Читать книгу Zmowa - Dario Correnti - Страница 10

11 grudnia

Оглавление

Giorgio wbiega zdyszany do środka. Musiał pomóc jakiemuś emerytowi zamontować łańcuchy. Facet wpadł w poślizg i zablokował ulicę.

– Straszny tam chaos. Można pomyśleć, że wciąż nie wynaleziono opon zimowych. – Kładzie rękę na ramieniu Besany. – Staruszku, przywiozłeś nam słońce?

Wesoła jak zawsze Rosa – przynajmniej ona ma dobry charakter, myśli Besana, nie to, co jej siostra – zaprasza do stołu.

– Makaron gotowy, a ja chcę się dowiedzieć wszystkiego o tej zbrodni – mówi.

Besana uśmiecha się z satysfakcją. Może darować sobie wstępy.

– Zapytaj męża, on na pewno wie więcej ode mnie – odpowiada.

Giorgio mówi z pełnymi ustami. Ma wiele zalet, ale dobre wychowanie do nich nie należy.

– Coś strasznego. Niby takie spokojne miejsce, a ludzie mordują się co miesiąc. A kto nie zjawia się nagle martwy, po prostu znika. A jednak ta historia wszystkimi wstrząsnęła. Biedna dziewczyna. Ten, kto jej to zrobił, jest potworem.

Rosa jest bardzo podekscytowana, chce wiedzieć więcej.

– Opowiadajcie.

Jej mąż kręci głową, wycierając chlebem sos z talerza.

– Może lepiej, żebyś najpierw skończyła jeść.

Kobieta protestuje, jest zbyt zaciekawiona.

– Po pierwsze, rozcięli ją jak świnię i wypruli flaki. A ponieważ nie była to świnia, tylko ładna dwudziestodwuletnia dziewczyna, usunęli jej też genitalia.

– Dlaczego używasz liczby mnogiej? – przerywa mu Besana.

– Bo podobna rzeź przywodzi na myśl sektę satanistyczną.

– Tak, mówili mi o tym, zresztą sam o tym pisałem – potwierdza.

– Ale jest coś jeszcze – dodaje Giorgio, jakby myślami był gdzie indziej.

– To znaczy?

– Kanibalizm. Została też pogryziona.

– O Boże! – woła Rosa, zakrywając usta dłonią.

Besana jest bardzo zainteresowany. O ugryzieniach dotąd nie wiedział.

– Grupowy kanibalizm? Czy to znaczy, że na jej ciele zostało DNA tego, kto jej spróbował?

– Spróbował, akurat. Ktokolwiek to był, zjadł kawał jej nogi – odpowiada Giorgio. – W każdym razie właśnie nad tym pracujemy.

– A jednak to dziwne – kwituje Besana. – Sekta zazwyczaj działa ostrożniej, nie zostawia za sobą tak oczywistych śladów. Nie wydają ci się dosyć lekkomyślni?

Giorgio nakłada sobie drugą porcję.

– To na pewno sekta. Te szpilki, które znaleźli na kamieniu, też przecież muszą coś znaczyć.

Besana szeroko otwiera oczy.

– Szpilki?

– Tak, dziesięć szpilek. Rozłożonych wokół kamienia. To na pewno element jakiegoś rytuału.

– Jeszcze coś dziwnego?

– Cóż, miała usta pełne ziemi.

Besana zrywa się na równe nogi.

– Przepraszam, ale muszę pilnie zadzwonić.

Zmowa

Подняться наверх