Читать книгу Antykruchość Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy - Nassim Nicholas Taleb - Страница 54

DLACZEGO GRUPA NIENAWIDZI JEDNOSTKI

Оглавление

Przekonaliśmy się już, że antykruchość na polu biologii działa dzięki warstwom. Ta rywalizacja między suborganizmami przyczynia się do ewolucji: komórki naszego ciała konkurują ze sobą; w komórkach konkurują ze sobą białka, i tak w całym systemie. Przełóżmy ten mechanizm na grunt ludzkich przedsięwzięć. Takie same warstwy występują w gospodarce: jednostki, rzemieślnicy, małe firmy, działy w korporacjach, korporacje, gałęzie przemysłu, gospodarka regionalna, i wreszcie, na samym szczycie, gospodarka jako całość — a podział ten może być jeszcze dokładniejszy, z większą liczbą warstw.

Żeby gospodarka była antykrucha i podlegała procesowi zwanemu ewolucją, każda pojedyncza firma z konieczności musi być krucha, narażona na porażkę — w procesie ewolucji organizmy (albo ich geny) muszą umierać, kiedy w ich miejsce pojawią się nowe, żeby system mógł się wzmacniać albo żeby uniknąć reprodukcji elementów, które są słabsze od innych. I, odpowiednio, antykruchość wyższego poziomu może wymagać kruchości — i poświęcenia — poziomu niższego. Za każdym razem, kiedy używasz ekspresu do kawy, żeby zrobić sobie poranne cappuccino, korzystasz z porażki — i kruchości — przedsiębiorcy, który poległ. Poległ, żeby do twojej kuchni mógł trafić lepszy produkt.

Innym przykładem są społeczeństwa tradycyjne. W nich też występuje podobna stratyfikacja: jednostki, najbliższa rodzina, rodzina wielopokoleniowa, plemię, ludzie posługujący się tym samym dialektem, wspólnoty etniczne, grupy.

Chociaż poświęcenie wydaje się oczywistą strategią w koloniach mrówek, jestem pewny, że pojedynczy biznesmeni nie wykazują szczególnej chęci, żeby popełnić harakiri dla dobra całej gospodarki; z tego powodu starają się osiągnąć antykruchość albo przynajmniej jakiś poziom odporności. Niekoniecznie odpowiada to interesom zbiorowości, czyli gospodarki. Istnieje zatem problem, w którym interes sumy (czyli zbiorowości) różni się od interesu każdej z jego części — bo w zasadzie zbiorowość chce zaszkodzić swoim elementom.

To nieprzyjemna konstatacja, że bezlitosność jest motorem rozwoju.

Jak rozwiązać ten problem? Niestety, nie istnieje rozstrzygnięcie, które zadowoliłoby każdego — ale można złagodzić krzywdy wyrządzane najsłabszym.

Sprawa jest poważniejsza, niż mogłoby się wydawać. Ludzie idą na studia ekonomiczne, żeby się nauczyć, jak prosperować i przetrwać na rynku — ale gospodarka jako całość nie chce, żeby przetrwali, tylko żeby podejmowali całe mnóstwo nierozważnych kroków, ślepo wierząc w swój sukces. Ich branże rozwijają się od porażki do porażki. Systemy naturalne i zbliżone do naturalnych chcą, żeby pojedyncze podmioty gospodarcze wykazywały nadmierną pewność siebie, czyli przeszacowywały prawdopodobieństwo sukcesu i nie doszacowywały prawdopodobieństwa porażki swoich firm, pod warunkiem że ich porażka nie wpłynie na innych. To znaczy chcą, żeby nadmierna pewność siebie występowała lokalnie, ale nie globalnie.

Wiemy już, że branża restauracyjna zawdzięcza swoją fantastyczną wydajność właśnie temu, że kruche restauracje co chwilę bankrutują, a przedsiębiorcy ignorują tę możliwość, przekonani, że im się uda. Innymi słowy, pewien rodzaj lekkomyślnego, a nawet samobójczego ryzykanctwa jest zdrowy dla gospodarki — pod warunkiem, że nie wszyscy ludzie podejmują to samo ryzyko, a ponadto ma ono wymiar niewielki i lokalny.

Jak się przekonamy dalej, zakłócając ten model swoimi interwencjami, rządy zazwyczaj faworyzują określoną grupę firm, na tyle dużych, że trzeba je uratować, żeby uniknąć rozprzestrzenienia się negatywnych skutków na inne przedsiębiorstwa. To przeciwieństwo zdrowego podejmowania ryzyka; w ten sposób kruchość zostaje przeniesiona ze zbiorowości na niedostosowanych. Ludziom trudno zrozumieć, że rozwiązaniem byłoby stworzenie systemu, w którym niczyja porażka nie pociągnęłaby za sobą następnych — ponieważ nieustanne niepowodzenia pozwalają utrzymać system.

Antykruchość Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy

Подняться наверх