Читать книгу Krew to włóczęga - James Ellroy - Страница 15

CZĘŚĆ I
TOTALNY ROZPIERDOL
8
(Los Angeles, 20.06.1968)

Оглавление

Obserwacja:

Parking Hertza. 21.56. Szybki zwrot się opóźnia. Comet rocznik ’66: przybędzie w ciągu czterech minut albo zostanie naliczona kara.

Crutch siedział w swoim GTO. Miał kraciastą muchę i fryzurę à la Scotty Bennett. Dzisiaj kupił muchę i ostrzygł się na rekruta. To na cześć swojej sprawy i umowy z doktorem Fredem. Na cześć skopania dupy poprzedniego wieczoru.

Trzymał swojego rolleifleksa z obiektywem o zmiennej ogniskowej. Miał klucze do mieszkań Arniego Moffetta. Mucha nie pasowała do koszulki polo. Fryzura nie pasowała do bieżącej mody. Chłopaki z LA nosiły długie włosy. Pieprzyć to – on i Scotty to awangarda.

Było gorąco. Uruchomił klimę i skierował sobie strumień powietrza na jaja. Przed godziną rozmawiał z Buzzem. Złe wieści: ciągle ani śladu po tym lewym numerze. Zapamiętać: nie mówić Buzzowi ani Clyde’owi o umowie z doktorem Fredem. Zrobi zdjęcie Hughesa i wtedy się z nimi podzieli.

Na parking wjeżdżały samochody: buicki, fordy, dodge darty. Ludzie wysiadali i targali kluczyki do biura. Odliczanie: 21.57, 21.58, 21.59. Punktualnie co do sekundy: ten comet, ADF212.

Wjechał z Sunset od wschodu. Spod maski wydobywała się z sykiem para. Pewnie wybuchła chłodnica.

Wysiadły dwie kobiety. Crutch nastawił obiektyw i zrobił zbliżenie.

Gretchen Farr/Celia Reyes – wysoka i nieco śniada. To musiała być ona. Była biała, z jakąś latynoską ikrą. Nosiła jasnobrązową koszulę i rozszerzane dżinsy. Była oszałamiająca i cycato-posągowa. Jakieś trzydzieści dwa lata. Przewyższała towarzyszkę.

Może dziesięć lat starsza. Miała jeszcze więcej tej jakiejś ikry. Niższa, niedbały, chwiejny krok. Blada. Okulary. Niemal czarne włosy z siwymi pasmami. Nagie ramiona i blizna po nożu – to zauważył Phil Irwin.

Weszły do biura. Crutch zrobił zdjęcia. Serią – sześć klatek wchodzących, sześć wychodzących.

Wsiadły do fairlane’a rocznik ’63. Crutch zrobił maksymalne zbliżenie. Błoto na tablicy rejestracyjnej, nie ma szans odczytać numeru. Dlaczego zmieniają samochody? Z daleka bije od nich profesjonalizm.

Samochód wyjechał na Sunset i ruszył na zachód. Crutch je śledził. Prowadził jedną ręką. Przeskakiwał. Zmieniał pasy i wpuszczał przed siebie jakąś taksówkę. Skręciły na północ w Berendo, na zachód we Franklin, na północ w Cheremoya. Crutch za ostro wziął zakręt i za szybko zmienił bieg. Zgasł. Fairlane przyspieszył na północ.

Wcisnął sprzęgło, nacisnął gaz za szybko i zalał gaźnik. Spokojnie – nie spierdol tego. Odczekał całą minutę. Sprawdzał adresy na pęku kluczy Arniego. Mieszkanie, które Gretchen Farr kiedyś wynajmowała, znajdowało się w odległości półtora kilometra. W promieniu kilometra znajdowały się jeszcze trzy mety Arniego. Meta Gretchie była jedną z czterech.

Teraz spokojnie. Rozeznajemy się. Powoli, bardzo powoli obracamy kluczyk.

Udało się. Silnik zaskoczył. Wjechał w Beachwood Canyon i po drodze wyglądał przez okno. Zobaczył mnóstwo poblasków z telewizorów. Zobaczył maryśkową imprezę. Zobaczył hipiskę kiwającą się w samotnym tańcu.

