Читать книгу Antykruchość Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy - Nassim Nicholas Taleb - Страница 55

TO, CO MNIE NIE ZABIJE, ZABIJE INNYCH

Оглавление

Czas obalić pewien mit.

Jako orędownik antykruchości muszę przestrzec czytelników przed złudzeniem, że antykruchość występuje tam, gdzie naprawdę jej nie ma. Możemy mylnie wziąć antykruchość systemu za antykruchość jednostki, kiedy w rzeczywistości istnieje ona kosztem jednostki (różnica między hormezą a selekcją).

Łatwo uznać, że słynne powiedzenie Nietzschego: co mnie nie zabije, to mnie wzmocni, dotyczy mitrydatyzmu albo hormezy. Możliwe, że dotyczy jednego z tych procesów, ale równie dobrze może oznaczać, że to, co mnie nie zabiło, nie wzmocniło mnie, ale ocalałem, bo jestem silniejszy od innych; za to zabiło innych i teraz populacja jest silniejsza, ponieważ słabsi zostali wyeliminowani. Po prostu zdałem egzamin końcowy. Omówiłem ten problem we wcześniejszych tekstach o fałszywym złudzeniu przyczynowości — na przykładzie artykułu prasowego, w którym napisano, że nowych członków mafii, byłych radzieckich zesłańców, „zahartował pobyt w gułagu” (radzieckim obozie pracy przymusowej). Najsłabsi umierali w gułagu, stąd pojawiało się wrażenie, że wychodzący na wolność są silniejsi. Czasem patrzymy na ludzi, którzy przetrwali jakąś próbę, i uznajemy, że skoro populacja ocalałych jest silniejsza od pierwotnej, to owa próba wyszła im na dobre. Innymi słowy, próbą może być po prostu koszmarny egzamin, w którym polegną ci, co nie zdali. Tymczasem w rzeczywistości możemy obserwować jedynie transfer kruchości (a raczej antykruchości) od jednostki do systemu, o czym pisałem wcześniej. Ujmę to jeszcze inaczej. Kohorta, która przetrwała, jest wyraźnie silniejsza niż kohorta pierwotna — ale tego samego nie można powiedzieć o jednostkach, ponieważ najsłabsze zginęły.

Ktoś musiał zapłacić cenę za wzmocnienie systemu.

Antykruchość Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy

Подняться наверх