Читать книгу Odwet - Vincent V. Severski - Страница 11
| 10 |
ОглавлениеWitek szybko ustalił, że czarna toyota zarejestrowana jest na pięćdziesięcioletniego Mariana Kolasińskiego zameldowanego w kawalerce przy ulicy Grójeckiej. Samochód miał pełne ubezpieczenie, także dla osób trzecich.
Sprawdził zużycie energii w lokalu i okazało się, że jest praktycznie niezamieszkany. Brak telefonu sieciowego, wszystkie rachunki płacone przez internet z adresu mailowego, na którym nie ma innej korespondencji. Żaden profil na Facebooku nie pasował do Mariana Kolasińskiego.
– To samochód operacyjny pod dane legalizacyjne – poinformował Witek bez emocji. – Tak przynajmniej to wygląda na pierwszy rzut oka. Słabo zabezpieczony. Trochę to dziwne.
– Tak podejrzewałem – odparł Dima, jedną ręką przytrzymując kierownicę, a drugą słuchawkę w uchu. – Kto to może być?
– Każdy – włączyła się Monika. – Ale to trochę dziwne… zgadzam się. Sprawdza się na ulicy, a jeździ trefnym samochodem.
– Nasi?
– Może być – dodał Witek. – Ale trochę to za słabe.
– Co słabe? – zapytał Dima.
– To zabezpieczenie samochodu. Operacyjny, a taki łatwy do rozkucia. CBA?
– Policjantka tak by się nie sprawdzała. Po co?
– Gdzie teraz jesteś, Dima? – odezwała się zaniepokojona Monika.
– Stoję w korku na placu Konstytucji.
– Zostaw ją i wracaj – zarządziła. – Roman ustali, kto to jest. Jesteś tutaj potrzebny, bo bohater jest już ubrany i pewnie zaraz będzie wychodził.
– Dobrze, wracam.
Zmieniły się światła i czarna toyota pojechała prosto ulicą Piękną. Dima skręcił w lewo, zajechał drogę ciężarówce i zawrócił na Powiśle. Warszawa zaczynała się korkować.
– Witek?
– Tak?
– Przekaż dane tego samochodu do Romana – zarządził Dima.
– I zdjęcie tej laluni – dodała Monika.