Читать книгу Nowa Historia Meksyku - Erik Velasquez Garcia - Страница 74

ROZDZIAŁ IV
Lata konkwisty
Społeczeństwo pokonane i społeczeństwo osadzone
Vecinos, ladinos i mestizos

Оглавление

W 1535 r. oprócz Meksyku i Vera Cruz istniało już wiele nowo założonych hiszpańskich lokacji miejskich: San Sebastián de Colima, Antequera de Oaxaca, Ciudad Real de Chiapa (dzisiejsze San Cristóbal de las Casas) oraz inne, które nie powtórzyły sukcesu wyżej wymienionych. Mimo wyszukanych nazw były to bardzo małe ośrodki (w największym z nich mieszkało co najwyżej 150 mieszkańców z rodzinami, nie licząc niewolników), ale sformalizowały swój status, ustanawiając magistraty (ayuntamientos)107, co pozwalało im powoływać się na przywileje komunalne. Niektóre z tych osad (nie wszystkie) otrzymały rangę miasta oraz pewną pozycję w hierarchii kościelnej. Większym ośrodkiem była La Puebla de los Ángeles (dzisiejsze miasto Puebla), założona w 1531 r. ze wsparciem audiencji w pewnym wyludnionym miejscu na granicy z Tlaxcalą; ok. 1550 r. wspomniany ośrodek miał mniej więcej 500 vecinos108 (obywateli). Nie nazywano w ten sposób wszystkich mieszkańców danej miejscowości, lecz tylko tych, którzy spełniali określone wymogi i byli formalnie zarejestrowani w księgach rady miejskiej. Pozostali mieszkańcy mogli należeć do innych kategorii.

Nad wszystkimi tymi miastami górowało z uwagi na rozmiary, zasobność i pozycję polityczną miasto Meksyk liczące 2 tys. pełnoprawnych mieszkańców. Była w nim nawet drukarnia (założona w 1539 r.; Ilustracja 4.5 pokazuje stronę tytułową jednej z pierwszych tamtejszych publikacji), co wskazuje na wyłanianie się sceny kulturalnej na modłę europejską. Widać to było także w przyklasztornych szkołach, zakładanych przez niektóre zakony, zwłaszcza przez dominikanów, w których wykładano różne przedmioty nie tylko dla zakonników lub nowicjuszy (w tamtej epoce byli to zarówno Hiszpanie, jak i Indianie), ale także dla świeckich adeptów. W 1543 r. ponadto założono w Pátzcuaro kolegium episkopalne św. Mikołaja, a cała oświata nabrała rozmachu wraz z otwarciem w 1553 r. uczelni w stolicy kolonialnej (Universidad de México).


Ilustracja 4.5 Doctrina breve o. Juana de Zumárragi z 1543 r., okładka


Magistraty położyły podwaliny pod życie miejskie, odzwierciedlając przy tym w zagospodarowaniu przestrzennym miast różnice społeczne, charakter oraz główne zajęcia osadników. Wytyczano je na planie siatki z centralnym placem, a układ ten przetrwał do dziś. Porządek hierarchiczny umieszczał ratusz i kościół w miejscach najbardziej uprzywilejowanych, wokół placu, podobnie jak budynki handlowe. Wokół tego głównego obszaru czy też traktu rozrastały się peryferie, przeznaczone dla najbiedniejszych, dla „pospólstwa” i dla ludności, która formalnie należała nie do zbiorowości miejskiej, ale do okolicznych gmin indiańskich lub, jak w przypadku stołecznego Meksyku, do przeniesionego przedhiszpańskiego altepetl. W tym przypadku ciągłość z dawnymi formami politycznymi znajdowała wyraz w oddzielnych władzach (odmiennych od hiszpańskiej rady miejskiej), które sprawowały jurysdykcję nad poszczególnymi obszarami zwanymi parcialidades.

