Читать книгу Nowa Historia Meksyku - Erik Velasquez Garcia - Страница 81

ROZDZIAŁ V
Lata ekspansji

Оглавление

BERNARDO GARCÍA MARTÍNEZ

El Colegio de México

Wstęp

Pierwsze posunięcia związane z konkwistą były nakierowane na uregulowanie sytuacji z przedhiszpańskimi altepetl (przemianowanymi teraz na gminy indiańskie – pueblos de indios), by w ten sposób zyskać kontrolę nad nimi. Koncepcja pośredniego podporządkowania opierała się na caciques, encomenderosdoctrineros. Ale ta sama konkwista pociągała za sobą także kontrolowanie samych Hiszpanów, coraz liczniejszych i bardziej zróżnicowanych i od samego początku pogrążonych w kłótniach i sporach prawnych. Było to dla Korony zadanie trudne, ale podołali mu dzięki mechanizmom równowagi, które skonsolidowały się wraz z działalnością tzw. drugiej audiencji.

Siła władzy

Hiszpańscy osadnicy, którzy nie mieli takich zobowiązań jak encomenderos i nie musieli przestrzegać reguły jak zakonnicy, tworzyli rady miejskie i wspierali ich działanie, by w ten sposób podkreślić swoją niezależność od jurysdykcji, obejmującej wspólnoty indiańskie, a najchętniej by ją zignorowali. Korona jednak ukróciła ich zamiary. Rady miejskie straciły prawo do nadań ziemskich, dzięki czemu ocalono obszary należące do gmin indiańskich. To metropolia narzuciła im też tzw. starszych alkadów (alcaldes mayores)114 porównywalnych z corregidores desygnowanymi dla wspólnot indiańskich. W ten sposób Korona afirmowała swoją jurysdykcję, a później jeszcze sama ją uzupełniała, mianując z kolei zarządców miejskich, tzn. osoby na najważniejsze stanowiska w ramach magistratu. Mieli oni zajmować się jedynie kwestiami typowo miejskimi, jak zaopatrzenie w mięso i wodę, kontrola piekarni lub koncesje kupieckie czy urzędnicze. Jednak bynajmniej na tym nie zbiednieli – w sprawach codziennych wchodziły w grę wielkie pieniądze i wynikająca z tego władza.

W ten sposób rząd centralny ograniczył autonomiczne starania osadników, a jednocześnie postawił tamę roszczeniom właścicieli encomiend. Jako że przy tej okazji żaden z tych ostatnich nie został pozbawiony najistotniejszych przywilejów, udało się osiągnąć umiarkowaną równowagę. Jednak w nowo powstających majątkach osadników brakowało rąk do pracy. Poza niewolnikami pochodzenia afrykańskiego i sporadycznymi bardzo konkretnymi sytuacjami praca Indian stanowiła część trybutu, a mogli z niej korzystać jedynie encomenderos. Korona interweniowała w 1549 r., aby zaspokoić rosnący popyt na pracowników. Zniesiono tzw. świadczenia osobiste – słowem, praca przestała stanowić część daniny. Nie oznaczało to, że wspólnoty indiańskie miały już nie zapewniać pracy jako części swoich zobowiązań, musiały natomiast się dostosować do nowych warunków, w ramach których poszerzano ogół hiszpańskich beneficjentów. W tym celu odwołano się do praktyki, w ramach której każda gmina indiańska rekrutowała rotacyjnie pracowników do robót użyteczności publicznej lub na rzecz beneficjentów indywidualnych: caciques, szlachty, skarbca municypalnego, Kościoła lub – jak było dotąd – encomenderos. Metoda miała korzenie przedhiszpańskie i nazywano ją coatequitl (w wersji zhispanizowanej cuatéquil), ale szerzej stała się znana jako repartimiento115 – przydział siły roboczej dla nowych beneficjentów, już nie tylko encomenderos, ale także dla hiszpańskich rolników, właścicieli majątków, kopalń i innych inicjatyw gospodarczych, którzy mieli płacić dniówkę za otrzymane świadczenia. Inne spotykane określenia to tanda (system zmianowy), a w peruwiańskiej części imperium – mita. Władze mogły nadzorować cały system i wdrażać go na swoich warunkach dzięki elastyczności wykazanej przy wprowadzaniu Nowych Praw, mogły też polegać na starszych alkadach i królewskich urzędnikach corregidores, w których gestii pozostało szacowanie przyznawanych każdemu świadczeń.

