Читать книгу Antykruchość Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy - Nassim Nicholas Taleb - Страница 52

Nauka na cudzych błędach

Оглавление

Pamiętajmy jednak, że ten rozdział traktuje o warstwach, jednostkach, hierarchiach, strukturze fraktalnej i różnicy między interesem jednostki a interesami jej podjednostek. Często się zdarza, że błędy innych przynoszą korzyści reszcie — ale, niestety, nie błądzącym. Przekonaliśmy się już, że w odpowiednim kontekście stresory są informacją. W antykruchych systemach błędy powinny przynosić więcej korzyści niż szkód. Oczywiście, mam tu na myśli niektóre błędy, nie wszystkie; te, które nie niszczą systemu, pomagają zapobiegać większym katastrofom. Inżynier i historyk inżynierii Henry Petroski uzasadnia to w bardzo elegancki sposób. Gdyby nie słynne zatonięcie „Titanica”, podczas którego zginęło tak wielu ludzi, nadal budowalibyśmy coraz większe transatlantyki, a następna katastrofa byłaby jeszcze bardziej tragiczna. Zatem ofiary zostały poświęcone dla dobra ogółu; dzięki nim bez wątpienia ludzkość uratowała więcej osób, niż straciła. Historia „Titanica” obrazuje różnicę między korzyścią systemu a stratą jego poszczególnych części.

To samo dotyczy awarii w Fukushimie: można spokojnie założyć, że zwróciła nam uwagę na problem z reaktorami jądrowymi (i niskim prawdopodobieństwem), zapobiegając tym samym poważniejszym katastrofom. (Zauważcie, że już wtedy widać było wyraźnie wady metody naiwnego stress testingu i ufności w modele ryzyka, ale, podobnie jak w przypadku kryzysu ekonomicznego, nikogo to nie interesowało).

Każda katastrofa lotnicza zwiększa nasze bezpieczeństwo, koryguje system i czyni kolejny lot bezpieczniejszym — ci, którzy giną, przyczyniają się do poprawy bezpieczeństwa pozostałych. Lot Swissairu nr 111, lot TWA nr 800 i lot Air France nr 447 pozwoliły usprawnić system. Jednakże te systemy uczą się dlatego, że są antykruche i zaprojektowane w taki sposób, żeby czerpać korzyści z niewielkich błędów; tego samego nie można powiedzieć o kryzysach ekonomicznych, ponieważ system ekonomiczny nie jest antykruchy w swojej obecnej postaci. Dlaczego? Każdego roku odbywają się setki tysięcy lotów, a katastrofa jednego z nich nie wpływa na pozostałe, dlatego błędy mają ograniczony zasięg i niosą ważne informacje — tymczasem systemy ekonomiczne funkcjonują jako jedność: błędy rozprzestrzeniają się i nakładają na siebie.

Powtarzam jeszcze raz, mowa o błędach konkretnych, a nie ogólnych, a więc o błędach niewielkich, a nie poważnych i śmiertelnych. To odróżnia dobre i złe systemy. Dobre systemy, na przykład linie lotnicze, są przygotowane na niewielkie, niezależne od siebie błędy — a w rezultacie są to błędy o korelacji ujemnej, ponieważ dzisiejsze pomyłki obniżają prawdopodobieństwo wystąpienia pomyłek w przyszłości. To jeden ze sposobów na wykazanie, jak jedno środowisko może być antykruche (lotnictwo), a inne kruche (współczesne życie ekonomiczne, połączone współzależnościami na zasadzie: ziemia jest płaska).

Jeśli każda katastrofa lotnicza zmniejsza prawdopodobieństwo kolejnej, to każdy upadek banku zwiększa prawdopodobieństwo upadku kolejnej instytucji. Musimy wyeliminować błędy drugiego rodzaju — te zaraźliwe — budując idealny system społeczno-ekonomiczny. Odwołajmy się raz jeszcze do matki natury.

To, co naturalne, powstało dzięki szeregowi niesystemowych błędów: niewłaściwa postawa przy dźwiganiu ciężarów przekłada się na niewielkie kontuzje, które pomagają mi następnym razem, bo próbuję uniknąć bólu — w końcu temu właśnie służy ból. Lamparty, które poruszają się z naturalną gracją, nie mają trenerów osobistych instruujących je, jak „właściwie” wnieść jelenia na drzewo. Ludzkie rady mogą się sprawdzać w przypadku sztucznych sportów, takich jak tenis, kręgle czy strzelectwo, ale nie mają zastosowania do naturalnych ruchów.

Niektóre branże kochają własne błędy. Towarzystwa reasekuracji, które koncentrują się na ubezpieczaniu różnego rodzaju ryzyka katastroficznego (i w których towarzystwa ubezpieczeniowe „reasekurują” tego typu niedywersyfikowalne ryzyko), potrafią świetnie sobie radzić, gdy dotknie je klęska albo nastąpi jakieś rzadkie zdarzenie. Jeśli uda im się przetrwać i są na to przygotowane (a niewielu udaje się opracować plan na taką ewentualność), nadrabiają straty, podnosząc niewspółmiernie składki ubezpieczeniowe — a klienci reagują przesadnie i dopłacają za ubezpieczenie. Towarzystwa twierdzą, że nie mają pojęcia, jaka powinna być uczciwa wartość, czyli właściwa wycena reasekuracji, ale wiedzą z całą pewnością, że w okresach napięcia jest zawyżona, co w dłuższej perspektywie pozwala im nieźle zarobić. Przetrwają błędy, jeśli tylko utrzymają je na niewysokim poziomie.

Antykruchość Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy

Подняться наверх