Читать книгу Psychologia kliniczna dzieci i młodzieży - Группа авторов - Страница 64

CZĘŚĆ 2.
Psychologiczna diagnoza kliniczna dzieci i młodzieży
Rozdział 6.
Podstawy psychologicznej diagnozy klinicznej dzieci i młodzieży w kontekście społecznym
Lidia Cierpiałkowska
Emilia Soroko
Iwona Grzegorzewska
6.2. Kliniczna diagnoza opisowa dla celów terapeutycznych
6.2.1. Przypadek Amelii

Оглавление

Wnioskowanie i integrowanie danych w postępowaniu diagnostycznym o charakterze nozologicznym i wyjaśniającym dzieci i młodzieży z jednej strony pod wieloma względami przebiega podobnie jak w przypadku dorosłych, z drugiej ma swoją specyfikę, która powinna być uwzględniona na różnych etapach działania. Dalej przedstawiamy zebrane na podstawie rozmowy klinicznej z 13-letnią Amelią3 oraz jej rodzicami informacje o przebiegu jej rozwoju, aktualnych doświadczeniach i funkcjonowaniu w różnych sferach życia oraz zgłaszanych przez dziewczynkę i rodziców problemach i trudnościach.

Amelia, lat 13

Dziewczynka została zgłoszona do psychologa przez rodziców, ponieważ jest „niegrzeczna i niszczy całą rodzinę”. Ciągle wszczyna konflikty albo z młodszą siostrą, albo z rodzicami. Ponadto nieustannie jest niezadowolona, drażliwa, narzeka na złe samopoczucie i zmęczenie. Ostatnio rodzice zauważyli, że się samookalecza, tnie się na rękach. Początkowo myśleli, że to przypadek, bo „nie wyobrażali sobie, że ktoś może robić to specjalnie”, ale ostatnio weszli do pokoju, gdy Amelia właśnie „to” robiła.

Amelia, zapytana, czy wie, dlaczego jest na rozmowie z psychologiem, zaprzeczyła. O wizycie dowiedziała się tego samego dnia, gdy przyszła ze szkoły. Chciała zrobić rodzicom awanturę i zostać w domu, ale przyszła, bo pewnie „mają jej już dość przez to cięcie”. Początkowo twierdziła, że „to nic takiego”, później, „że może dobrze, że się tutaj znalazła, bo ona też ma wszystkiego dość, wszystko jest bez sensu”.

Wywiad z rodzicami na temat przebiegu rozwoju i funkcjonowania psychospołecznego Amelii

Rodzice Amelii mają wykształcenie wyższe, ojciec pracował w różnych firmach, matka po urodzeniu drugiej córki skorzystała z urlopu wychowawczego. Kontynuację pracy zawodowej podjęła, gdy obie córki poszły do szkoły. Aktualnie rodzice mają bardzo intratne stanowiska w instytucjach samorządowych. Amelia jest pierwszym dzieckiem, urodziła się po kilku latach od zawarcia związku małżeńskiego. Ciąża była trudna, z powodu jej zagrożenia zdarzały się okresy hospitalizacji, poród był naturalny z komplikacjami, dziewczynka została w jego trakcie przyduszona i otrzymała 6 punktów w skali Apgar. Leżała dobę w inkubatorze. To był też trudny czas dla matki, była przerażona i zrozpaczona, oskarżała lekarzy o nieuwagę i brak dostatecznej opieki. Później Amelia nie chorowała poważnie, nie była hospitalizowana. Matka nie zgłasza wypadków ani urazów, które mogłyby wpłynąć w istotnym stopniu na przebieg rozwoju córki.

Po urlopie wychowawczym rodzice nie zajmowali się dzieckiem, Amelia była z babcią, aż została zapisana do przedszkola. Oddanie córki do babci, jak podkreśla matka, było dla dobra dziecka, które dzięki temu nie musiało pójść do żłobka. Do przedszkola Amelia uczęszczała od 3. roku życia i zaadaptowała się do niego bardzo łatwo. Zdaniem rodziców rozwój dziewczynki przebiegał bez komplikacji aż do urodzenia jej siostry. Gdy Amelia miała około 4,5 roku, przyszła na świat druga córka i wtedy zaczęły się problemy emocjonalne starszej dziewczynki (wówczas była już pod opieką rodziców). Zamiast pomagać w opiekowaniu się siostrą, stała się nadwrażliwa, zaczęła się bać różnych rzeczy, chciała być blisko mamy. Nie była w stanie samodzielnie np. jeść czy ubrać się, chociaż przedtem wykonywała te czynności bez trudu. To bardzo denerwowało mamę, ponieważ uważała, że Amelia „robi jej na złość”. Gdy mama odmawiała jej pomocy, dziewczynka potrafiła długo płakać, nie mogła się uspokoić, „histeryzowała”. Chociaż to było bardzo męczące, mama Amelii bardzo starała się być razem z córką, która chciała jej o wszystkim opowiadać. Ciągle o coś pytała i domagała się uwagi. Pojawiło się moczenie nocne. Jak podkreśla mama dziewczynek, „wszystko było na jej głowie, bo mąż często powtarzał, że wychowanie dzieci to sprawa matki”.

