Читать книгу Zmowa - Dario Correnti - Страница 14
11 grudnia
ОглавлениеBesana klepie się po brzuchu i oznajmia, że jest głodny. Przechyla głowę, by wskazać tylną salę.
– Jak pani myśli: wystarczy nam to miejsce czy szukamy gwiazdkowej restauracji?
Ilaria Piatti spuszcza wzrok. Wstydzi się powiedzieć, że na gwiazdkową restaurację nie może sobie pozwolić. Nie musi jednak nic mówić, bo Besana już wszystko zrozumiał.
– Proszę się nie martwić, gazeta płaci. Poproszę o fakturę za jedną osobę. Wikt i opierunek ma pani załatwiony.
Piatti dziękuje nieśmiało.
– Nie mam nawet NIP-u.
Besana klepie ją pocieszająco po ramieniu.
– Domyśliłem się tego. Zdziwiłbym się, gdyby ktoś, kto nie ma prawa jazdy ani smartfona, miał NIP. No już, proszę wybrać stolik. Za bardzo śnieży, nie ma sensu gubić się w poszukiwaniu nie wiadomo czego.
– Może ten obok kominka? – proponuje Piatti.
– Jaka romantyczna dziewczyna. – Puszcza do niej oko. W jego spojrzeniu są czułość i ironia. Byleby sobie czegoś nie pomyślała.
Zamawiają karafkę domowego czerwonego wina i polentę z topionym serem.
– Proszę mi opowiedzieć o tej zbrodni – mówi Besana – tej z 1870 roku.
Piatti, nieprzyzwyczajona do alkoholu, jest już nieco wstawiona, kiedy rozpoczyna swoją opowieść. Tak bardzo boi się kompromitacji, że mówi, jakby miała przed sobą mikrofon, jakby udawała prezenterkę telewizyjną. Besana słucha jej uważnie, ani razu nie przerywa.
– Niesamowite – kwituje. – Co ciekawe, Giovanna Motta była pokojówką, podobnie jak Aneta Albu. To oznacza, że nie wybiera swoich ofiar przypadkowo.
– Mało wiem o pani Albu – mówi Ilaria. – Tylko tyle, że była Rumunką. Napisali to we wszystkich gazetach. Myślałam, że była prostytutką.
– Nie, nie. Była opiekunką notariusza o nazwisku Lecchi. Ale on ma dziewięćdziesiąt cztery lata i porusza się na wózku, możemy więc wyłączyć go z grona podejrzanych. Zniknięcie zostało zgłoszone przez jego córkę Giulię Marię Lecchi i jej męża Franca Vimercatiego.
– Ile mają lat? – pyta Ilaria.
– Giulia pewnie koło sześćdziesiątki. Ale ma młodszego męża, pięćdziesięciolatka.
– Podejrzanego?
– Można by go podejrzewać – odpowiada Besana.
– A ile lat miała ofiara?
– Aneta miała dwadzieścia siedem lat i trzyletniego syna, który został z dziadkami w Rumunii. Nie miała męża ani oficjalnego narzeczonego. Na razie mało jeszcze wiemy. Musimy wypić chociaż likier, żeby strawić tę polentę – dodaje.
Ilaria otwiera szeroko oczy. Nie jest przyzwyczajona do takiej ilości alkoholu. Będzie ją trzeba zanieść do motelu. Besana jednak nalega.
– Poproszę dwa kieliszki – zwraca się do kelnerki.
– Boję się, że zrobi mi się niedobrze.
– Spokojnie, zwymiotuje pani jutro, kiedy pokażę zdjęcia ze sceny zbrodni. Teraz wznieśmy toast. Mamy świetny temat, Piattola!
– Co to za przezwisko?
– Czułe – odpowiada Besana, spoglądając na zegarek. – Jest dopiero wpół do dziesiątej – mówi – zdążymy napisać artykuł.
– Teraz?
– Oczywiście, chyba pani nie chce, żeby ktoś nam ukradł pomysł. Historia Verzeniego jest tu pewnie dobrze znana, ktoś inny może wpaść na ten sam trop. Wyjdę na zewnątrz, żeby zadzwonić do kierownika działu, bo tu jest za głośno.
– Zabije nas. Opóźnimy zamknięcie numeru.
– Piattola, kto wybiera dziennikarstwo śledcze, nie może się bać niczego!