Читать книгу Trucizna - Dario Correnti - Страница 18
19 lipca
Оглавление„Do czego się doprowadziłem”, zastanawia się Besana, wstawiając naczynia do zmywarki. Ilaria poszła i nawet nie zaproponowała, że mu pomoże. Powiedziała, że jest zmęczona. Ale ma przecież dwadzieścia siedem lat, do cholery. Został już asystentem Piatti, myśli, wkładając tabletkę z środkiem czyszczącym.
Zresztą może tak powinno być. Kiedy przyjął ją do pracy u siebie, to była tragedia, musiał ją wszystkiego nauczyć. Nie potrafiła przeprowadzić wywiadu i dostawała ataku paniki, gdy trzeba było coś napisać w pół godziny. A wiadomości prawie zawsze wyszukiwał on. Teraz natomiast wszystko się odwróciło: Ilaria stała się prawdziwą dziennikarką w natarciu. Czasami pozwala się porwać entuzjazmowi i w pracy wykazuje zbyt dużo fantazji, ale w sumie trzeba przyznać, że jest znakomita. Stary Besana jest na doczepkę, gdyby nie Piatti na pewno odesłaliby go już na złom. Jest kołem zapasowym, słabszą częścią duetu.
Marco naciska włącznik zmywarki. Opiera się o blat kuchenny i słucha strumienia wody. Może nadszedł czas, żeby ustąpić. Przestać uganiać się za newsami. Mógłby zacząć pisać książki, jak robi wielu jego rówieśników. Może jakąś powieść. Do wczoraj ciągle nabijał się z „dziennikarzy dywiz pisarzy” – uprzykrzali życie redakcji swoimi literackimi tworami, które w dodatku trzeba było recenzować, a jeśli nie było się dość szczodrym w doborze przymiotników, dyrektor się wściekał.
„Należymy do kategorii narcyzów-megalomanów – myśli Besana. – Nie wystarczy nam legitymacja prasowa, zachciewa nam się także nagrody Stregi”.
Przypomina mu się stary dyrektor, z którym przeprowadzał wywiad i który mówił: „Nie jestem dziennikarzem, jestem politologiem”. Lub inny, który w Wikipedii określił się sam jako „filozof i epistemolog”. Jakby dostawał pensję z uniwersytetu lub z Włoskiego Stowarzyszenia Filozoficznego. Besana zapala papierosa i patrzy na regał pełen książek napisanych przez jego kolegów. Oto i oni. Tyle makulatury: eseje, wiersze, powieści, kryminały. Kto powstrzyma dziennikarzy? Zresztą wydaje się to naturalnym przejściem, pisanie to ich praca, jaka jest różnica między wypełnieniem dwóch szpalt w gazecie i trzystu stron powieści? Dzienikarze mają duże wpływy i często są mściwi, więc zawsze znajdą sobie wydawcę.
Marco bierze książkę z półki. Autor był wtedy naczelnym jakiegoś tygodnika i na jego łamach opublikował wywiad ze sobą, który zlecił koleżance (byłej kochance, jak twierdzili niektórzy). Co to były za dociekliwe pytania, krytyczne uwagi. Inny kolega, szef dodatku kulturalnego, uwydatnił recenzję swojej książki pióra jednego z najważniejszych krytyków włoskich, która kończyła się słowami: „Dziękuję, że to napisałeś, Filippo”. Zero wstydu.
Nie, lepiej jest zniknąć, niż tak skończyć. Poprzysiągł to sam sobie, nigdy nie napisze żadnej powieści. Nigdy. Nawet na starość, nawet tuż przed śmiercią. Chce, żeby na jego grobie wyryto trzy słowa: „Li tylko dziennikarz”.