Читать книгу Koniec śmierci - Cixin Liu - Страница 6

CZĘŚĆ I
Fragment Przeszłości poza czasem
Infantylizm na początku kryzysu

Оглавление

Wiele wydarzeń z pierwszych dwudziestu lat ery kryzysu było niezrozumiałych dla tych, którzy żyli wcześniej, i dla tych, którzy żyli później. Historycy ochrzcili ten okres mianem „kryzysowego infantylizmu”.

Powszechnie uważano, że infantylizm był reakcją na niespotykane zagrożenie dla całej cywilizacji. Może rzeczywiście tak było w indywidualnych wypadkach, ale w odniesieniu do całej ludzkości było to zbyt proste wyjaśnienie.

Wpływ kryzysu trisolariańskiego był dużo głębszy, niż początkowo myślano. Używając niedoskonałych analogii, można by rzec, że w sferze biologii byłby to odpowiednik chwili, w której przodkowie ssaków wyszli z oceanu na ląd, w sferze religii chwili wygnania Adama i Ewy z raju, w sferach historii i socjologii… tu próżno by było szukać jakichkolwiek, nawet niedoskonałych odpowiedników. W porównaniu z tym kryzysem bladło wszystko, czegokolwiek doświadczyła wcześniej ludzka cywilizacja. Kryzys wstrząsnął podstawami kultury, polityki, religii i gospodarki. Chociaż dotknął najgłębszego jądra cywilizacji, jego wpływ najszybciej ujawnił się na jej powierzchni. Główną przyczynę kryzysowego infantylizmu można dostrzec w oddziaływaniach między tymi przejawami i straszną inercją przyrodzonego konserwatyzmu ludzkiego społeczeństwa.

Klasycznymi przykładami tego infantylizmu były program Wpatrujących się w Ścianę i program Gwiazdy Naszym Przeznaczeniem, zainicjowane przez społeczność międzynarodową w ramach specjalnych agend ONZ, które wkrótce stały się niezrozumiałe dla wszystkich spoza tej epoki. Program Wpatrujących się w Ścianę zmienił historię i tak bardzo wpłynął na dalsze dzieje cywilizacji, że trzeba go będzie omówić w osobnym rozdziale. Te same elementy, które doprowadziły do narodzin wspaniałego projektu Wpatrujących się w Ścianę, legły u podstaw programu Gwiazdy Naszym Przeznaczeniem. Jednak ten program ugrzązł tuż po rozpoczęciu i nigdy więcej o nim nie słyszano.

Były dwa główne źródła motywacji dla stworzenia programu Gwiazdy Naszym Przeznaczeniem: zwiększenie siły ONZ na początku kryzysu trisolariańskiego i pojawienie się oraz popularność eskapizmu.

Podczas kryzysu trisolariańskiego cała ludzkość stanęła po raz pierwszy wobec wspólnego wroga, więc całkiem naturalnie nadzieje wielu osób skierowały się ku ONZ. Nawet konserwatyści przyznawali, że organizację tę trzeba zupełnie zreformować, rozszerzyć jej uprawnienia i zwiększyć środki do jej dyspozycji. Radykałowie i idealiści żądali ustanowienia Unii Ziemskiej i przekształcenia ONZ w rząd światowy.

Wzmocnienie pozycji ONZ popierały zwłaszcza mniejsze kraje, ponieważ postrzegały one kryzys jako okazję do otrzymania większej pomocy technicznej i gospodarczej. Natomiast wielkie mocarstwa odnosiły się do tego z rezerwą. W istocie rzeczy po kryzysie dużo inwestowały w obronę kosmiczną. Robiły to po części dlatego, że zdawały sobie sprawę, iż nakłady na nią staną się podstawą ich siły i znaczenia politycznego w przyszłych stosunkach międzynarodowych, ale też z tej przyczyny, że chociaż zawsze chciały przeznaczać dużo pieniędzy na badania podstawowe w dużej skali, w przeszłości uniemożliwiała to postawa ich społeczeństw i ograniczenia narzucane przez politykę międzynarodową. A zatem w pewnym sensie kryzys trisolariański dał przywódcom wielkich mocarstw podobną szansę, jaką dała Kennedy’emu zimna wojna, z tym tylko, że była ona o kilka rzędów wielkości większa. Chociaż wszystkie wielkie mocarstwa nie miały ochoty prowadzić badań pod egidą Organizacji Narodów Zjednoczonych, wzbierająca fala nawoływań do prawdziwej globalizacji zmusiła je do scedowania na ONZ pewnych symbolicznych politycznych zobowiązań, których nie miały zamiaru honorować. Na przykład proponowany przez ONZ system wspólnej obrony kosmicznej uzyskał od nich niewielkie finansowe wsparcie.

Kluczową postacią we wczesnej fazie ery kryzysu była sekretarz generalny ONZ Say. Uważała, że nadszedł czas na utworzenie nowej ONZ, i namawiała do przekształcenia instytucji, która, choć była miejscem spotkań wielkich mocarstw i forum międzynarodowym, niewiele znaczyła, w niezależne ciało polityczne z możliwością autentycznego pokierowania budową obrony Układu Słonecznego.

