Читать книгу Z obcego Parnasu. Antologia wierszy - Antologia - Страница 5

PIERŚCIEŃ POLIKRATESA.

Оглавление

Na krużganku stał wysokiem

I wesołém patrzał okiem

Na zdobyty Samos gród;

„W okół ziemia mi poddana,” —

Do Egiptu rzecze pana —

„Któż szczęśliwsze życie wiódł?”

„— Ty doznałeś łaski bogów;

Tobie równych dotąd wrogów

Berłem schylasz do twych nóg.

Jeden jeszcze budzi trwogę;

Więc cię szczęsnym zwać nie mogę,

Póki groźny czuwa wróg.” —

Gdy król prawi temi słowy,

Wszedł posłaniec miletowy,

Do tyrana rzecze w głos:

„Każ ofiary palić wonne

I w gałązki, z lauru szczknione,

Panie, uwieńcz boski włos!

Wróg raniony poległ wczora,

Od wiernego Polidora,

Wodza, dar ten niosę ci.”

Czarną skrzynię w tém otworzy:

Król i tyran się zatrwoży.

Głowę wroga widząc w krwi.

Król się wzdryga, cofa z dreszczem.

— „Nieraz szczęście jest złowieszczém;

A choć zawsześ wroga zgniótł,

Pomnij, chytra jest fal łaska:

Może burza w krótce strzaska

Wątłe szczęście twoich flot.” —

Zanim król te skończył słowa,

Mowę radość przerwie nowa,

Co śród portu brzmi raz wraz:

Z skarby, z łupy bogatemi

Do ojczystéj wraca ziemi

Okrętowych masztów las.

A król rzecze znów w podziwie:

— „Choć los sprzyja ci szczęśliwie,

Śród pogody strzeż się burz;

Lud kreteński, męztwem swojém

Sławny, krwawym grozi bojem,

A twych brzegów blizki już.” —

Zanim skończył nagle zoczy

Tłum, z okrętów co się tłoczy,

I tysiączny słyszy krzyk:

„Nie doznamy wojen klęski,

Śród fal zginął lud kreteński;

Bój skończony, strach już znikł!”

Gdy to słyszy gość trwożliwy,

Rzecze: — „Iście tyś szczęśliwy,

Jednak drżę o przyszłość twą,

Bo się zemsty boję boskiéj;

Chwile błogie, a bez troski,

Czyż udziałem ziemian są?” —

— „I mnie wszystko szło po myśli:

W czyn wcielałem co nakreśli,

W rządach łaskaw był mi Bóg;

A w tém zmarł mi dziedzic drogi,

Bo zabrały syna bogi,

Zapłaciłem szczęściu dług.” —

— „Więc proś nieba, niech dozwoli

W szczęściu doznać i niedoli,

Gdy uniknąć pragniesz mąk:

Bowiem smutny koniec człeka,

Gdy mu zawsze bóstw opieka

Sypie dary z pełnych rąk.” —

— „Więc gdy grożą ci zagładą,

To za bratnią idź-że radą,

I nieszczęście sam zwij już:

Co śród skarbów twych tysięcy

Ceni serce twe najwięcéj,

To rzuć w ciemną otchłań mórz.” —

Tyran na to z przerażeniem:

„Patrzaj, oto z tym pierścieniem

Rozstać się największy żal;

W cześć Erynnom dam skarb cały,

By mi szczęście zachowały

Rzekł i rzucił w odmęt fal.

Ledwie świt się dostrzedz daje,

Wnet wesoły rybak staje

Przed tyranem panem swym:

„Ot tę rybę pierwszą, Panie,

Dziś schwytałem; na co stanie,

To odemnie w darze przyjm.”

Niosą rybę do kucharza;

Kraje, cudo go przeraża,

Pędzi zdziwion ledwie tchnie.

„Patrz o władco! w wnętrzu ryby

Był ten pierścień; bez ochyby

Jest bez granic szczęście twe”.

Lecz gość na to się oburzy;

— „Już nie mogę tu być dłużéj,

Odtąd mnieś ni druh ni brat;

Twojéj zguby snadź chcą bogi,

Nie chcę dzielić śmierci srogiéj.” —

I odpłynął szybko w świat.

Z obcego Parnasu. Antologia wierszy

Подняться наверх