Drogi wijące się w górę kanionu. Pierwszy adres: 2250 Gladeview. Jest – mały domek niby wiejski.

Ciemno. Żadnych świateł. Ani śladu po fairlanie ’63. Sprawdź pozostałe mety – jechały tu nie bez powodu.

Najbliższa meta znajdowała się sześć przecznic dalej na południowy zachód. Crutch pojechał tam i stanął przy krawężniku. Cholera – zero świateł, zero fairlane’a. Pojechał do następnej mety – cztery przecznice na południe. Jest – mały domek tynkowany. W oknie się świeciło, na podjeździe stał wóz.

Zaparkował i podszedł. Frontowe okno było zasłonięte. Przez zasłony sączyło się przyćmione światło. Zobaczył poruszające się postacie. Przeciął podjazd i śledził wzrokiem postaci w głębi domu. Boczne okno było uchylone i niezasłonięte. Przykucnął pod parapetami i śledził cienie.

Usłyszał przytłumione głosy. Słowa: „Tommy”, „Grapevine”, „wtyka”. Cienie dotarły do ostatniego okna. Pokazały się dwie kobiety. Patrzyły sobie w oczy. Obejmowały się i całowały.

Crutch zamrugał oczami. To nie jest prawdziwe – owszem, jest. Obraz trwał i palił.

Gretchen/Celia przesuwała dłonie pod koszulą kobiety z blizną po nożu. Kobieta z blizną po nożu rozwiązała włosy i rozrzuciła je. Światło z okna podkreśliło siwe pasma.

Przesunęły się w stronę holu. Znowu stały się cieniami. Crutch zamrugał i przeszedł od jednego okna do drugiego. Pochylił się nisko. Zobaczył zmieszane cienie, ale osób nie.

Wrócił do swojego samochodu i czekał. Nie mógł się ogarnąć. Oddech i puls wciąż mu nie wróciły do normalności.

Wyszły pół godziny później. Zaniosły bagaż do fairlane’a i wsadziły go do bagażnika. Światło księżyca oświetliło mu szczegóły. Gretchen/Celia wyglądała na rozmarzoną. Kobieta z blizną po nożu scałowała całą szminkę.

Wsiadły do samochodu i odjechały. Było późno. Żadnego ruchu maskującego. Nie mógł ich śledzić. Siedział tylko i patrzył, jak znikają ich światła.

Nic nie mógł zrobić.

Po prostu go zostawiły.


Wiedział, że w życiu nie zaśnie. Zdecydował się działać dalej. Zajechał do pozostałych met i zobaczył, jak zaczynają się piwne imprezy. Melanż: hipisi, dzieciaki z college’u i wszędzie długie włosy. Wrócił do tynkowanego domku, sforsował zamek w bocznych drzwiach i wszedł. Czuł się bezwstydny. Włączył światła.

Najpierw przyciągnęła go sypialnia. Łóżko było ciepłe. Dotknął poduszek i wyobraził sobie ich postacie na pościeli. Zobaczył jeden siwy włos na kapie. Przycisnął do niego policzek i tak pozostał.

Coś mu powiedziało, żeby wyszedł. Opuścił dom, wsiadł do auta i po prostu odjechał. Został w kanionie. Wykonywał leniwe ósemki wokół tynkowanej mety. Czas przestał istnieć. Jego światła padły na biały hiszpański dom. Na drewnianych drzwiach wejściowych widniały dziwne ślady. Coś mu powiedziało, żeby wysiadł i obejrzał to.

Zrobił to. Zaparkował przy krawężniku i podszedł. Przebiegł światłem latarki po drzwiach i przyjrzał się śladom. Dzikie: geometryczne wzory nakreślone ciemną czerwienią.

Pionowe linie aż do werandy. Rozdarty ptak na wycieraczce.

To twoje miejsce. Mogłoby być twoje.

Coś mu powiedziało, że drzwi będą otwarte i że w środku ma skręcić w prawo. Zrobił to. W salonie panowały ciemności i pachniało stęchlizną. Plastikowe płachty zakrywały meble. Podążył za metalicznie kredowym zapachem do kuchni. Oddech mu sfiksował. Ręce drżały. Światło latarki podskoczyło. Oburącz je unieruchomił i zobaczył to.

