękność patrzyła na niego zadziornie, jakby właśnie powiedział coś bardzo niestosownego. Rob dał jej pstryczka w nos i nacisnął guzik windy. Gdyby nie kamera w rogu pomieszczenia, chętnie dorysowałby jej sumiaste wąsy.
Pięć lat wcześniej stał dokładnie w tym samym miejscu, pocąc się w najlepszej koszuli i pożyczonej marynarce. Sądził, że strój odpowiadał wymogom instytucji, która łaskawie uchyliła swoich drzwi zielonemu jak szczypiorek asystentowi produkcji. A!Entertainment nadawano w ponad stu dziesięciu krajach, a ich specjalnością były gale wręczania nagród, na czele z Oscarami i Grammy. Te informacje sprawiły, że typowego pracownika stacji wyobrażał sobie jako skrzyżowanie włoskiego mafiosa i bankiera, ewentualnie bezpretensjonalnej ikony mody. Chwilę później jechał windą w towarzystwie jednego z szefów produkcji. Ubranego, rzecz jasna, w conversy i sprany podkoszulek oraz nerwowo drapiącego się po białej jak śnieg łysinie. Pół dekady później Rob sam reprezentował nieformalny styl panujący w siedzibie kanału. Był też o krok od stanowiska szefa produkcji, a powodzenie jego obecnego projektu miało tu kluczowe znaczenie.
O ile samo wnętrze studia było raczej nijakie, o tyle widok zza przeszklonych drzwi wejściowych zawsze przyprawiał go o dreszcz. Po drugiej stronie bulwaru Wilshire widniała sylwetka mamuta, zanurzona w ciemnej, błotnistej mazi. W tle widać było inne rzeźby prehistorycznych zwierząt, zastygłe w dramatycznych pozach, ozdabiające brzeg jednego z niewielu naturalnych jezior asfaltowych na świecie. Rancho La Brea było głębokim na setki metrów cudem natury z epoki lodowcowej, dzisiaj przekształconym w park miejski.
„A to wszystko naprzeciwko studia telewizji, bagna zupełnie innego rodzaju”, pomyślał Rob z rezygnacją. Przed złotą erą programów typu reality show A!Entertainment specjalizowało się w serialach biograficznych, przybliżając widzom sylwetki aktorów i sportowców. Niestety już wtedy zasady etyki były traktowane z przymruże- niem oka.
Pierwszy program Roba dotyczył średnio utalentowanej aktorki komediowej, która zmagała się z uzależnieniem od środków przeciwbólowych. Producenci śledzili poczynania kobiety niemal do końca przymusowego odwyku, po cichu uwzględniając dwa zakończenia programu. Jedno z nich zakładało nagłą śmierć w wyniku przedawkowania. Aktorka ostatecznie doszła do siebie, a alternatywna końcówka z zarysem epitafium wylądowała w archiwum. Rob nigdy wcześniej nie czuł się podobnie zbrukany.