Читать книгу Naśladowca - Erica Spindler - Страница 19
CZĘŚĆ DRUGA
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY
ОглавлениеPiątek, 10. marca 2006
godz. 17.40
„Fun Zone” było olbrzymią salą zabaw, przeznaczoną dla dzieci w wieku od dwóch do czternastu lat. Maluchy miały do dyspozycji zjeżdżalnie, basen z piłeczkami i labirynt, a starsze dzieci mogły wybrać gry wojenne, wspinanie się na ściankę albo inne atrakcje. Poza tym bez przerwy kręciły się tam dwie maskotki „Fun Zone” wiewiórki Sammy i Suzi, które pozowały do zdjęć, pomagały dzieciom i rozdawały autografy.
Kitt i M.C. pokazały odznaki nastolatkowi stojącemu przy wejściu i zapytały o kierownika. Wskazał im kasę i powiedział, żeby zapytały o pana Zubę.
M.C. uśmiechnęła się, słysząc to nazwisko.
– Znasz go? – spytała Kitt.
– Mój brat Max chodził do szkoły z niejakim Zedem Zubą.
Kitt sceptycznie pokręciła głową.
– Na miłość boską, kto tak nazywa dziecko? Nie dosyć, że Zuba, to jeszcze Zed!
Koleżanka tylko machnęła ręką.
– Po prostu mówiliśmy na niego ZZ. Również dlatego, że uwielbiał zespół ZZ Top. Ale to pewnie ktoś inny, bo ZZ był strasznym łobuzem. Rodzice mieli z nim masę kłopotów.
– Może chciał się na nich odegrać za takie imię.
Stanęły w kolejce za rodziną złożoną z rodziców i czwórki dzieci, z których żadne nie miało więcej niż sześć lat. Wszyscy mówili jednocześnie, ale ponieważ w środku i tak panował hałas, nie miało to właściwie znaczenia. W końcu dotarły do znudzonego nastolatka, który sprzedawał bilety i spytały o pana Zubę. Chłopak obejrzał się przez ramię i zawołał:
– ZZ, ktoś do ciebie!
Mężczyzna stojący w drugim końcu pomieszczenia obrócił się w ich stronę. Kiedy jego wzrok padł na M.C., na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech.
– Do licha! Przecież to Mary Catherine Riggio!
– ZZ! – wykrzyknęła policjantka. – Nie widziałam cię od czasu, kiedy musiałam odbierać was wszystkich z Beloit. – Nastolatki z Rockford bardzo lubiły bawić się w tej miejscowości, która znajdowała się niedaleko, ale już w stanie Wisconsin. – To Max po mnie zadzwonił. Byliście wtedy kompletnie pijani!
– A ty ulitowałaś się nad nami i wybawiłaś nas z kłopotu. Zawsze można było na ciebie liczyć. Och, to były czasy – powiedział z westchnieniem. – Wiesz, ustatkowałem się. Mam dwoje dzieci, syna i córkę. – Spojrzał na Kitt. – To ktoś z rodziny?
– Nie, to moja partnerka z policji. – Pokazała mu odznakę. – Porucznik Lundgren. Możemy gdzieś spokojnie pogadać?
ZZ lekko pobladł.
– Jasne. Zaczekajcie chwilę.
Wydał kilka poleceń chłopakowi w kasie, po czym wyszedł i dał gestem znak, żeby poszły za nim.
– Zawsze tu taki hałas?! – M.C. musiała prawie krzyczeć, żeby ją usłyszał.
– W piątki wieczorem zwykle mamy dużo klientów. Lepsze są tylko soboty od dziesiątej do drugiej.
Otworzył jakieś zamknięte na klucz drzwi i zaprowadził je na zaplecze, gdzie było znacznie ciszej. M.C. podziękowała mu za to w duchu. Kiedy weszli do biura, poprosił je, żeby usiadły, i sam zajął miejsce w wielkim fotelu.
M.C. zauważyła stojące na biurku zdjęcie ładnej brunetki i dwójki dzieci.
– Masz fajną rodzinę – powiedziała.
ZZ natychmiast się rozpromienił.
– Poznałem Judy w Rock Valley, wyobrażasz sobie?! A to jest Zoe, ma dwa latka. – Wskazał pucułowatą, ciemnowłosą dziewczynkę. – Synek skończył pół roku. Ma na imię Zachary.