Читать книгу Dwunaste: Nie myśl, że uciekniesz - Filip Springer - Страница 12

_ Podróż

Оглавление

– Z Jante? Gdzie to dokładnie jest?

– Dlaczego pytasz?

Siedzimy w kawiarni w centrum Kopenhagi. Jest ciepło i cicho, większość stolików pusta, oprócz nas tylko kilka osób pochylonych nad laptopami. Przez wielkie okno do środka pcha się ostatnie listopadowe słońce.

– Kilka dni temu rozmawiałem z jednym gościem, prowadzi tę knajpkę w wieży na Knippelsbro. Mam gdzieś zapisane, jak się nazywa… – Zaczynam gorączkowo wertować notes. – Mam, jest. Marcus, ma na imię Marcus. Może się znacie? On też mi powiedział, że jest z Jante.

Mie Olise zaczyna się śmiać. Wokół oczu robią jej się drobne zmarszczki, przechyla twarz w stronę tego słońca. Gdybym chciał jej teraz zrobić zdjęcie, przepaliłbym kadr. Kilka osób podnosi wzrok znad monitorów i patrzy w naszą stronę. Wykolczykowany barista zaciekawiony wystawia głowę z zaplecza. Mie Olise mówi do niego coś po duńsku, nie przestając się śmiać. On odpowiada, też rozbawiony. Z tego, co mówią, wychwytuję tylko dwa słowa: fra Jante.

To pierwsze w ich ustach brzmi jak zakrztuszenie, to drugie jak jęk.

Czy wypowiedziałem to nieprawidłowo? Czy z tego się śmieją?

– A więc ten Marcus jest z Jante? – Mie Olise poważnieje. – I ja też jestem z Jante.

– I ja w zasadzie też. – Barista uśmiecha się, a potem wraca na zaplecze.

– Ale się nie znamy – zastrzega Mie Olise. – Nie znam żadnego Marcusa.

„Było to na wskroś ubogie miasteczko, i to od zawsze, co potwierdza statystyka. Położenie nie zapewniało mu żadnych większych możliwości. Ale pod względem ekonomicznym Jante utrzymywało się w pewnym sensie stabilnie na swoim naturalnym poziomie – pisał Aksel Sandemose w książce Uciekinier przecina swój ślad. – Hierarchią w mieście nie wstrząsały ani dobre, ani złe czasy. Koniunktura odzwierciedlała się jedynie w obojętnych dla reszty mieszkańców wzlotach pojedynczych osób i następujących po nich bankructwach. Jante to miasto dla skromnych, ciężko pracujących ludzi. Jest pięknie położone, chociaż dość nisko, więc jesienią niektóre jego części bywają zalewane. Otoczenie miejscami jest naprawdę bardzo piękne – uśmiechnięty, zmienny krajobraz.

Wiem, że miasto właśnie tak wygląda. To obiektywny opis, mniej więcej taki, jaki powinien zostać zamieszczony w przewodniku, nawet bez ulegania agitacji towarzystwa turystycznego i bez oglądania się na nastroje poszczególnych osób. Ale dla mnie to najbardziej szare miejsce na świecie”.


Bohaterem i narratorem tej powieści jest Espen Arnakke, mężczyzna doświadczony życiem, choć jeszcze nawet nie w średnim wieku, który wspomina swoje dzieciństwo, dorastanie i wczesną młodość.

Zaczyna od dramatycznego wyznania: „Chcę teraz opowiedzieć wszystko. I muszę zacząć od końca. Inaczej nigdy nie odważę się do niego dotrzeć. Może się to przydać również tobie, dla orientacji. Zabiłem kiedyś człowieka. Nazywał się John Wakefield, a ja uśmierciłem go pewnej nocy siedemnaście lat temu w Misery Harbor”. Potem następuje seria luźno powiązanych ze sobą obrazów i wspomnień („ponieważ życie nie jest linią”), które mają wyjaśnić, jak Espen Arnakke stał się tym, kim jest.


Jante było niewielkim robotniczym miastem. Życiem jego mieszkańców rządziły przeciągły skowyt syreny fabrycznej i pieśń kościelnych dzwonów. Ojciec Espena co rano wychodził do fabryki, w której pracowali ojcowie wszystkich chłopców ze szkoły i ulicy. Espen wspomina, jak brał go za rękę i odprowadzał do najbliższego skrzyżowania. „Tam ojciec mnie puszczał i znikał, daleko w głębi drogi, przy której stał nieduży żółty dom, uważany przeze mnie wtedy za koniec świata”.

