Читать книгу Kalifornijczyk - Alicja Manders - Страница 9
6
ОглавлениеFutbolista ubrany był w elegancką marynarkę i białą koszulę z gęsto tkanej bawełny. Skronie miał przyprószone siwizną, co było zaskakujące, bo dopiero niedawno przekroczył trzydziestkę. Od kilku lat przodował w rankingach na najprzystojniejszego sportowca na zachodnim wybrzeżu. Amerykańska liga NFL z wysiłkiem próbowała upowszechnić futbol w innych krajach anglojęzycznych, ale nawet lata agresywnego marketingu nie przybliżyły go Australijczykom i Anglikom tak, jak zrobił to Lorenzo Delgado. Znakiem rozpoznawczym mężczyzny była burza ciemnych loków, ale zarówno na ekranie, jak i w rzeczywistości największe wrażenie robiły jego masywne dłonie. Jedną z nich okładał właśnie bramkarza znanego hollywoodzkiego klubu. Biedak próbował się bronić, ale przy rozmiarach i sile sportowca nie miał żadnych szans. Teraz leżał na chodniku z naderwanym uchem i rozkwaszonym nosem, mamrocząc coś po cichu. Futbolista przestąpił nad nim z niespodziewaną u tak wielkiego mężczyzny lekkością i skierował się w stronę wejścia do klubu. Zanim dotarł do drzwi, zza zakrętu wyłonili się dwaj ochroniarze. W tym momencie postacie na ekranie zastygły w przypadkowych pozach.
– Nie rozumiem – powiedział Rob do edytora, który z dumą wpatrywał się w ekran, gotowy puścić film od początku.
– Myślałem, że mamy usunąć fragment z bójką.
Siedzieli w nie większej niż schowek na miotły salce edycyjnej, prawie dotykając się kolanami. Dwa monitory podpięte do iMaca pokazywały ten sam obraz – zaskoczoną twarz Lorenza. Pod spodem ktoś zamieścił roboczy tytuł odcinka: Wieczór pełen wrażeń.
Rob usilnie próbował sobie przypomnieć, jak edytor miał na imię. Było to coś krótkiego jak Eliasz albo Ezra.
– Wręcz przeciwnie. Silvana nalega, żeby zamieścić cały materiał. Podobno Lorenzo nazwał bramkarza pedałem, ale to nagranie amatorskie i w tle słychać głównie szumy. Dźwiękowiec przychodzi w niedzielę, może uda mu się to naprawić.
Rob pokręcił głową z niedowierzaniem. Serial Futboliści z Hollywoodu przybliżał widzom wzloty i upadki graczy drużyny Koziorożców. Jednym z warunków licencji udzielonej przez NFL było zapewnienie, że żaden z uczestników nie będzie miał kłopotów z prawem w wyniku udziału w show. Tym bardziej ciekawiło go, kto nakłonił edytora do zamiany materiału.
Drużyna reprezentowała wszystko, co w futbolu amerykańskim najgorsze. Rok wcześniej zostali przeniesieni do Los Angeles z St. Louis, nijakiego miasta na wschodzie Missouri. Od tego czasu nie wygrali ani jednego meczu.
W przeciwieństwie do kibiców piłki nożnej zwolennicy futbolu zwykle zachowywali się na trybunach poprawnie. Wyjątkiem byli fani Koziorożców – ci zostawiali za sobą śmieci, woń tytoniu i połamane krzesła. Czary goryczy dopełnił poprzedni sezon, pod koniec którego jeden z obrońców został przyłapany na lotnisku z saszetką kokainy.
Rob uważał drużynę troglodytów za bombę z opóźnionym zapłonem, ale sam Lorenzo wydawał mu się spokojnym facetem. Od lat unikał alkoholu i poza boiskiem oddawał się działalności charytatywnej. Gdyby nie doznana w zimie kontuzja, z pewnością zostałby wykupiony przez lepszy klub.
– Wszyscy wiedzą, że to była prowokacja. Bramkarz nazwał go niedołęgą. Kamerzysta musiał być ustawiony, pewnie już wcześniej czaił się za rogiem. Jeśli to wypłynie, Lorenzo może zostać zawieszony na cały sezon.
– Wszystko zależy od tego, jak obrobimy materiał – powiedział edytor. – Poza tym czym chcesz wypełnić końcówkę?
Facet oddychał z trudem, ograniczony przez wielki kałdun i o wiele za wąskie krzesełko obrotowe. W domu miał dwójkę dzieci i żonę, teraz zupełnie wyprowadzoną z równowagi, ponieważ znowu pracował w szabat. Gdyby wyszedł z biura przed zachodem słońca, mógłby zabrać rodzinę na obiad. Kto wie, gdyby Rachel dała się udobruchać, może los uśmiechnąłby się do niego, gdy najmłodsi pójdą spać.