Wraz z przydziałami siły roboczej rząd centralny wkroczył w dziedzinę, która dotąd była wewnętrzną sprawą gmin indiańskich. Nowy system dotyczył już nie tylko encomenderos, ale i caciques – zmieniał charakter relacji ustanowionych z señoríos w epoce podbojów. Danina z ich strony potwierdzała uznanie władzy królewskiej (to w jej imieniu encomendero odbierał należność w zamian za pokrywanie kosztów związanych z ewangelizacją), miała więc charakter polityczny. Z kolei za odgórnym przydziałem siły roboczej, którego głównymi beneficjentami były osoby trzecie, stały racje ekonomiczne. Zakres oddziaływania repartimiento wykraczał poza kontekst gminy indiańskiej, a przez przyznawanie wynagrodzenia za pracę wywoływał kwestię, której wspólnoty nie mogły kontrolować, ale za to rząd tak: wycenę siły roboczej. Nowy sposób przydziału pracy sprzyjał osadnikom (z drugiej strony ograniczał ich sam rząd), ale jednocześnie narzucał jarzmo wszystkim grupom. Czas miał pokazać, w jakim stopniu reglamentacja robotników może służyć za instrument niebywałego nacisku.

Nowe figury i stare projekty

Nowe elementy w mozaice społecznej

Różnorodności ekonomicznej odpowiadała nie mniej złożona rzeczywistość społeczna. Encomenderos, synowie pierwszych konkwistadorów, czuli się wyżej usytuowani w hierarchii niż osadnicy, którzy dopiero zapuszczali korzenie w Nowym Świecie, ale rodzaj działalności gospodarczej sytuował jednych i drugich w różnych kontekstach klasowych i na nowych pozycjach. Z drugiej strony wśród Hiszpanów znaczące stało się rozróżnienie wynikające z tego, że jedni urodzili się na Półwyspie Iberyjskim (nazywano ich peninsulares), a drudzy już w Nowej Hiszpanii lub w różnych częściach Ameryki (tych określano mianem Kreoli). Jedni i drudzy brali zawsze pod uwagę ten aspekt mający zasadniczy wpływ na różnice prawne, które z czasem nabierały coraz większego znaczenia i się pogłębiały. Niekiedy jednak różnica między Hiszpanami z Półwyspu a Kreolami wynikała w mniejszym stopniu z pochodzenia, a bardziej z geograficznego umiejscowienia interesów oraz wzorców społeczno-kulturowych każdego z nich na jednym lub drugim brzegu Atlantyku. Najwyżsi rangą urzędnicy (wysyłani z Hiszpanii jedynie na pewien czas), większość władz kościelnych i ajenci zajmujący się handlem transatlantyckim mieli swoje zaplecze i powiązania na Półwyspie Iberyjskim; w tym sensie byli autentycznie związani z macierzą i to tacy jak oni w przyszłości będą pogardliwie określani jako gachupines. Ale inni Hiszpanie ułożyli sobie życie w Nowej Hiszpanii i nie próbowali (lub nie mogli) wracać na półwysep. Wielu miało już nigdy nie ujrzeć rodzinnych stron. W tej grupie znajdowali się pomniejsi urzędnicy rządowi lub kościelni, większość rolników i górników, różni rzemieślnicy, wreszcie – różne postacie życia codziennego, włącznie z najbardziej zhispanizowanymi Metysami (ladinos). Ich odrębność w stosunku do Hiszpanów iberyjskich stopniowo była coraz wyraźniejsza zarówno z uwagi na konflikt interesów i rywalizację, jak i pod kątem kulturowym.