Dzieciństwo Espena było pełne traum, udręk i dramatów. Opisując je, narrator Uciekiniera… używa sformułowań takich jak „tragedia dzieciństwa” i „męczeństwo”.

Jako jedno z najmłodszych z dziewięciorga dzieci musiał ciąg-le zabiegać o uwagę ojca i czułość matki oraz rywalizować ze starszymi braćmi o przywileje i status, niekiedy także o jedzenie. Żyli skromnie, ale Espen stara się w swoich wspomnieniach unikać słowa „bieda”. Zaznacza, że nigdy nie chodził głodny, dodaje jednak, że dni, gdy matka sprawiedliwie dzieliła między wszystkich jedną kiełbasę, zdarzały się rzadko. Rodzina właściwie niczym się nie wyróżniała, może poza tym, że oboje rodzice byli gorliwymi abstynentami. A mimo to Espen właśnie z domu rodzinnego, zwłaszcza z relacji ze starszymi braćmi, wywodzi większość swoich późniejszych życiowych problemów.

Drugim źródłem udręk była szkoła. Arnakke nie odnajdywał się w narzucanych przez system ciasnych ramach. Marzył o karierze zoologa, fascynowały go zwierzęta, ale wiedział, że jeśli powie o tym głośno, zostanie wyśmiany.

„Opowiem ci o zoologu, który żył kiedyś i nazywał się Espen Arnakke – mówi. – Ścieżka, jaką obrałem, została przerwana, a przerwało ją Jante. Zostałbym zoologiem, gdyby Jante nie zabarykadowało mi drogi. […] Ten zoolog to w moim życiu nieboszczyk numer dwa, a został zamordowany w Jante, nie zginął z własnej ręki, lecz wbito mu sztylet w plecy, kiedy miał czternaście lat”.

Los Espena był bowiem przesądzony – jako syn robotnika chłopiec miał zostać robotnikiem. Od tej reguły odstępstwa w Jante być nie mogło. Trudno się więc dziwić, że opowieść Arnakkego przesycona jest złością. To wyznanie człowieka, który dogłębnie przeanalizował swoje dzieciństwo i doszedł do wniosku, że wszystkie klęski i niepowodzenia, jakie poniósł w dorosłym życiu, mają źródło właśnie w tamtym czasie.


Ale Uciekinier… to także opowieść o społeczeństwie, w którym relacjami międzyludzkimi rządzi przemoc – fizyczna, werbalna i emocjonalna. To za jej pomocą ustala się hierarchie i rozwiązuje problemy. System przekonań wyznawanych przez mieszkańców swojego rodzinnego miasta Espen nazywa prawem Jante. Zawiera się ono w dziesięciu zasadach:

1. Nie sądź, że jesteś kimś.

2. Nie sądź, że nam dorównujesz.

3. Nie sądź, że jesteś mądrzejszy od nas.

4. Nie wyobrażaj sobie, że jesteś lepszy od nas.

5. Nie sądź, że wiesz więcej niż my.

6. Nie sądź, że jesteś kimś więcej niż my.

7. Nie sądź, że się do czegoś nadajesz.

8. Nie wolno ci się z nas śmiać.

9. Nie sądź, że komuś na tobie zależy.

10. Nie sądź, że możesz nas czegoś nauczyć.

W dalszej części książki pojawia się jeszcze jeden punkt:

11. Myślisz, że nic o tobie nie wiemy?

„Za pomocą prawa Jante ludzie zabijają nawzajem swoje szanse – mówi Espen Arnakke. – Wszyscy z nim walczą, wiją się pod nim i bezlitośnie je wykorzystują. Z tego powodu mieszkańcy Jante są bezbożni, nie stawszy się ludźmi. Każdy z nich wisi na własnym krzyżu i nie potrzebuje absolutnie żadnej symboliki. Wiszą z płaczem, z krwawym potem na czole, wiją się w bólu i syczą do swego ukrzyżowanego brata: Sądzisz, że komuś na tobie zależy?”.