Wnętrzności w zlewie. Oddzielone ramię/bez dłoni/brązowa skóra, niewątpliwie kobieca. Geometryczny tatuaż na bicepsie. Głębokie cięcie przez tatuaż i obok. Skruszone zielone kamienie osadzone głęboko aż do kości.

ZAŁĄCZNIK DO AKT: 21.06.1968. Nagłówek i podtytuł z „Los Angeles Herald Express”:

PRZEDPROCESOWE RUCHY W SPRAWIE KENNEDY’EGO

Domniemany Zabójca Sirhan: „Jestem Więźniem Politycznym”


ZAŁĄCZNIK DO AKT: 24.06.1968. Nagłówek i podtytuł z „Milwaukee Sentinel”:

DOMNIEMANY ZABÓJCA KINGA W BRYTYJSKIM ARESZCIE

Jego Opowieści o Spisku FBI Określa Jako Wyssane z Palca


ZAŁĄCZNIK DO AKT: 27.06.1968. Podtytuł „Los Angeles Times”:

„Strażnicy Syjoniści Zatruli Mi Jedzenie” – Mówi Zabójca


ZAŁĄCZNIK DO AKT: 2.07.1968. Nagłówek i podtytuł z „Hartford Courant”:

EKSTRADYCJA RAYA PRAWDOPODOBNA

Zabójca Kinga Opisuje „Powszechny Spisek”, w Którym Ktoś Chce Go Wykorzystać


ZAŁĄCZNIK DO AKT: 8.07.1968. Podtytuł z „San Francisco Chronicle”:

FBI Zapewnia Prezydenta: Zabójca Kinga Działał w Pojedynkę


ZAŁĄCZNIK DO AKT: 12.07.1968. Podtytuł z „Nashville Tennessean”:

Hoover Do Legionu Amerykańskiego: „Ray Działał w Pojedynkę, Definitywnie i Bezdyskusyjnie”


ZAŁĄCZNIK DO AKT: 13.07.1968. Nagłówek i podtytuł z „Des Moines Register”:

NIXON–HUMPHREY – ZACIĘTY WYŚCIG

Organizatorzy Konwencji Przewidują Zakłócenia ze Strony „Hipisów i Wywrotowców”


ZAŁĄCZNIK DO AKT: 16.07.1968. Nagłówek i podtytuł z „Seattle Post-Intelligencer”:

NIXON KONTRA HUMPHREY – MINIMALNA RÓŻNICA

Miami i Chicago Przygotowują się na „Huczną Konwencję”


ZAŁĄCZNIK DO AKT: artykuł z „Las Vegas Sun”:

BARWNY FREDDY O.

Był już policjantem w Los Angeles i wziętym prywatnym detektywem tamże, jak również instruktorem musztry marines w czasie II wojny światowej. Zuchowaty chłopak pochodzenia libańsko-amerykańskiego, urodzony w małym miasteczku w Massachusetts, przez 46 lat zdążył zaliczyć dziewięć żyć, a teraz zaczyna Życie numer Dziesięć jako właściciel i operator hotelu-kasyna Złota Pieczara.

Witamy w Las Vegas, panie Otash!

Kupił Złotą Pieczarę od „Wielkiego” Pete’a Bonduranta, postaci równie barwnej i również byłego gliniarza z LA, prywatnego detektywa i najemnika. „Pete B. chce odejść na emeryturę” – powiedział Otash naszemu dziennikarzowi. „Przejąłem Złotą Pieczarę za piosenkę, a ta piosenka nosi tytuł Vegas to moja pani”.

Freddy O. w swoim życiu z niejednego pieca chleb jadł. „To prawda” – mówi. „I wielokrotnie ten chleb wyrwano mi z ręki”. Poproszony o wyjaśnienie, odpowiada: „Bezpodstawnie wyrzucono mnie z policji w Los Angeles. Zdobyłem licencję prywatnego detektywa i weryfikowałem skandale dla magazynu »Confidential«, ale »Confidential« zbankrutował pozwany o zniesławienie. Te plotki, że szprycowałem konia wyścigowego o imieniu Wonder Boy? W stu procentach fałszywe. Owszem, straciłem przez to licencję, ale kiedy hollywoodzkie gwiazdy wpadają w opały, nadal krzyczą »Dajcie mi Otasha«. Wciąż więc jestem mile widziany w LA”.

