Читать книгу Z obcego Parnasu. Antologia wierszy - Antologia - Страница 13
POTĘGA PIEŚNI.
ОглавлениеPiorunem strumień rozszalały
Przez dzikich skał pędzi zrąb;
Gór szczątki niosą jego wały,
I chyli się przed nim dąb.
Roskoszny strach wędrowcem włada;
On ucho natęża swe,
I słyszy jak z gór fala spada;
Lecz nie wie, niezgadnie, gdzie.
Tak płyną fale wieszczych pieśni
Ze źródeł niezbadanych cieśni.
Z tajnemi zbratan wieszcz istoty,
Co przędą żywota nić.
Kto czarów pieśni starga sploty,
By martwym na dźwięk jéj być?
Uroczą różczką nieb posłańca
On panem wzruszonych łon;
To je do piekieł strąca krańca,
To do niebios znosi on.
Na uczuć nici je kołysze
Z wesołych chwil w powagi ciszę.
Jak gdy radości się oddajem,
Wtem straszny przynosząc cios,
Tajemnym duchów obyczajem
Olbrzymim wszedł krokiem los;
Przed gościem tym z innego świata
Gnie ziemska wielkość swój kark;
I maski spadną, i nie wzlata
Radości krzyk z niemych warg,
A tam, gdzie górę prawda wzięła,
Padają wsze obłudy dzieła.
Tak człowiek więzy rwie próżności,
Kiedy pieśni okrzyk grzmi,
Do ducha wznosi się godności;
Świętą mocą wtedy drży.
Wielkości bogów on dosięga,
Niezbliży ziemskość się doń,
Umilka wszelka już potęga;
On nad pociski wzniosł skroń;
I ciężkiéj troski zmarszczka ginie,
Dopóki pieśni czar nie minie.
A jak po długim rozłączeniu,
Z tęsknoty gdy serce mrze,
Na łono matki w uniesieniu
Dziecię szczęścia leje łzę;
Tak do niewinnych chwil, do kraju,
Otrząsając wspomnień pleśń.
Z dalekiéj strony i zwyczaju
Tułacza przenosi pieśń,
By dusza wpół zlodowaciała
W natury łonie się ogrzała.