To prawo niepisane, być może nawet nieuświadamiane. A jednak wszyscy mieszkańcy Jante go przestrzegali. „Pamiętam podwieczorki, podczas których słowa wyrażały się jedynie w spojrzeniu, a i tak dusiły nas wszystkich, stanowiły powietrze, które wdychaliśmy, powietrze będące pożywką wyłącznie dla marzeń o zemście. Działało ono wolniej niż spaliny, lecz bardziej bezlitośnie, zatruwało duszę, chociaż jej nie zabijało, nie miało całunu do rozpostarcia na swoich ofiarach”.6

Espen – a właściwie nie on, tylko jego twórca Aksel Sandemose – jest być może pierwszym, który odważył się wprost sformułować to prawo.


Książka Uciekinier przecina swój ślad ukazała się najpierw w Norwegii (1933), a parę lat później w Danii i Stanach Zjednoczonych. Potem przyszedł czas na tłumaczenia niemieckie i francuskie. To dzięki tej powieści Sandemose stał się naprawdę znany.

Nie był to bynajmniej jego debiut. Dziesięć lat wcześniej w Danii, z której pisarz pochodził i w której mieszkał przez pierwszych trzydzieści lat życia, wyszły Fortællinger fra Labrador [Opowieści z Labradoru]. Zostały dobrze przyjęte, sprzedały się jednak zbyt skromnie, by zapewnić autorowi utrzymanie. Następnie Sandemose wydał jeszcze siedem książek. Większość opisanych w nich historii rozgrywała się na morzu i w portach, więc przylgnęła do niego łatka pisarza morskiego. Niektóre z tych tytułów doceniono, inne uznano za słabe, ale jeśli chodzi o sprzedaż, wszystkie podzieliły los debiutu. Rozgoryczony autor postanowił wyjechać do Norwegii i tam spróbować swoich sił. Uciekiniera… napisał już po norwesku, jakby chciał się zupełnie odciąć od kraju, który tak nim wzgardził.

I w tej książce nie brakuje wątków marynistycznych. Gdy Espen Arnakke ucieka wreszcie z opresyjnej rodzinnej miejscowości, zaciąga się na kolejne statki. Na ich pokładach odkrywa, że prawo Jante działa wszędzie, w każdej grupie ludzi. W końcu wyskakuje z pokładu statku zmierzającego do Nowej Fundlandii i wpław dociera do Deadman’s Point. Stamtąd już lądem przedostaje się do Misery Harbor, gdzie przez jakiś czas pracuje przy wyrębie drzew, a potem zakochuje się w pięknej Evie i w afekcie zabija rywala do jej serca i ciała, Johna Wakefielda.

Krytycy chwalili Sandemosego za nowoczesną konstrukcję, język i wieloznaczne metafory. Wskazywali na inspiracje Freudem i doceniali pogłębiony portret psychologiczny głównego bohatera.


W jednym miejscu Uciekiniera… czytano ze szczególną uwagą i traktowano jak coś więcej niż powieść. Tym miejscem było niewielkie fabryczne miasto Nykøbing na duńskiej wyspie Mors.

Szybko skojarzono, że Aksel Sandemose to nie kto inny jak Axel Nielsen, jedno z dziewięciorga dzieci robotnika Jørgena Nielsena i Amalie Nielsen (z domu Jacobsdatter). Rodzina przez wiele lat mieszkała w niewielkim ceglanym domu przy Færkenstræde pod numerem dziewiątym, a potem, po awansie Jørgena, przeniosła się do nieco większego budynku pod adresem Havnen 1, bliżej zatoki.

Mieszkańców Nykøbing zajmowała jednak nie tyle osoba autora, ile raczej obraz, jaki wyłaniał się z książki. Jante przypominało ich miasto; zgadzał się nawet ten żółty dom, który mały Espen traktował jak koniec świata. Także postaci występujące w powieści miały swoje wciąż chodzące po ziemi odpowiedniki. A że Sandemose o większości swoich bohaterów, poza narratorem, pisał źle, po Nykøbing szybko rozeszła się wieść o paszkwilu na lokalną społeczność stworzonym przez człowieka, który ją opuścił.


