Читать книгу Antykruchość Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy - Nassim Nicholas Taleb - Страница 56

Ja i my

Оглавление

Owo wyraźne napięcie między interesami jednostki a interesem zbiorowości jest nowym zjawiskiem w historii świata: w przeszłości jednostkom nie przypisywano niemal żadnego znaczenia. Poświęcenie dla grupy to działanie heroiczne: służy całemu plemieniu, ale szkodzi tym, którzy giną w gorączce wojny. Ów heroiczny odruch, żeby poświęcić interes jednostki dla dobra grupy, przybrał zaskakującą formę w przypadku zamachowców-samobójców. Ci przedśmiertni terroryści wprowadzają się w stan przypominający ekstatyczny trans, w którym intensywne emocje pozwalają im zobojętnieć na własną śmiertelność. Błędne jest przekonanie, że zamachowcy-samobójcy kierują się obietnicą nagrody w postaci jakiegoś islamskiego raju, w którym czekają na nich dziewice i inne rozrywki. Jak zauważył antropolog Scott Atran, pierwsi zamachowcy-samobójcy na Bliskim Wschodzie byli rewolucjonistami wywodzącymi się ze środowisk grecko-prawosławnych — czyli z mojego plemienia — a nie islamskich.

Mamy w sobie pewnego rodzaju przełącznik, który zabija w nas indywidualizm na rzecz poczucia zbiorowości, które sprawia, że ludzie oddają się grupowym tańcom, masowym protestom albo wojnie. W takich chwilach nasze uczucia są uczuciami stada. Stajemy się częścią czegoś, co Elias Canetti nazywa rytmicznym i pulsującym tłumem. Innego rodzaju doświadczenia zbiorowego możemy doznać podczas zamieszek ulicznych, kiedy strach przed władzą znika pod wpływem grupowych emocji.

Spróbujmy teraz uogólnić te spostrzeżenia. Patrząc na świat z pewnego dystansu, widzę ogromne napięcie między człowiekiem a naturą — napięcie dotyczące wymiany kruchości. Zobaczyliśmy już, że natura chce przetrwać jako całość — niekoniecznie w postaci każdego gatunku — a każdy gatunek chce, żeby jego osobniki były kruche (szczególnie po tym, jak się rozmnożą), żeby mógł w nim zajść ewolucyjny proces doboru. Zobaczyliśmy, dlaczego transfer kruchości od jednostek do gatunku jest konieczny dla jego przetrwania: gatunki są potencjalnie antykruche, przy założeniu, że DNA to informacje, ale członkowie gatunku są zniszczalni, dlatego można ich poświęcić; w rzeczywistości zostali zaprojektowani w taki sposób, żeby poświęcić się dla dobra zbiorowości.

Antykruchość śmantykruchość. Część przedstawianych idei dostosowania i doboru wywołuje we mnie dyskomfort, przez co trudno mi pisać niektóre fragmenty — nienawidzę bezwzględności procesu selekcji, nieugiętej nielojalności matki natury. Nienawidzę idei rozwoju dzięki krzywdzie innych. Jako humanista opowiadam się przeciw antykruchości systemów kosztem jednostek, ponieważ w tym toku rozumowania pojedynczy człowiek przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.

Ogromną zasługą oświecenia było wysunięcie na pierwszy plan jednostki, jej praw, jej wolności, jej niezależności, jej „dążenia do szczęścia” (cokolwiek to oznacza), a przede wszystkim — jej prywatności. Wprawdzie oświecenie odrzucało antykruchość, ale cała epoka i systemy polityczne, które się z niej wyłoniły, wyzwoliły nas (do pewnego stopnia) od utrzymującej się przez wieki dominacji społeczeństwa, plemienia i rodziny.

W kulturach tradycyjnych podstawową jednostką jest zbiorowość; zachowanie konkretnych jej członków bywa postrzegane jako szkodliwe dla ogółu — honor rodziny zostaje splamiony, jeśli córka zajdzie w ciążę lub też członek rodziny dopuści się poważnych oszustw finansowych i założy piramidę finansową albo, co gorsza, wykłada na uniwersytecie tak szarlatański przedmiot jak ekonomia. Takie podejście nie zniknęło z epoką oświecenia. Jeszcze pod koniec XIX i na początku XX wieku zdarzało się na przykład, że w wiejskich regionach Francji ludzie byli gotowi poświęcić oszczędności całego życia, żeby spłacić długi jakiegoś dalekiego krewnego (co nazywano passer l’éponge, w dosłownym tłumaczeniu: starcie należności gąbką z tablicy), i w ten sposób ocalić honor i dobre imię całej rodziny. Uważano to za obowiązek. (Przyznaję, że sam zrobiłem coś w tym rodzaju w XXI wieku!).

Najwyraźniej system musi istnieć, żeby jednostka mogła przetrwać. Trzeba zatem zachować ostrożność, wynosząc interesy jednych ponad interes innych, trzeba pamiętać o współzależności i złożoności17.

W cosa nostrze, mafii sycylijskiej, określenie „człowiek honoru” (uomo d’onore) sugeruje, że jeśli dana osoba wpadnie w ręce policji, będzie milczeć i nie doniesie na swoich przyjaciół, niezależnie od korzyści, jakie mogłoby jej to przynieść, oraz że dożywotni wyrok więzienia jest lepszy od ugody, która zaszkodziłaby innym członkom mafii. Plemię (cosa nostra) jest ważniejsze od jednostki. A do upadku mafii doprowadziło nowe pokolenie mafiosów, gotowych wejść w układ z prokuraturą. (Zauważ, że „honor” w mafii ogranicza się do tego rodzaju solidarności grupowej — w innych okolicznościach jej członkowie kłamią i nie zachowują się honorowo w najmniejszym stopniu. Poza tym zabijają ludzi, zachodząc ich od tyłu, co w krajach wschodniej części basenu Morza Śródziemnego uważane jest za najczystszą formę tchórzostwa).

Na tej samej zasadzie my, ludzie, musimy być egocentryczni kosztem innych gatunków, choć może to grozić kruchością ekosystemu, jeśli taka strategia zapewnia nam przetrwanie. Nasze interesy jako rasy ludzkiej — są ważniejsze od interesów natury; możemy zaakceptować pewną niewydolność, pewną kruchość, żeby chronić jednostki, chociaż wyrządzając zbyt wielkie szkody środowisku naturalnemu, ostatecznie możemy zaszkodzić sobie samym.

Rozumiemy już, że konieczny jest pewien kompromis między interesami zbiorowości a interesami jednostki. Gospodarka nie może przetrwać, jeśli nie poświęci poszczególnych jednostek; ich ochrona jest szkodliwa, a ograniczanie sił ewolucji w imię korzyści jednostek wydaje się zbędne. Możemy jednak ustrzec je przed śmiercią głodową, zapewnić im pewnego rodzaju zabezpieczenie społeczne. I traktować je z szacunkiem. A nawet lepiej, o czym zaraz się przekonamy.

Antykruchość Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy

Подняться наверх