Читать книгу Nowa Historia Meksyku - Erik Velasquez Garcia - Страница 75

ROZDZIAŁ IV
Lata konkwisty
Społeczeństwo pokonane i społeczeństwo osadzone
Nowe wyzwania ekonomiczne

Оглавление

Hiszpanie byli głównymi, ale niejedynymi beneficjentami eksploatacji zasobów naturalnych i siły roboczej. Nie było zresztą mechanizmów, które gwarantowałyby im dominującą pozycję w sprawach ekonomicznych. Jednym udało się taką uzyskać, drugim nie. Inicjatywy o wielkim rozmachu zdominowały początek i naznaczyły rozwój gospodarki okresu kolonialnego, ale działalność osadników nie ograniczała się tylko do tego. Z biegiem czasu Hiszpanie związani z Nową Hiszpanią mieli różne rodowody, wykształcenie i interesy tak odmienne i sprzeczne ze sobą, a przy tym losy tak splątane, że kwestia pochodzenia straciła klarowność, jaką mogła mieć na początku. Hiszpanie, którzy przybyli do Ameryki jako biedacy i takimi pozostali zrządzeniem losu, mieli inny profil społeczno-ekonomiczny niż ci, którzy zapisali karty sukcesu. O pierwszych wiadomo o wiele mniej niż o drugich.

Gospodarcza dominacja Hiszpanów, którym się poszczęściło, opierała się na dziedzinach wprowadzanych z własnej inicjatywy i ze wsparciem politycznym. Imię Francisco de los Cobos pojawiało się często, gdy mowa o finansach i przywilejach. To wpływowi i dobrze sytuowani właściciele encomiend z Cortesem i wicekrólem Mendozą na czele promowali nowe rodzaje działalności, jak hodowla bydła, uprawa pszenicy, trzciny cukrowej, wydobycie srebra i hodowla jedwabników. Szybko dołączyli do nich osadnicy lub imigranci, wnosząc kapitał albo wiedzę, które można było rozwinąć i wykorzystać w różnych regionach. Baza tych działań, która nie wywodziła się bezpośrednio z odniesień przedhiszpańskich, była z początku niepewna. Można było czerpać siłę roboczą z gmin indiańskich w ramach egzekwowania trybutu lub świadczeń osobistych, ale konieczne było przygotowanie pracowników do czynności częściowo lub całkowicie dla nich nowych, a czasami przenieść ich do zupełnie dla nich nowej rzeczywistości. Często wiązało się to z koniecznością radykalnej zmiany tradycyjnych metod i rytmu życia (może poza uprawą pszenicy), którego lepiej było nie destabilizować, a do czego niebezpiecznie przybliżyli się encomenderos, stawiając na gospodarkę rabunkową, jeszcze zanim rząd zdążył w 1530 r. wprowadzić kontrole. Hiszpanie, zdając sobie sprawę, że sytuacja jest delikatna, postawili na wykorzystanie czarnych niewolników. To rozwiązanie oszczędzało starć z rządem lub zakonnikami i stwarzało pole działania tym, którzy nie mieli dostępu do środków ze ściąganych danin; z drugiej strony było to dość kosztowne. Ostatecznie niewolników kierowano do najbardziej rentownych zajęć lub tam, gdzie liczba ludności tubylczej bardzo się zmniejszyła; stanowili większość w majątkach cukrowniczych i ceniono ich jako nadzorców; ich obecność była widoczna w pierwszych hiszpańskich przedsięwzięciach, chociaż nie okazali się wydajni przy wydobyciu kruszców.

Nowe działania doprowadziły do powstania nierówności ekonomicznych. Kopalnictwo w Nowej Hiszpanii narodziło się wśród złotonośnych piasków doliny rzeki Balsas, które przyniosły znaczącą produkcję, ale złoża szybko się wyczerpały. Następnie działalność ta odrodziła się pod inną postacią – szczególnie gdy chodzi o technikę i organizację pracy – po odkryciu złóż srebra w Sultepec, Temascaltepec i Taxco w latach trzydziestych XVI w. W tych miejscach utworzono osady wyspecjalizowane, które znano jako reales de minas, kopalnie królewskie (jak nazwa wskazuje, były ośrodkami króla, nie wchodziły w skład miast-państw ani encomiend), nieformalne miejscowości z intensywnym przepływem populacji zasilanej pierwszymi efektami metysażu, o małej stabilności demograficznej czy społecznej. Zyski natomiast były wysokie do tego stopnia, że w 1536 r. miasto Meksyk otworzyło mennicę, aby spożytkować duże ilości wydobytego kruszcu.