Tak jak Jante przypominało Nykøbing Mors, tak biografia Espena Arnakkego była łudząco podobna do losów Aksela Sandemosego. (Słowo „Arnakke” zresztą wszyscy tutaj dobrze znali, bo tak nazywa się znajdujący się w pobliżu miasta klif, z którego roztacza się widok na Limfjorden i majaczącą w oddali wyspę Fur). Zarówno główny bohater książki, jak i jej autor wychowali się wielodzietnych robotniczych rodzinach i obaj jeszcze przed dwudziestką uciekli ze swoich miast i zaciągnęli się na statki. Obaj pływali po morzach i oceanach i wreszcie obaj trafili na Nową Fundlandię, czego niezbitym dowodem były w przypadku Sandemosego nie tylko jego książki, ale też liczne artykuły, które publikował w duńskiej i norweskiej prasie.

I tylko jedno nie było jasne: czy Aksel Sandemose, podobnie jak Espen Arnakke, zabił na Nowej Fundlandii człowieka i nie poniósł za to żadnej kary? Ta wątpliwość i ogólny niesmak wywołany całą sytuacją wystarczyły, by pisarz został na ponad trzydzieści lat wyklęty w swoim rodzinnym mieście. Nic sobie jednak z tego nie robił, ponieważ w ogóle nie zamierzał się tam pojawiać.


Uciekiniera… wielokrotnie wznawiano, zwłaszcza w Danii, ale w innych krajach skandynawskich także. Do wydania z 1955 roku autor wprowadził kilka poprawek, a we wstępie napisał: „Była taka historia, którą uwielbiałem opowiadać, o przyjacielu, który dokonał zabójstwa, bo w dzieciństwie był poniewierany. Ta historia to fikcja”.

Dziesięć lat później Sandemose umarł, co, jak to czasem bywa w przypadku pisarzy, na nowo wzbudziło zainteresowanie jego twórczością. Tym bardziej że o jednej z jego ostatnich książek, Wilkołaku, mówiono, że mogłaby powalczyć o Nagrodę Nobla. Atmosfera schyłku lat sześćdziesiątych dobrze zrobiła zwłaszcza Uciekinierowi… Historia młodego chłopaka, który ucieka z ciasnego systemu społecznego, by realizować swoje marzenia, doskonale współgrała z tym, co działo się na ulicach Paryża, Kopenhagi i wielu innych europejskich miast w 1968 roku. Dla ówczesnych rewolucjonistów Sandemose był interesujący. Niektórzy Duńczycy i Norwegowie powiedzieliby, że był wręcz jednym z autorów formatywnych dla tamtego buntu.


– Nie wiem, kiedy tata przeczytał tę książkę – mówi Mie Olise. – To musiało być niedługo przed tym, jak się urodziłam, albo gdy byłam zupełnie malutka. Wiem, że zadziałała na niego zupełnie inaczej niż na większość ludzi.

– To znaczy jak?

– On się zakochał w Jante, w tym mrocznym społeczeństwie. A jeśli nie zakochał, to dostrzegł w tym świecie jakąś wartość. Ja to nawet mogę zrozumieć. W pewnym sensie prawo Jante stabilizuje społeczność, sprawia, że staje się mniej nieprzewidywalna, solidniejsza. Tak czy inaczej, książka zrobiła na tacie ogromne wrażenie. Po jej lekturze postanowił, że przeniesiemy się do Nykøbing Mors. Że zamieszkamy w Jante.

– Co?

– Nie mówię, że to była jego jedyna motywacja. On jest zapalonym żeglarzem, pół życia spędził na morzu. Kiedy byłam mała, mieszkaliśmy w południowej Jutlandii, w miasteczku bez dostępu do jeziora, o morzu nie wspominając. To musiało być dla taty trudne, bo nie mógł realizować swojej pasji. Nykøbing Mors jest na wyspie, dookoła Limfjorden, kawałek dalej Morze Północne i cały świat. To na pewno miało znaczenie. Ale książka odegrała w tym wszystkim bardzo ważną rolę.

– Dlaczego tak sądzisz?

– Gdy już tam dotarliśmy, wybudował jacht. Nazwał go Espen Arnakke.

6

Aksel Sandemose, Uciekinier przecina swój ślad, przeł. Iwona Zimnicka, Wołowiec: Wydawnictwo Czarne, 2019.

Dwunaste: Nie myśl, że uciekniesz

Подняться наверх