Читать книгу Antykruchość Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy - Nassim Nicholas Taleb - Страница 44

Ukarani przez tłumaczenie

Оглавление

Kolejna zapomniana cecha stresorów uwidacznia się w procesie akwizycji języka — nie znam nikogo, kto nauczył się swojej mowy ojczystej z podręcznika, zaczynając od gramatyki, zdając co semestr egzaminy i systematycznie przyporządkowując słowa do poznawanych reguł. Języka najlepiej uczymy się w trudnych sytuacjach, krocząc od błędu do błędu, kiedy musimy się porozumieć w mniej lub bardziej stresujących okolicznościach, zwłaszcza w chwilach, gdy wyrażamy palące potrzeby (na przykład potrzebę fizjologiczną, która pojawia się po kolacji w tropikach).

Nowych słów uczymy się, podejmując pewien wysiłek, ale ów wysiłek nie polega na wkuwaniu, tylko na komunikacji, najczęściej gdy jesteśmy zmuszeni czytać drugiej osobie w myślach — pokonując strach przed popełnianiem błędów. Niestety, sukces, bogactwo i technologia utrudniają naukę języka tym sposobem. Kilka lat temu, kiedy nikt się mną nie interesował, a organizatorzy konferencji zagranicznych nie przydzielali mi usłużnego „asystenta podróży” płynnie posługującego się facebookową odmianą angielskiego, musiałem sam sobie radzić i uczyć się słówek, pokazując palcem, o co mi chodzi, i stosując metodę prób i błędów (zupełnie jak dziecko). Bez kieszonkowych urządzeń, bez słownika, bez niczego. Teraz ponoszę karę za przywileje i wygodę — a nie potrafię się oprzeć wygodzie. Moja kara przybiera postać osoby mówiącej płynnie po angielsku, która wita mnie na lotnisku, trzymając kartkę z moim nazwiskiem, zwykle zresztą przekręconym. Zero stresu, zero niepewności i zero kontaktu z rosyjskim, tureckim, chorwackim albo polskim poza brzydkimi (i uporządkowanymi) podręcznikami. Co gorsza, ta osoba mi nadskakuje, a ciężko mi znieść jej służalczość i gadatliwość, zwłaszcza gdy jestem wykończony długim lotem.

Zdecydowanie najlepszy sposób na naukę obcego języka to spędzić trochę czasu w zagranicznym więzieniu. Mój przyjaciel Chad Garcia podszkolił rosyjski dzięki mimowolnemu pobytowi w izolatce w moskiewskim szpitalu, gdzie przechodził kwarantannę z powodu nieistniejącej choroby. Był to zmyślny proceder porwań medycznych, ponieważ w chaosie, jakim był schyłek ZSRR, władze mogły zamykać przyjezdnych w szpitalu, do czasu aż zapłacą ogromną sumę za odpowiednie zezwolenie. Chad, który wówczas ledwo znał ten język, musiał czytać Tołstoja w oryginale i nauczył się całkiem sporo słówek.

Antykruchość Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy

Подняться наверх