Читать книгу Marksizm - Группа авторов - Страница 10
PERSPECTYWY
Halina Walentowicz
TEORIA MARKSA JAKO FILOZOFIA I NIEFILOZOFIA
1. Tło problemu
ОглавлениеPromotorzy tej inicjatywy wydawniczej stawiają pytanie o nadzieje i rozczarowania związane z marksizmem. Pytają o marksizm. To skłania mnie do zaznaczenia, że moje wywody będą dotyczyły wyłącznie teorii Marksa. Marksizm to pojęcie wieloznaczne. Często utożsamia się je z dorobkiem teoretycznym Marksa, co nie jest uprawnione i przeciwko czemu sam fundator marksizmu protestował5. W ścisłym sensie termin ten odnosi się do bardzo rozległego nurtu myśli społecznej, nader niejednolitego, wewnętrznie zróżnicowanego, o mocno nieostrych granicach i długiej, już prawie dwustuletniej tradycji. Wspólnym mianem marksistów obejmuje się teoretyków tak różnego autoramentu, że całkiem uzasadniona wydaje się wątpliwość, czy nazwanie danej koncepcji marksistowską faktycznie służy jej identyfikacji, czy raczej jest wyrazem opinii o niej, często dezaprobaty. Tym bardziej, że w potocznym użyciu tego słowa chodzi najczęściej o „marksizm historyczny” (w odróżnieniu od „marksizmu teoretycznego”), tj. o ruch społeczny, który uznawał za swego patrona Marksa, a także o użytki ideologiczne z teorii Marksowskiej w okresie ponad 100 lat, o legitymizację praktyk społeczno-politycznych. Pociągnęła ona za sobą daleko idące uproszczenia, zubożenie – wulgaryzację myśli Marksa. „Wulgarny marksizm” – jako łącznik między „marksizmem teoretycznym” i „marksizmem historycznym” – jest niestety najbardziej znaną, obiegową wersją marksizmu. Truizmem, ale właśnie dlatego użytecznym, będzie przestroga, by nie mylić go z dziełem Marksa6.
Wieloznaczność pojęcia marksizmu jest dla mnie najważniejszym motywem zawężenia rozważań do teorii Marksowskiej; pragnę uniknąć ryzyka uogólnień, które przeważnie wywołują teoretyczny zamęt i potęgują dezorientację czytelników, i bez tego słabo zorientowanych w tej materii. Nieścisłości, przeinaczenia, zafałszowania, tendencyjna wybiórczość, a nawet karykaturalne dezinterpretacje są najczęstszymi rezultatami karkołomnych prób sprowadzenia do wspólnego mianownika jakości nieporównywalnych czy zgoła niewymiernych. Naraża się na tego typu zastrzeżenia także przedsięwzięcie niepośledniego przecież znawcy przedmiotu, jakim był Leszek Kołakowski. Poszukując w teorii Marksowskiej marksistowskich korzeni stalinizmu, Kołakowski systematycznie i skutecznie niweluje wszelkie znaczące różnice między stanowiskami Marksa i Stalina, by koniec końców postawić tezę, że na gruncie marksizmu projekt ogólnoludzkiej emancypacji równa się przepisowi na powszechne zniewolenie: „tak to różnica między wyzwoleniem i niewolnictwem musi zostać zatarta” (Kołakowski 1984, s. 256). Usiłując dowieść nie tylko tego, że Lenin i Stalin byli marksistami, lecz także tego, że Marks był zarazem leninistą i stalinistą, Kołakowski zmierza do ugruntowania przeświadczenia o monolitycznym charakterze marksizmu. Ale czemu taki zabieg w istocie ma służyć? Jaka jest jego wartość eksplanacyjna? Czy przyczynia się do pogłębienia naszej znajomości historii myśli społecznej? Czy ułatwia nam rozeznanie w zawiłych i trudnych do prześwietlenia relacjach między teorią i praktyką?
5
W liście do Edwarda Bernsteina Engels przytacza następującą wypowiedź Marksa: „Jedno jest pewne: że ja nie jestem marksistą” (Marks, Engels 1977, s. 437).
6
„Ogromny wpływ Marksa na humanistykę […] nie ma nic wspólnego z metodą wulgarnego marksizmu – nigdy zresztą niestosowaną przez samego Marksa – która wyjaśnia wszelkie zjawiska polityczne i kulturalne materialnymi uwarunkowaniami procesu produkcji” (Arendt 2005, s. 103).