Rob wziął głęboki oddech. Bójka sportowca z pewnością podniosłaby oglądalność, ale byłoby to działanie bardzo krótkowzroczne. Strata najbardziej popularnego uczestnika kosztowałaby ich o wiele więcej. Dziwiło go także, że wskazówki na temat materiału zupełnie go ominęły. Pracował w telewizji na tyle długo, aby wiedzieć, że ktokolwiek próbował wprowadzić zmiany, miał wyraźny powód, aby zwrócić się prosto do edytora. Autor poprawek z pewnością liczył, że Rob zaocznie zaakceptuje końcówkę odcinka i nie pojawi się w pracy w sobotę.
– Ta wiadomość, którą się ze mną podzieliłeś… – zaczął ostrożnie. – Wygląda na to, że komuś bardzo zależało, aby materiał podmienić w czasie weekendu.
– Silvana powiedziała, że zarządzenie przyszło z góry.
– Nie wspomniała, kto dokładnie podjął taką decyzję? – drążył Rob. – Szef stacji, a może ktoś z działu prawnego?
– Wiem tyle, że ktoś wyżej – odpowiedział automatycznie.
Silvana była twarzą show i większość ekipy produkcyjnej musiała liczyć się z jej zdaniem. To ona przeprowadzała wywiady z uczestnikami, obserwowała ich treningi i komentowała osiągnięcia. Gdy miewali problemy małżeńskie, spragnione czasu antenowego żony wypłakiwały się jej w rękaw, aby tydzień później uratować nadwątlony związek przed czujnym okiem kamery. Niemniej jednak to Rob był odpowiedzialny za egzekwowanie poprawek do scenariusza.
– Rozumiem. Pokaż mi, proszę, klip, który mieliśmy w planach przed zmianami.
Edytor otworzył archiwum i kliknął na ikonę, z trudem ukrywając irytację. W przeciwieństwie do scenek z codziennego życia sportowców, przeważnie nagrywanych w plenerze lub domach uczestników, to ujęcie zostało nakręcone w studiu.
Silvana i Lorenzo siedzieli przy stole. Scena była banalnie zaaranżowana, ze szklanym stolikiem na pierwszym planie i fototapetą z palmami w tle. Rozmawiali o nieudanym małżeństwie futbolisty i planach na przyszłość, które wiązały się głównie ze sportem. Lorenzo grał na pozycji rozgrywającego, a poprzedni rok upłynął mu na intensywnej rehabilitacji naderwanego ścięgna. Opowiadał o przygotowaniach do rozgrywek i zmianach w technice rzutu, którą ćwiczył od kilku miesięcy. Były to fakty ciekawe dla zagorzałych fanów sportu, jednak Futbolistów z Hollywoodu oglądały głównie kobiety.
Dlatego Silvana spróbowała skierować rozmowę na inne tory. „Wspomniałeś wcześniej o rodzinie. Czy jest w twoim życiu miejsce na miłość?” – zapytała, na chwilę odwracając się od kamery i skupiając na Lorenzie.
Rob przyłożył ręce do skroni. Treść wywiadów była poza tekstem scenariusza. Mimo to uszy zapiekły go na dźwięk głosu Silvany. Czy wszystkie wywiady musiały ocierać się o operę mydlaną?
Lorenzo jakby obudził się ze snu, a jego oczy skupiły się na rozmówczyni. Pochylił się w jej stronę. „Codziennie spotykam piękne kobiety, ale jeszcze żadna nie zawładnęła moim sercem” – odpowiedział bez zająknienia.
Rob wiedział, że tego typu banały były lepem na muchy, który zapewnił w reality TV popularność Kawalerowi i Randce w ciemno. Przeciągnął się leniwie i wyszczerzył zęby do edytora.
– Właśnie tego szukałem. Ile czasu zajmie ci sformatowanie tego klipu?
Edytor zmarszczył czoło.
– Kolory zupełnie do dupy, chociaż rozdzielczość całkiem niezła… – wystękał bez przekonania.
Chciał dodać coś jeszcze, ale Rob przerwał mu w pół słowa:
– Świetnie, czyli uwiniemy się do końca dnia.
Obaj wiedzieli, że serial Futboliści z Hollywoodu uchodzi za absolutny chłam. Niestety, był to także największy projekt w karierze Roba i od powodzenia tegoż chłamu zależała jego najbliższa przyszłość. Mimo to nie chciał, aby u fundamentów jego kariery legła zmajstrowana w stacji edycyjnej klęska zupełnie niewinnego faceta.
– Tak jest, panie producencie – wycedził przez zęby edytor i zabrał się do cięcia klipu.