W wieku 8 lat Amelia została pierwszy raz zgłoszona na psychoterapię z powodu natręctw: ciągłych obaw o pożar, złodziei, chorobę i/lub śmierć najbliższych. Wielokrotnie zadawała pytania, prosiła o sprawdzenie, czy coś się nie stało. O ile matka próbowała ją wysłuchać i uspokoić, o tyle ojciec czuł się przytłoczony sytuacją rodzinną, koniecznością ciągłego zajmowania się dziećmi i domem. Jak podkreśla, miał bardzo odpowiedzialną pracę i musiał jakoś wypocząć przed następnym dniem. Terapia trochę pomogła, jednak rodzice zdecydowali się ją przerwać, gdy córka poczuła się lepiej. Nie lubili rozmów z psychologiem, mieli poczucie, że „nie wprost” terapeutka wytykała im, że są „nie takimi” rodzicami.

Gdy matka opowiada o młodszej córce, 8-letniej Monice, rozpromienia się. Twierdzi, że to idealne dziecko, które potrafi docenić ich starania, pogodne, zrównoważone, ambitne, rezolutne itp. Amelia przedstawiana jest jako niegrzeczna, wymyślająca problemy, drażliwa, niemiła. Matka podkreśla, że wykańcza psychicznie ją i całą rodzinę. Nadal chce ciągle z nią rozmawiać, wszystko jej opowiadać, a ona nie ma na to siły, chciałaby odpocząć albo posprzątać dom. Jest wykończona wiecznymi kłótniami z córką, słuchaniem o jej problemach w szkole, z rówieśnikami, nauczycielami. Nie wierzy córce, sądzi, że większość trudności wymyśla – „tylko te cięcia, co ona znowu wymyśla!”.

Matka podkreśla, że bardzo się starają z mężem dać córkom to, co najlepsze. W szkole podstawowej fundowali im różne zajęcia pozalekcyjne: angielski (2 razy tygodniowo), aikido (także 2 razy w tygodniu), zajęcia sportowe w szkole (tenis), kółko teatralne, basen. Amelia wciąż się buntuje, ale matka próbuje ją przekonać, że to dla jej dobra. Kontrolują swoje córki, bo przecież na tym także polega wychowanie. Na pytanie o styl wychowania, matka mówi, że ograniczają im dostęp do smartfona do godziny dziennie, a po godzinie 21 telefon zabierany jest do sypialni rodziców, natomiast kontakt z rówieśnikami możliwy jest raz w tygodniu, na dwie godziny. Amelia ma cały czas kontrolowane zeszyty i zadania domowe. Dziennik elektroniczny matka sprawdza kilka razy dziennie. W domu obowiązuje bardzo restrykcyjna dieta prozdrowotna: zakaz słodyczy, glutenu, mleka, potraw smażonych i grillowanych. Matka podkreśla, jak się stara, młodsza córka to rozumie, ale Amelia często kompletnie nie panuje nad sobą, „potem nas obwinia, że zrobiliśmy coś nie tak”.

Podczas rozmowy z rodzicami bardzo aktywna jest matka, ojciec wycofany, zmęczony, często wzdycha i wznosi oczy do góry, pokazuje, jak bardzo jest wyczerpany. Twierdzi, że córce nic nie jest, bo u psychologa zgłasza apatię, a jak ma iść na spotkanie z chłopakiem, to pędzi jak na skrzydłach. Matka na przemian to opowiada z zapałem, jak troszczy się o córki i nimi opiekuje, to znów twierdzi, że jest wykończona ciągłymi awanturami. Przyznaje, że sama zmagała się w życiu z lękami, obecnie ze złym nastrojem i niechęcią do wszystkiego. Była w sprawie Amelii u psychiatry (córka nie chciała pójść), dostała dla niej leki, ale nie zdecydowała się na ich podawanie.

Wywiad i rozmowy z Amelią

Pamięta, że zawsze „miała pod górkę”, rodzice byli zainteresowani albo swoją pracą, albo siostrą. Już w przedszkolu myślała, że jest jakaś dziwna, gorsza od innych dzieci, bo po nią często przychodziła babcia, a nie mama. Bała się w przedszkolu ciemnego korytarza, wielkich drzwi do piwnicy; dzieci ją straszyły, ona płakała, a potem się z niej śmiali. Dzisiaj, jak wspomina te wydarzenia, jest wściekła, że któregoś z rówieśników nie zamknęła w tej piwnicy.