Specjalizujący się w rozwodach prawnik z Beverly Hills, Charles „Chick” Weiss, potwierdza słowa Freddy’ego O. „Freddy to król prywatnych detektywów w LA, mimo że stracił licencję i teraz zajął się hotelarstwem. Proszę posłuchać, ja się zajmuję rozwodami i czasami to nie jest ładna robota. Freddy jest moim łącznikowym z towarzystwem najmitów, takich facetów za kółkiem, którzy mają śledzić zdradzających małżonków w trakcie pozamałżeńskich schadzek. To bojownik wyćwiczony w miejskich bitwach, facet gwarantujący sukces na wysoce stresującym przedmieściu Las Vegas”.

„Howard Hughes może wykupić wszystkie wielkie lokale na Stripie czy całą Glitter Gulch” – powiedział Otash naszemu reporterowi. „Jestem tu dla turystów i szarych ludzi, którzy chcą się zabawić i ani myślą zgrać się do ostatniej koszuli. Proszę nie nazywać mojego lokalu szulernią, nie mówić, że tu się gra o niskie stawki. Może mnie pan nazwać przyjacielem wyrobionego gracza o ograniczonych możliwościach finansowych, doceniającego dobrą rozrywkę za uczciwą cenę”.

Prywatny detektyw z Los Angeles, Clyde Duber, ma odmienną opinię o Freddym Otashu i zaznacza, że nie jest w tej opinii odosobniony. „Freddy to zwyczajny szantażysta” – mówi. „Jego jedynym przyjacielem jest wszechmocny dolar, można więc uznać, że Vegas to dla niego idealne miejsce”.

Auć! Proszę nam powiedzieć, panie O., co pan na to?

„Clyde jest po prostu zazdrosny” – mówi Otash z szerokim uśmiechem. „Zawsze grał drugie skrzypce i to go niezmiennie bolało. Owszem, jestem barwną postacią i mam kilka wad. Zna pan moje motto? »Zrobię wszystko prócz morderstwa i będę pracował dla każdego prócz komunistów«. Czy można się z tym spierać?”

No rzeczywiście – i jakże to pasuje do Las Vegas! Więc raz jeszcze: witamy w Pustynnym Klejnocie, panie Otash!

ZAŁĄCZNIK DO AKT: 20.07.1968. Wiadomość teleksowa FBI. Od: Szef Agentów Specjalnych Wilton J. Laird, Biuro St. Louis. Do: Agent specjalny Dwight C. Holly. Oznaczono: „Tajne 1-A: Tylko do wiadomości odbiorcy”.

Agencie Specjalny Holly,

W związku z naszą rozmową telefoniczną i z Waszą wcześniejszą notatką (Notatka nr 8506, tajna 1-A) domagającą się aktualizacji na temat pogłosek dotyczących zabójstwa M.L. Kinga, krążących w Grapevine Tavern w St. Louis, możemy złożyć zapewnienie w następujących kwestiach:

1. Sprzęt do inwigilacji elektronicznej, może pochodzący z Biura, został odkryty w Grapevine Tavern w pierwszej połowie czerwca bieżącego roku. Tajni informatorzy Biura uczęszczający do tawerny zameldowali, że aparatura została odkryta przez NORBERTA DONALDA KLINGA i ROWLANDA MARKA DE JOHNA, recydywistów i bywalców tawerny oraz znanych „przywódców” kilku innych bywalców tawerny (tu: CLARK DAVIS BRUNDAGE, LEAMAN RUSSELL CURRIE, THOMAS OGDEN PIERCE i GEORGE JAMES LUCE). Wszyscy to karani przestępcy działający w rozmaitych skrajnie prawicowych ugrupowaniach paramilitarnych.

2. Odkrycie aparatury wywołało intensywne spekulacje wyżej wymienionych. Np.: że aparatura to część działań monitorujących zorganizowanych po to, by wplątać oskarżonego o zabójstwo Kinga JAMESA EARLA RAYA w „zlecony przez FBI” spisek mający na celu zamordowanie Kinga. O ile plotki te są w sposób oczywisty niedorzeczne, należy zauważyć, że mogą okazać się szkodliwe dla prestiżu Biura, ze względu na liczne ostatnio obraźliwe uwagi pana Hoovera na temat Kinga, i ze względu na fakt, że brat Raya, CHARLES ELDON RAY, jest współwłaścicielem tawerny.