Dla osiągnięcia tego celu ONZ potrzebowała dostatecznych środków, co było wymogiem, który w świetle ówczesnych stosunków międzynarodowych wydawał się niemożliwy do zrealizowania. Zaproponowany przez Say program Gwiazdy Naszym Przeznaczeniem był próbą zdobycia takich zasobów. Bez względu na wyniki, już sam fakt podjęcia tej próby był świadectwem jej inteligencji politycznej i wyobraźni.

Podstawą, na której opierał się ten program, była konwencja o międzynarodowej odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez obiekty kosmiczne, przyjęta w epoce przedkryzysowej. Konwencję tę, nawiązującą do zasad wyłożonych w konwencji o prawie morza i traktacie antarktycznym, długo negocjowano i poprawiano, ale i tak jej przedmiotem były tylko zasoby znajdujące się w przestrzeni kosmicznej ograniczonej do Pasa Kuipera. Dopiero kryzys trisolariański zmusił narody Ziemi do sięgnięcia wzrokiem dalej.

Ponieważ ludzie nigdy nie postawili stopy nawet na Marsie, wszelkie dyskusje o dalszej przestrzeni były bezsensowne, przynajmniej przed datą wygaśnięcia konwencji, co miało nastąpić pięćdziesiąt lat po jej podpisaniu. Mimo to wielkie mocarstwa traktowały ją jako wspaniałą scenę dla rozgrywania spektakli politycznych i wprowadziły do niej poprawkę dotyczącą surowców poza Układem Słonecznym. Przewidywała ona, że eksploatacja bogactw naturalnych za Pasem Kuipera i inne związane z nimi przedsięwzięcia gospodarcze będzie można prowadzić tylko pod auspicjami ONZ. Zdefiniowano w niej drobiazgowo termin „bogactwa naturalne”, ale zasadniczo odnosił się on do źródeł niezajętych jeszcze przez cywilizacje pozaziemskie. W traktacie tym po raz pierwszy wprowadzono międzynarodową definicję prawną „cywilizacji”. Dokument ten historycy określali później jako poprawkę kryzysową.

Drugim źródłem motywacji dla programu Gwiazdy Naszym Przeznaczeniem był eskapizm. W owym czasie ruch ten był dopiero w powijakach i jego konsekwencje nie były jeszcze widoczne, więc wiele osób uważało go za uzasadniony wybór w sytuacji kryzysowej. W takich warunkach inne gwiazdy, zwłaszcza z własnymi planetami, stały się cenne.

W pierwotnym projekcie ONZ miała przeprowadzić licytację praw do pewnych gwiazd i krążących wokół nich planet. Do udziału w przetargu planowano dopuścić państwa, przedsiębiorstwa, organizacje pozarządowe i osoby prywatne, a dochód z niej zamierzano przeznaczyć na sfinansowanie podstawowych badań nad systemem obrony Ziemi. Sekretarz generalna Say wyjaśniała, że we Wszechświecie jest mnóstwo gwiazd, ponad trzysta tysięcy w odległości do stu lat świetlnych od Układu Słonecznego i ponad dziesięć milionów w promieniu tysiąca lat świetlnych. Według ostrożnych szacunków wokół co najmniej jednej dziesiątej z nich krążyły planety. Sprzedaż na licytacji małej ich części nie wpłynęłaby na przyszłą eksploatację kosmosu.

Ta niezwykła rezolucja ONZ wzbudziła szerokie zainteresowanie. Stali członkowie Rady Obrony Planety (ROP) dokładnie ją rozważyli i każdy z nich doszedł do wniosku, że w przewidywalnej przyszłości nie będzie ona miała żadnych negatywnych konsekwencji. Poza tym głosowanie przeciw niej przyniosłoby w panującym wówczas w polityce międzynarodowej klimacie straty wizerunkowe. Mimo to nie obeszło się bez sporów czy kompromisów i w ostatecznie przyjętej wersji ograniczono się do gwiazd oddalonych o ponad sto lat świetlnych od Ziemi.

Program ten został jednak wstrzymany krótko po jego rozpoczęciu, i to z prostego powodu: nie było chętnych na kupno gwiazd. Wylicytowano zaledwie siedemnaście, a i to za cenę wywoławczą. ONZ zyskała w sumie tylko około czterdziestu milionów dolarów.

Wszyscy nabywcy pozostali anonimowi. Snuto przeróżne spekulacje, dlaczego wydali tyle pieniędzy na kupno bezwartościowego kawałka papieru, nawet jeśli w założeniu miał on wiążącą moc prawną. Może kupujący uznali, że byłoby fajnie posiadać inny świat, ale co komu z tego, że tylko go widzi, lecz nie może dotknąć? Ba, niektórych z tych gwiazd nie było nawet widać gołym okiem.

Say nigdy nie uznała tego programu za porażkę. Twierdziła, że rezultaty okazały się zgodne z jej przewidywaniami. Zasadniczo program Gwiazdy Naszym Przeznaczeniem był polityczną proklamacją ONZ.

Szybko o nim zapomniano. Był to klasyczny przykład odbiegającego od norm zachowania ludzkości na początku kryzysu.

Koniec śmierci

Подняться наверх