Читать книгу Zmowa - Dario Correnti - Страница 8
11 grudnia
ОглавлениеMimo śniegu Besana znów wsiadł do samochodu. Musi koniecznie wrócić do Bottanuco, by jeszcze raz porozmawiać ze śledczymi. Stacje telewizyjne już ruszyły do akcji, a Milesi chciałby ukraść mu temat. Ale ten temat należy do niego. Być może jako ostatni.
Dzwoni telefon, nieznany numer. Besana podejrzliwie patrzy na ekran.
– Tak?
– Dobry wieczór, panie Besana, przepraszam, że przeszkadzam. Mówi Ilaria. Ilaria Piatti.
– Wciąż jest jasno – odpowiada chłodno Marco.
– Ach, tak. Oczywiście, przepraszam. Dzień dobry.
W redakcji wszyscy nazywają ją „Piattola”. To znaczy ci, którzy w ogóle jakoś ją nazywają, reszta nawet o niej nie wspomina. Naprawdę jest nudziarą. Czego może od niego chcieć?
– Słucham.
– Ja… chciałabym z panem porozmawiać.
– Słucham – powtarza.
Nie da się z nią rozmawiać, nie potrafi dotrzeć do sedna.
– To nie jest rozmowa na telefon. Moglibyśmy się umówić na kawę?
– Nie mogę. Jadę do Bergamo. Ale słucham. Tylko proszę się streszczać, bo prowadzę. Powiedzmy, że ma pani do dyspozycji pięćdziesiąt znaków. Ze spacjami.
– W porządku… W takim razie… Sądzę, że nieznany sprawca to seryjny morderca – mówi na jednym oddechu.
Besana wybucha śmiechem.
– Na oko to jakieś sześćdziesiąt czy siedemdziesiąt znaków. Spokojnie mogła sobie pani darować „w porządku” i „w takim razie”. Chce się pani nauczyć zawodu?
– Oczywiście, oczywiście. Dziękuję.
Cisza. Najwyraźniej Piatti czeka na odpowiedź.
– Dlaczego myśli pani, że to seryjny morderca? Ze względu na stan ciała? Śledczy rozważają na razie motyw satanistyczny. Właśnie ze względu na flaki wyciągnięte na zewnątrz i łydkę znalezioną w lesie. Jest jednak za wcześnie, by cokolwiek stwierdzić na pewno.
– Wiem, wiem, ale… – nalega ona – scena zbrodni przywodzi mi na myśl…
– Panno Piatti, ja się naprawdę bardzo cieszę, że ta sprawa panią zainteresowała, ale nie oglądamy teraz odcinka Zabójczych umysłów – przerywa jej Besana.
To prawda, dziewczyna ma dwadzieścia lat, niedługo wywalą ją z redakcji, ale to przecież nie jego wina. Poza tym jego też niedługo wywalą.
– Znaleźli może szpilki?
Besana gwałtownie hamuje. Jakiś kretyn w SUV-ie właśnie wyprzedził go po prawej, nie włączając kierunkowskazu.
– Szpilki? Nic mi o tym nie wiadomo – mówi.
– Miała usta pełne ziemi?
– Nie wydaje mi się – odpowiada Besana.
– Szkoda – mówi Piatti. – Gdyby tak było, zbrodnia wyglądałaby dokładnie tak samo. Nawet data się zgadza: 8 grudnia.
– Tak samo jak co? – pyta zaciekawiony.
– Jak inna zbrodnia – odpowiada Piatti, nareszcie zwięźle.
– Jaka zbrodnia?
– Dziewiętnastowieczna – szepcze ona.
Besana kręci głową. Wyciągnęła sprawę z XIX wieku! Boże, daj mi cierpliwość!
– Świetnie, panno Piatti, bardzo dziękuję za rozmowę. Teraz naprawdę muszę panią pożegnać. Muszę się zatrzymać na stacji benzynowej. Powodzenia we wszystkim.
– Dziękuję. Miejmy nadzieję – odpowiada łagodnie ona.
Besana zjeżdża z autostrady z uśmiechem. On również ma nadzieję: ma nadzieję, że w dobrze znanym barze wciąż jest jego ulubiona kelnerka. Kto wie.