3. Biuro nie ma nic wspólnego z instalacją elektronicznej aparatury podsłuchowej, chociaż rzeczywiście na terenie tawerny znaleziono sprzęt z Biura pochodzący. Jeśli jakieś inne jednostki terenowe Biura zainstalowały wyposażenie, mnie osobiście nic na ten temat nie wiadomo ani też instalacji tego wyposażenia nie dokonał żaden agent na moje polecenie.

4. Zgodnie z twierdzeniami szerzonymi przez wyżej wymienionych bywalców tawerny, często jest omawiana „nagroda” za Kinga w wysokości 50 000 $, którą rzekomo ma wypłacić klika bogatych segregacjonistów każdemu „Bojownikowi Białej Rasy”, który „oprze się liberalnej hegemonii LBJ i pozbędzie się Martina Luthera Koksa”. Ten niedorzeczny temat był często podejmowany przez licznych bywalców tawerny w miesiącach poprzedzających śmierć Kinga.

5. Plotki o „spisku FBI” przybierają zarówno na zjadliwości, jak i częstotliwości. Niestety, tajne źródła w Federalnym Biurze ds. Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej oraz Materiałów Wybuchowych w St. Louis poinformowały mnie, że tawerna wkrótce znajdzie się pod obserwacją tej jednostki ze względu na dowody wskazujące, iż na terenie tawerny są załatwiane sprawy związane z przemytem broni. Powyżej wymienieni bywalcy tawerny nie są podejrzanymi o przemyt broni, ale uważam, że obecność BAT w tawernie jest kłopotliwa, ze względu na zjadliwość i częstotliwość pogłosek wymierzonych przeciwko Biuru, jak również ze względu na fakt, że CHARLES ELDON RAY jest współwłaścicielem lokalu.

Z uszanowaniem

SAS Wilton J. Laird, Biuro St. Louis

/POUFNE/PO PRZECZYTANIU ZNISZCZYĆ

ZAŁĄCZNIK DO AKT: 26.07.1968, artykuł z „Los Angeles Herald Express”:

CIĄGLE NIEWYJAŚNIONY: „WIELKI SKOK”

I POLICJANT OGARNIĘTY OBSESJĄ


Wtorek 24 lutego 1964. W Los Angeles było chłodno, zbierały się chmury burzowe. Ciszę wczesnego poranka rozdarł trzask kolizji ciężarówki z mlekiem i furgonetki opancerzonej Wells Fargo przewożącej wielomilionowy ładunek waluty amerykańskiej i bezcennych szmaragdów. Na spokojnym skrzyżowaniu ulic Osiemdziesiątej Czwartej i Budlong rozpętało się piekło. W ciągu kilku minut czterech uzbrojonych strażników i dwóch członków śmiałego gangu rabusiów padło trupem – ci ostatni najwyraźniej zdradzeni przez kompana – a sprawa rabunku i morderstw od czterech i pół roku pozostaje nierozwiązana.

„Niedokładnie” – mówi nam sierżant Robert S. „Scotty” Bennett w Piper’s Coffee Shop. „Minęły cztery lata, pięć miesięcy i dwa dni”.

Nikt nie odważy się sprzeczać z sierżantem Bennettem w żadnej kwestii dotyczącej sprawy, nad którą pracuje on tak ciężko od tak dawna. Prowadzi śledztwo od owego feralnego krwawego poranka, a jego determinacja, by sprawę tę rozwikłać, obrosła legendą w Policji Los Angeles. Ten niemal dwumetrowy mężczyzna sam jest legendą. W trakcie pełnienia obowiązków służbowych zabił osiemnastu uzbrojonych bandytów i upamiętnia ten rekord policji Los Angeles małą osiemnastką przyszytą do nieodłącznej muchy w szkocką kratę. Kiedy pytamy o te wydarzenia, odpowiada: „Jak się już wystrzeli pocisk, nie ma jak go cofnąć”.