Początki jedwabnictwa były obiecujące i Nowa Hiszpania praktycznie mogła stać się jednym z dużych światowych producentów jedwabiu. Tak się nie stało ze względu na problemy z siłą roboczą – spadek demograficzny pogrążył ten rodzaj działalności. Po XVI w. jej rola w gospodarce nowohiszpańskiej była znikoma. Z kolei uprawa trzciny cukrowej i wytwarzanie cukru metodami sprawdzonymi na Antylach okazały się mniej nieobliczalne i przyczyniły się do powstania regularnych plantacji w upalnych rejonach gór i wybrzeży jak Los Tuxtlas, Orizaba, Cuernavaca i Colima. Pszenica dawała obfite plony w okolicach miast Meksyk i Puebla i w tych ośrodkach miała główne rynki zbytu.

Inne inicjatywy hiszpańskie, jak uprawy indygo i hodowla koszenili, opierały się na produktach już istniejących w Mezoameryce, ale których wprowadzenie na rynek europejski zmodyfikowało proces produkcji i sprzedaży. Indygowiec, źródło ciemnoniebieskiego barwnika roślinnego, miał małe powodzenie w Nowej Hiszpanii, chociaż w Ameryce Środkowej stał się z czasem jednym z filarów gospodarki. Koszenila z kolei stała się – poza kruszcami – najcenniejszym towarem eksportowym Nowej Hiszpanii i doprowadziła do wzbogacenia się wielu pośredników. Ten czerwony barwnik jest wytwarzany przez owada o tej samej nazwie (cochinilla), którego hodowla na liściach opuncji była i nadal jest tradycją w Tlaxcali, w regionie Mixteca, w Dolinie Oaxaki i w górach zamieszkiwanych przez Zapoteków. Dzięki koszenili wiele gmin indiańskich z tych regionów zaistniało w obiegu handlowym na dużą skalę i uszczknęło coś z rodzącego się bogactwa, mimo że niemal każdy wiejski wytwórca znajdował się w niekorzystnej sytuacji. Niektórzy nawet przeznaczyli wszystkie swoje ziemie pod uprawę opuncji i aby zapewnić sobie żywność, musieli ją kupować. Saldo tych posunięć było często jednak negatywne, nie wspominając o powstałych w ten sposób napięciach społecznych.

Jednak żadne z poprzednich przedsięwzięć nie miało takiego wpływu i konsekwencji na przyszłość jak wprowadzenie i rozwój hodowli bydła. Działalność ta nie wymagała kosztownej infrastruktury czy skomplikowanej organizacji, można ją było powierzyć kilku poganiaczom bydła (vaqueros) czy pasterzom. Wszystko zaczęło się od paru świń, owiec i krów przywiezionych przez konkwistadorów i pierwszych osadników (o czym niemal niepostrzeżenie zaświadcza ilustracja Kodeksu Florentyńskiego na Ilustracji 4.6)109 na łąki w okolicach Toluki, Jilotepec i Tepeapulco. Obfitość pastwisk była wielka, jako że dotąd niemal nie były gospodarczo eksploatowane, a reprodukcja bydła na dziewiczych terenach postępowała bardzo szybko. Nie ma statystyk, które pokazałyby liczby całkowite, ale w latach czterdziestych XVI w. nierzadko zdarzali się właściciele ze stadami liczącymi 20 tys. owiec lub 5 tys. krów. Dolina Toluki dawała ok. 1550 r. schronienie prawie milionowi owiec, a wielkie stada bydła były także w Michoacán, Tlaxcali, regionie Mixteca i Dolinie Oaxaki. To było o wiele więcej, niż wymagałaby konsumpcja, ale popyt miał wkrótce wręcz eksplodować. Hodowla koni, osłów i mułów była mniejsza, chociaż również zaczynała się rozwijać. Wielu caciques, a także wiele gmin indiańskich podjęło się hodowli bydła domowego, zwłaszcza kóz i owiec, co pokazuje, jak transformacja gospodarcza przekraczała granice społeczne lub polityczne.

Można skonstatować tworzenie się różnych kręgów gospodarczych i ogólnie łączyć je albo z kontekstem handlowo-kapitalistycznym, albo małorolnym (wyżywieniowym, bez przeznaczenia na handel). Zaangażowanie Hiszpanów ewidentnie skoncentrowało się na tym pierwszym. Niektóre gminy indiańskie także weszły w obszar rodzącego się kapitalizmu poprzez swoje sieci wymiany, ale większość mieszkańców była nadal przywiązana do gospodarki tradycyjnej. Przy tym wszystkim jeden i drugi obieg współistniały, tym bardziej że uwarunkowania przedhiszpańskie wciąż jeszcze determinowały wykorzystanie zasobów oraz sposób pracy.


Ilustracja 4.6 Kodeks Florentyński: wyjście konkwistadorów na ląd


109

Zob. przyp. 21 w tym rozdziale.

Nowa Historia Meksyku

Подняться наверх