Читать книгу #Nie bałam się o tym rozmawiać - Joanna Przetakiewicz - Страница 6
WSTĘP
ОглавлениеDrogie Czytelniczki!
Kobiety, z którymi rozmawiam, nie tylko przyjaciółki czy współpracowniczki, ale także te, które widzę po raz pierwszy, często opowiadają mi swoje historie, dzielą się ze mną przeżyciami i doświadczeniami, proszą o rady, pytają o opinie. Niekiedy ich opowieści są skomplikowane i niejednoznaczne, mówią o życiu ze strasznymi chorobami, przemocą w domu, molestowaniu, mobbingu czy bankructwach. Czasami aż trudno uwierzyć, że w ogóle mogły się wydarzyć, skala bólu i cierpienia, jakie spadły na niektóre z moich rozmówczyń, poraża.
Każda z takich rozmów, każde z tych spotkań jest dla mnie nie tylko dowodem zaufania, ale też sygnałem, jak jesteśmy niezwykłe i silne. Nawet, jeśli przez lata tkwimy w niesatysfakcjonującej relacji czy sytuacji, to w końcu się odradzamy.
Na każdą z tych historii staram się spojrzeć w szerszym kontekście. Jeśli udzielam rad, zwykle namawiam na odważne kroki i decyzje, próbując uwzględnić cały kontekst. Przekonuję, że nie ma co trwać w beznadziei czy smutku. Podkreślam, że nigdy nie jest za późno, aby o siebie zawalczyć.
Nigdy nie kryłam, że i mnie dotknęły niełatwe przejścia. Rozwód, samotne macierzyństwo, niepowodzenia w życiu lub biznesie. Opowiedziałam o tym w mojej historii. Zawsze wierzyłam, że aby pokonać trudności, trzeba brać sprawy w swoje ręce. To często oznacza dokonywanie trudnych wyborów i podejmowanie ryzyka. Na tym według mnie polega sukces i szczęście: nie muszę robić tego, czego nie chcę.
Z okazji swoich pięćdziesiątych urodzin zdecydowałam się na udział w odważnej sesji do magazynu „Playboy”. To był ryzykowny krok, wiele osób próbowało mnie od niego odwieść, ale ja chciałam udowodnić, że jesteśmy wielowymiarowe, a świat poszedł do przodu, że kobiecość i seksapil nie zamykają się w ramach określonego wieku i da się je pogodzić z rozwojem zawodowym i sukcesem w biznesie. Udzieliłam wtedy ważnego dla mnie wywiadu. Zapowiedziałam w nim walkę o siebie i o kobiety, o chęć złamania ograniczających nas stereotypów.
Kiedy na Instagramie uzyskałam pierwsze 200 tysięcy tzw. followersów, postanowiłam zorganizować konkurs. Użytkowniczki miały napisać, za co lubią mój profil. Pojawiły się setki fantastycznych, mądrych wpisów i miałam spory problem, kogo wybrać. Wreszcie piętnastkę zwyciężczyń zaprosiłam na uroczystą kolację.
Tego wieczoru odbyłyśmy wiele ważnych, wzruszających i zabawnych rozmów. Każda z tych kobiet była wrażliwa i cudowna. To wtedy w mojej głowie zakiełkowała myśl, że należy coś z tą wspaniałą kobiecą energią zrobić, na przykład zjednoczyć się we wspólnej sprawie. I właśnie ta kolacja była ziarnem, z którego wyrosła Era Nowych Kobiet.
Powodem do stworzenia ruchu ENE-ek były także liczne głosy kobiet, które pisały do mnie na mediach społecznościowych i podchodziły na ulicy. Słyszałam, że daję im nadzieję, a moje słowa czy postępowanie jest dla nich ważne. Oto wreszcie ktoś sygnalizuje konieczność zmian, głośno mówi o potrzebie samoakceptacji, odwadze i łamaniu stereotypów.
Od kiedy powstała Era Nowych Kobiet, jeszcze więcej jeżdżę po Polsce; spotykam kobiety w różnym wieku, z różnych środowisk, o różnych doświadczeniach, prywatnych i zawodowych. Wiele je dzieli, ale jedno łączy: walczą o to, na czym im zależy, afirmują życie, aktywność i kobiecość, a przede wszystkim: stawiają czoło losowi i pomimo dramatów i trudności, jakich życie im nie skąpi, nie poddają się. Po każdym zderzeniu z losem podnoszą się i podążają do przodu.
Kilka spośród takich kobiet zawierzyło mi na tyle, że zdecydowały się opowiedzieć o swoich trudnych, intymnych przeżyciach, nie obawiając się ujawnienia twarzy ani nazwiska. Odważnie, bez retuszu, swoimi słowami, językiem bez upiększeń i ozdobników, opisują walkę, jaką stoczyły, aby wyrwać się ze spirali przemocy i bólu, bezradności i beznadziei. Zrobiły to w przekonaniu, że w ten sposób pomogą tym, które nie mogą zebrać się na odwagę, aby zaryzykować i zmienić swoje życie.
Bardzo im za to dziękuję. Wykazały się ogromną dzielnością, hartem ducha i odpowiedzialnością. Nie wiem, czy sama zdobyłabym się aż na taki heroizm w ich sytuacji. Podziwiam je i niezmiennie kibicuję. Wierzę, że historie, które mi opowiedziały, staną się dla wielu kobiet źródłem inspiracji, a towarzyszące im komentarze psychoterapeutki pomogą zrozumieć mechanizmy kierujące naszymi zachowaniami. Każda z tych opowieści jest inna, bo każdy mierzy się w życiu z innymi problemami. Nie powinny więc być ze sobą porównywane. Chcę to wyraźnie podkreślić.
Moja historia, która tę książkę rozpoczyna, też jest inna. Opowiedzenie jej nie wymagało ode mnie aż takiej odwagi, jak od innych bohaterek, bo i problemy, z jakimi się zmagałam były odmienne. Dzielę się nią jednak, ponieważ kobiety ciągle mnie o nią pytają, są ciekawe, czy ja w ogóle mam jakieś problemy, a jeśli tak, to jak sobie z nimi radzę. Jeśli kogoś zainspiruję, będzie mi miło.
Wszystkim czytelniczkom pragnę dać wiarę i nadzieję na to, że nawet najtrudniejsze wydarzenia mogą stać się przyczynkiem do zmiany, do walki o siebie, o szczęście własne i bliskich.
* * *
Mam marzenie, żeby ta książka stała się dla kobiet kołem ratunkowym i nie pozwoliła utonąć nawet, gdy wydaje się, że już nie ma ratunku.
Przekonajcie się, że naprawdę nie ma sytuacji bez wyjścia i bądźcie szczęśliwe,