To zabawne sformułowanie, jeśli wziąć pod uwagę straszliwą prawdę, która się pod nim kryje: detektywi pracujący w Kwaterze Głównej Wydziału Przestępstw Rabunkowych Policji LA stale mają do czynienia z uzbrojonymi i niebezpiecznymi przestępcami, należącymi do tych zdecydowanych ludzi, którzy z dumą noszą spinki do krawatów z liczbą 212 – przestępstwo karane z tego paragrafu to rabunek z bronią w ręku. „Napad”, jak mówi się o nim w wydziale przestępstw rabunkowych, jest niemal nieustannym tematem rozważań, a Scotty Bennett wypowiada się na ten temat z wielką rozkoszą. „To było zaplanowane po najdrobniejszy szczegół” – mówi. „Zderzenie z fałszywą ciężarówką z mlekiem jako bardzo silne i potencjalnie zabójcze sprawiło, że strażnicy uwierzyli w jego prawdziwość. Bandyci wiedzieli, co będzie przewoził pojazd opancerzony, i nigdy dokładnie nie ustaliliśmy, skąd o tym wiedzieli. Co ważniejsze, nigdy nie ustaliliśmy, czy bandyci byli rasy białej, czy czarnej.

Sierżant Bennett upija łyk kawy i ciągnie: „Napad był śmiało obmyślony i wykonany. I uważam, że przywódca tej bandy zdecydował z wyprzedzeniem, że od razu zabije swoich pomagierów i ukryje ich tożsamość, a także rasę, spalając ich ciała tak, aby uniemożliwić identyfikację. Wszystko świetnie, ale uniemożliwienie identyfikacji rasowej wymaga czegoś więcej niż spalenia powierzchni skóry, więc ten człowiek najpierw zaaplikował ciałom chemiczny przyspieszacz, który znacznie spotęgował zniszczenie tkanek na skutek spalenia. Nigdy nie zdołaliśmy ustalić, jakiej substancji chemicznej użyto, co jest kolejnym powodem, dla którego ten napad do dzisiaj pozostaje zagadką”.

Jakieś inne powody?

„Cóż – powiedział sierżant Bennett – wiemy, że dużą część zrabowanej z furgonetki gotówki zabezpieczono taśmami z pociskami atramentowymi i rozlany atrament znaleziono na miejscu przestępstwa. Poza tym od czasu do czasu poplamione banknoty pojawiają się w południowej części Los Angeles, więc jestem przekonany, że przynajmniej część członków bandy była rasy czarnej. Poza tym pochodzenie szmaragdów pozostaje nieznane. To był bardzo cenny ładunek, a pośrednicy nadawcy i odbiorcy przesyłki zobowiązali do tajemnicy Wells Fargo, co utrudnia śledztwo”.

A uporczywe plotki, że szmaragdy pochodziły z Ameryki Środkowej albo z Karaibów?

„To tylko plotki” – powiedział sierżant Bennett. „Całkowicie bezpodstawne”.

A plotka, że to murzyńskie bojówki zaplanowały i przeprowadziły napad?

Scotty Bennett roześmiał się serdecznie. „Nie owijajmy w bawełnę. Czarni bojówkarze to fanfarony, które zawsze rozgłaszają swoje czyny. Pantery i ZN są infiltrowane przez informatorów i do tej pory już byśmy odebrali jakieś sygnały. W tej chwili mamy dwie głośne bojówki wywołujące zamęt w LA, Sojusz Czarnego Plemienia i Front Wyzwolenia Mau Mau, ale ja sobie jakoś nie wyobrażam, że przeprowadzają one akcję bardziej złożoną niż napad na monopolowy albo kradzież torebki”.

A przywódca bandy? Bezwzględny manipulator, który na miejscu zabija własnych ludzi?

Scotty Bennett roześmiał się jeszcze głośniej. „Ja mu powiem tyle: jak już wystrzelę pocisk, nie dam rady go cofnąć”.

ZAŁĄCZNIK DO AKT: 27.07.1968. Wewnętrzny okólnik FBI.

Oznaczono: „Tajne I stopnia”/„Zastrzeżone dla Dyrektora”/„Zniszczyć po przeczytaniu”. Do: Dyrektor Hoover. Od: AS Dwight C. Holly.