W szkole zawsze miała dobre stopnie, ale rodzice uważają, że ciągle za mało się uczy. Jest laureatką olimpiad przedmiotowych. Ma dodatkowe korepetycje z przedmiotów ścisłych, których nie chce, ale rodzice uważają, że musi się rozwijać. W uszach dźwięczą jej pretensje matki „znowu pięć minus, dlaczego nie sześć?”. Czasami chciałaby dla nich „coś fajnego” zrobić, ale oni nigdy nie są w pełni zadowoleni, zawsze mogłoby być lepiej. Złości ją to i dlatego często się im sprzeciwia.

W szkole z nauczycielami jest podobnie jak w domu. Tylko pani od polskiego jest cudowna, można jej słuchać i słuchać. Reszta „pożałowania godna, ale [Amelia] nie będzie się z tym obnosić, bo nie jest głupia”. Czasami pod ławką zaciska pięści i mamrocze przekleństwa pod nosem, gdy nauczyciel zwróci jej uwagę, to mówi, że sobie coś powtarza. Zdarza się, że wybiega z klasy, bo ma tak tego wszystkiego dość, że mogłaby krzyczeć, ale potem tłumaczy, że „rozbolał ją żołądek albo bała się, że zemdleje”. Nie wie, czy nauczyciele jej wierzą, czy „chcą wierzyć”, bo mają ją wtedy „z głowy”.

Relacje z rówieśnikami ma bardzo różne; czasami odnosi wrażenie, że nie mogłaby bez nich żyć; innym razem ich nienawidzi, drażnią ją i nudzą. Jest wściekła, że coś od niej chcą, dzwonią, zapraszają na imprezy. Gdy chodzi na imprezy (urodziny koleżanki lub kolegi), to pali papierosy, marihuanę i pije alkohol. Są okresy, w których nie spotyka się z rówieśnikami, w szkole wszystkie przerwy spędza samotnie zamknięta w toalecie. Twierdzi, że ma problemy z utrzymaniem znajomości. Koleżanki mówią o niej, że jest wiecznie „nadąsana i niezadowolona”. Zawsze „coś palnie”, „coś nagada” i wtedy inni odsuwają się od niej. Boi się, że nie będą chcieli z nią być, a jednocześnie sama nie chce z nimi być, bo są „głupi, nic nie wiedzą o życiu”.

Ma chłopaka Witka, który jest z rodziny alkoholowej, piją matka i dziadkowie, u których mieszkają. Ojca nie zna, podobno to też jakiś „pener”. Amelia czuje się przy Witku wyjątkowa, ale często mu dokucza, chociaż nie wie, dlaczego. Matka nie wie, że to jej chłopak, bo pewnie by jej się nie spodobał.

W domu jest jej trudno wytrzymać, matka ciągle ją dopytuje lub zmusza do czegoś, a ona nie chce tego robić. Kłóci się, wyzywa, wyżywa na siostrze. Rodzice nawet w połowie nie wiedzą, co się dzieje w domu. Matkę ciągle „boli głowa” albo jest zajęta; ojciec – „nieobecny albo wściekły”. Amelia powtarza często, że czasami rodzice robią to, czego ona chce – „przecież nie robią łaski, należy mi się, jestem ich córką!”. Gdy doprowadzają ją do ostateczności, krzyczy i ich szantażuje. Mówi, że nie może się opanować przed dokuczaniem siostrze i rodzicom. „Mści się” na siostrze w różny sposób, np. chowa jej zeszyty, niszczy „niby przypadkiem” rysunek na plastykę, ukrywa ubrania. Zgłasza, że nie panuje nad tym, co mówi, a zwłaszcza nad złymi myślami na temat innych, których nie wypowiada na głos. Podkreśla, że często sama prowokuje kłótnie, bo wtedy przynajmniej coś się dzieje; oni się jakoś „opamiętują”. Potem czuje się winna, ale nie ma wyjścia – „bo nic nie rozumieją, bo nic ich nie obchodzi, bo wszystko jest bez sensu, ja też jestem do niczego”.

Narzeka na złe samopoczucie, ciągle czuje się zmęczona, ma trudności z mobilizacją do pracy, ma myśli samobójcze. Często też boi się, że sobie coś zrobi i nikt jej nie uratuje, czuje się przytłoczona nauką, wymaganiami rodziców. Kiedy matka jest niezadowolona z jej ocen czy zachowania, to albo wpada w złość i wykrzykuje różne rzeczy, albo słucha, zaciska zęby i czeka, aż się skończy. Potem idzie do pokoju i albo coś zniszczy, albo nacina się w różnych miejscach. To ją uspokaja. Mówi, że wie o tym, że „nie warto być potulną myszą, wtedy ci wejdą na głowę”.

3

Wszystkie imiona pacjentów przytoczone w podręczniku są imionami zmienionymi.

Psychologia kliniczna dzieci i młodzieży

Подняться наверх