Nowo powstające ośrodki hiszpańskie były osadzane w przestrzeni zajmowanej przez gminy indiańskie, na obszarach pomiędzy nimi lub do nich „doklejane”. Miasto Meksyk nałożyło się na przedhiszpańską stolicę, Antequera na mexicki garnizon, Puebla zaś wykorzystała niezamieszkany pas graniczny. Inne miasta hiszpańskie poszły drogą pośrednią. W ten czy inny sposób umocniły się jako skupiska ludności, ośrodki gospodarcze, a z czasem regionalne stolice, zastępując w tej funkcji sąsiadujące miejscowości. Przyciągnęły ludzi z pobliskich gmin indiańskich; niektórzy przybywali do nich codziennie, by sprzedawać swoje towary, inni osiedlali się na stałe. Nawet wtedy jednak nie zrywali więzi z miejscami pochodzenia; innymi słowy nie wykreślano ich z danego spisu trybutów, chociaż z czasem rosły możliwości i pokusa, by tak zrobić. Na peryferiach nowych lokacji hiszpańskich powstały kwartały zamieszkiwane przez osoby, które fizycznie rezydowały w przestrzeni miejskiej, choć formalnie nie były członkami społeczności (a często i żadnej innej – stąd udokumentowana mnogość „włóczęgów”). Wszystko to wpływało na kształt stosunków między ludnością wcześniej zamieszkałą a tą, która teraz wkraczała do miast: nie chodziło o hierarchiczną wyższość zdobywcy nad pokonanym ani o modyfikacje tych elementów, które miały pozostać niezmienione w gminach indiańskich, ale o kwestię sąsiedztwa, rywalizacji i nierówności między starymi gminami indiańskimi a nowo zakładanymi ośrodkami hiszpańskimi – czyli między społeczeństwem pokonanym a osadzoną nową społecznością. Ta relacja z biegiem czasu miała doprowadzić do różnych przejawów migracji, zależności lub wykorzenienia.

Niektórzy mieszkańcy osiedleni w poszczególnych ośrodkach hiszpańskich prowadzili spokojne życie ograniczone do miejskich zajęć, ale inni ruszyli dalej, aby przemierzyć Nową Hiszpanię w poszukiwaniu szczęścia. Wypada zaznaczyć, że w tym celu musieli początkowo liczyć na aprobatę i wskazówki encomenderos lub zakonników, ale w swoim czasie mieli zbudować własne sieci relacji i znaleźć sposoby bezpośredniego komunikowania się z gminami indiańskimi, a w nielicznych przypadkach nawet w nich zamieszkać. Już przed 1550 r. wielu osadników hiszpańskich, a zwłaszcza ich dzieci urodzone w Nowej Hiszpanii, płynnie posługiwało się nahuatl i innymi językami. Niejeden odziedziczył ich znajomość po matce lub niani. Z kolei liczni caciques i indiańska szlachta szybko się zhispanizowali i zyskali miano ladinos. Począwszy od 1550 lub 1560 r., znajomość hiszpańskiego wystarczała, by przemieszczać się po prawie całej Nowej Hiszpanii bez konieczności odwoływania się do pomocy tłumacza, a każdego dnia podróżnik natknąłby się na co najmniej jednego Hiszpana lub ladino.

Ludzie ci, niezależnie od genów i fenotypu wprawnie poruszający się między różnymi kontekstami kulturowymi, uosabiali początek zjawiska określanego jako metysaż rasowy i kulturowy, transkulturacja, koegzystencja lub jeszcze inaczej. Zjawisko to osiągnęło wystarczające rozmiary, by budzić zarówno oczekiwania, jak i niepokój. Wielu Metysów (mestizos) pochodziło ze stałych legalnych związków, ale zapewne jeszcze więcej zrodziło się z gwałtów lub przypadkowych relacji, a w tym wypadku ich miejsce w społeczeństwie zależało od dalszych losów matki lub od uznania ze strony ojca. To samo dziecko mogło trafić równie dobrze w szeregi indiańskiej wspólnoty złożonej z płatników danin, jak i pełnoprawnych mieszkańców hiszpańskiego miasta, lub zasilić bezkształtną masę „włóczęgów” bez określonego statusu, ludzi wolnego ducha, co niepokoiło władze. Niemal niemożliwością jest oszacowanie liczby takich dzieci – brakowało zdefiniowanej kategorii statystycznej lub prawnej, aby je gdzieś przypisać. Nie było ich wiele w pierwszych latach, ale jeśli weźmie się pod uwagę, jak dużo było różnych możliwych kombinacji, w tym także przy uwzględnieniu afrykańskiej domieszki, wówczas można zrozumieć, że metysaż narastał i rozprzestrzeniał się we wszystkich kierunkach (tak społecznych, jak geograficznych) i wymykał się wszelkim klasyfikacjom.

107

Określenia cabildo (tłumaczone jako „rada miejska”) i ayuntamiento („magistrat”) funkcjonowały w zasadzie synonimicznie, choć w przypadku cabildo podkreśla się strukturę kolegialną tego organu, w przypadku ayuntamiento zaś – uwypukla jego rolę w zarządzaniu miastem (przyp. red.).

108

Vecinos byli mieszkańcami nowo zakładanych hiszpańskich miast w kolonii (fundaciones), hiszpańskimi „obywatelami” – czyli królewskimi poddanymi – i w odróżnieniu od Indian zamieszkujących wspólnoty nie mieli obowiązku płacenia daniny (przyp. tłum.).

Nowa Historia Meksyku

Подняться наверх