Aby zrozumieć tożsamość łączącą Kreoli mimo zróżnicowania społeczno-gospodarczego, trzeba wziąć pod uwagę środowisko, w jakim żyli. Niektóre charakterystyczne właśnie dla nich zwyczaje i niepisane prawa dotyczyły spraw doczesnych, jak sposób odżywiania się, a inne – kwestii religijnych, jak kult Matki Bożej Nieustającej Pomocy (Virgen de los Remedios), której sanktuarium w pobliżu miasta Meksyk otwarto ok. 1554–1555 r. Metysaż kulturowy pozostawił ślad nawet na tych, którzy zachowali europejskie rysy.

Wśród ludności pochodzenia przedhiszpańskiego również istniały głębokie różnice, nie tylko jeśli chodzi o rasę i wspólną bazę kulturową, ale także pod względem językowym, tożsamości etnicznej i warunków socjoekonomicznych. Na dodatek indiańskie reakcje na zjawisko konkwisty też nie były jednomyślne. Procesy metysażu (lub odrzucenia zaistniałych realiów) miały tyle odmian, ile kontrastów istniało w świecie mezoamerykańskim.

Wraz z założeniem miast hiszpańskich i pierwszymi oznakami hiszpańskiej ekspansji doszło do migracji poza indiańskie wspólnoty. Już wcześniej opuściło je wielu mężczyzn (z własnej lub przymuszonej woli), by towarzyszyć konkwistadorom w ich kampaniach, a wielu z nich musiało szukać szczęścia gdzie indziej. Innym istotnym magnesem było powstanie rynku pracy najpierw w miastach hiszpańskich i górnictwie, później w rolnictwie i innych branżach. Do tego należy dodać niektóre konsekwencje metysażu. Najważniejsze w tym wszystkim było to, że włączając się w proces migracyjny, płatnicy danin i dzierżawcy przestawali lub przynajmniej usiłowali przestać być tymi, kim byli dotąd, zwłaszcza jeśli stawali się siłą roboczą rezydującą w gospodarstwach właścicieli majątków (estancieros) czy u rolników hiszpańskich. To prawda, że opuszczenie wspólnoty wiązało się z kosztami społecznymi, ale przynosiło również profity. Najbardziej skłonne do skorzystania z tej okazji były osoby najsilniej zhispanizowane – czyli ladinos.

Możliwe, że owa mobilność wynikała nie tylko z kwestii ekonomicznych, ale również z motywacji indywidualnych, podważających wspólnotowe wartości indiańskich gmin. Właśnie przez ten jakże wolnościowy charakter ruchy te nie były szacowane liczbowo i w związku z tym nie znamy skali tego zjawiska, ale można przypuszczać, sądząc ze skarg poborców podatkowych na „zbiegłych Indian”, że utrudniało to wyegzekwowanie oszacowanych kwot danin. Wielu było takich, którzy z hiszpańskiej perspektywy mogli uchodzić za włóczęgów. Kwestia zachowania przez nich cech kulturowych – zwłaszcza języka – zależała od wielu okoliczności. To, czy nadal byli uważani za Indian, wiązało się ze stopniem, w jakim odcięli się od swoich wspólnotowych zobowiązań. Socjoekonomiczny świat indiańskich gmin przełamał dotychczasowe bariery, a z tego wynikły sytuacje wcześniej absolutnie niewyobrażalne.

Obecność Metysów przyczyniła się do zmodyfikowania przekroju społecznego wspólnot indiańskich. Jednak te niekoniecznie miały ich odrzucać bądź stygmatyzować, gdyż pojęcie rasy – o ile istniało – nie mogło mieć tego samego znaczenia co u Europejczyków. Jedynie w stosunku do ludności czarnej i mulackiej mogło istnieć jawne odrzucenie, ale to raczej z przyczyn kulturowych niż rasowych. Natomiast asymilacja Metysów w indiańskich gminach mogła być całkowita i obejmowała włączenie ich w system powinności i zobowiązań wspólnotowych – chociaż byli także Metysi, którzy starali się wykorzystać swoją sytuację i szersze koneksje, grając na podziały i wywołując kryzys społeczny.

Ze względu na ograniczony zasób informacji niewiele można powiedzieć o ludności pochodzenia afrykańskiego w Nowej Hiszpanii w XVI w. poza tym, że nawet w tej grupie, którą łączyło piętno niewolnictwa, wyraźne były różnice związane z pochodzeniem i dalszymi losami. Czym innym był los niewolnika na plantacji trzciny cukrowej, a czym innym w eleganckim domu w mieście, podobnie jak odmienne możliwości rysowały się przed niedawno przybyłymi oraz przed tymi, którzy w pewien sposób mogli się czuć jak u siebie. Niebawem poza Mulatami miała pojawić się też pewna liczba wyzwoleńców oraz zbiegłych niewolników, którzy potrzebując schronienia i kompanii, zakładali swoje osady (tzw. palenques

114

W odróżnieniu od zwykłych alkadów (alcaldes ordinarios, wchodzącymi w skład cabildo) starsi alkadzi (alcaldes mayores) byli sędziami drugiej instancji, a zarazem ich pozycja i funkcje były bardzo zbliżone do tzw. gubernatorów podległych (podporządkowanych wicekrólowi lub przewodniczącemu audiencji), tzn. posiadali teren, nad którym sprawowali jurysdykcję (teren niezależny od sąsiednich miast czy wiosek Hiszpanów), przewodniczyli radom swoich miast, podlegali wicekrólowi lub przewodniczącemu audiencji i w odróżnieniu od gubernatorów podległych nie mogli kontaktować się bezpośrednio z Koroną, tylko poprzez zwierzchnika.

Corregidor jest z kolei terminem o wiele mniej jednoznacznym, mocno różniącym się od oryginału z Półwyspu Iberyjskiego. Jego prerogatywy na terenie Ameryki hiszpańskiej zależą od tego, na podstawie którego edyktu określona została jego funkcja w kolonii i w którym momencie została wdrożona. Np. edykt z 1530 wprowadził stanowisko corregidor de indios, który m.in. sprawował funkcje sądownicze w odniesieniu do Indian ze swojego corregimiento i odsuwał w cień stanowiska zwykłych alkadów. Edykt z 1550 r. poszerzał prerogatywy corregidora; mógł on odtąd rozstrzygać spory między samymi Hiszpanami, jak też między Indianami i Hiszpanami. Stanowisko corregidora po takim wpleceniu w administrację kolonialną zaczyna się – wraz z samym terminem corregimiento – w mniejszym lub większym stopniu stapiać z funkcją starszego alkada (alcalde mayor) i instytucją alcaldía mayor (terminem używanym w kontekście władzy kolegialnej). Obie funkcje (starszego alkada i corregidora) oznaczały „bycie sędzią i przedstawicielem władz centralnych na danym terenie, corregidor nie ma jednak prawa głosu w radzie miejskiej, choć jej przewodniczy i ją kontroluje (przyp. red. za: Alberto Yalí Román, „Sobre alcaldías mayores y corregimientos en Indias. Un ensayo de interpretación”, „Jahrbuch für Geschichte Lateinamerikas”, 1972, s. 16–23; oraz dzięki uprzejmości Agnieszki Brylak).

115

Tradycja opierająca się na podziale ziemi między zdobywcami. W koloniach repartimiento stopniowo zastępowało encomiendę – był to przydział indiańskiej siły roboczej na określony czas (przyp. tłum.).

Nowa Historia Meksyku

Подняться наверх