Szanowny Panie,

podaję opis projektu i celów naszej akcji COINTELPRO obliczonej na dyskredytowanie i sabotaż czarnych bojówek w ogólności, a dokładniej określonych i zlokalizowanych grup czarnych nacjonalistów w szczególności. W oczekiwaniu na Pańską aprobatę nadałem programowi nazwę OPERACJA BARDZO ZŁY BRAT. To nawiązanie do naszej co najmniej mało udanej OPERACJI CZARNY KRÓLIK i ironiczne nawiązanie do faktu, że Murzyni często mówią do siebie „brat”, z czego może sobie pan zdaje sprawę. Jak na pewno pan wie, czarna grupa ekstremistyczna o nazwie Czarni Ekstremiści Nowej Linii podsyca przemoc rasową w Cleveland w Ohio, w minionym tygodniu zabito tam jedenaście osób, w tym trzech białych policjantów. To doskonały moment, żeby rozpocząć niewielką akcję COINTELPRO, która może przynieść rezultaty na wielką skalę.

Zdecydowanie uważam, że zarówno CZARNE PANTERY (CP), jak i ZJEDNOCZENI NIEWOLNICY (ZN) są zbyt dobrze znani i zbyt głęboko już infiltrowani. Uważam, że do naszych celów bardziej będzie przydatna operacja w obrębie działających w Los Angeles grup SOJUSZ CZARNEGO PLEMIENIA (SCP) i FRONT WYZWOLENIA MAU MAU (FWMM). Nasz COINTELPRO może nadać im rozgłos i jednocześnie całkowicie je zdyskredytować. Kontrolując od początku społeczną percepcję dwóch mniej znanych ugrupowań, zdyskredytujemy również czarne bojówki jako całość. Przestudiowałem wstępne raporty Biura na temat SCP i FWMM, które mi Pan przysłał, i poprosiłem wydział wywiadowczy LA o dossier ich członków. Stanowczo twierdzę, że są to doskonałe cele kontrwywiadowcze i że ich zniszczenie powinno być ostatecznym celem OPERACJI BARDZO ZŁY BRAT. Uważam, że powinniśmy to osiągnąć w następujący sposób:

1. Oba ugrupowania podobno rozważają sprzedaż narkotyków w celu finansowania swoich poczynań, a to pozwoli nam ujawnić ich działalność przestępczą i publicznie podkreślić fakt, że działalność przestępcza i działalność wywrotowa politycznie to jedno i to samo.

2. Musimy znaleźć tajnego informatora wysokiej jakości, który wkradnie się w łaski jednego z ugrupowań lub obu i będzie składał szczegółowe meldunki. Uważam, że najbardziej skuteczny byłby informator płci żeńskiej. Kobieta wyszkolona w lewicowo-rewolucyjnym żargonie miałaby największą szansę zyskać zaufanie i inspirować niedyskretne rozmowy i najpewniej lepiej byłaby w stanie manewrować pomiędzy dwiema (zdominowanymi przez mężczyzn) grupami, nie budząc przy tym głębokiej niechęci. W rekrutacji służy mi pomocą tajny informator Biura nr 4361.

3. Głównym punktem wtargnięcia w szeregi wyżej wspomnianych organizacji powinno być umieszczenie murzyńskiego infiltratora, którego zadaniem byłoby składanie raportów o działaniach kryminalnych SCP i FWMM. Idealnie byłoby, gdyby infiltrator miał doświadczenie policyjne. Idealnie też byłoby (aczkolwiek o wiele mniej prawdopodobne), żeby miał na koncie nienawiść rasową do białych. W tym celu złożyłem wniosek o dostęp do akt kadrowych policji i w chwili obecnej staram się zdobyć dostęp do list subskrypcyjnych nienawistnej poczty Wayne’a Tedrowa seniora oraz tajnego informatora Biura, doktora Freda Hiltza. Wayne Tedrow junior odmówił mi udostępnienia list jego ojca, ale będę przy tym obstawał.

4. Za Pańską zgodą przeniosę się do Los Angeles i urządzę tam tymczasową stałą siedzibę, wraz z zakamuflowanym biurem, przykrywką OPERACJI BARDZO ZŁY BRAT. Tytułem początkowych wydatków operacyjnych proszę o 60 000 $ gotówką.

Podsumowując:

Zdecydowanie uważam, że SOJUSZ CZARNEGO PLEMIENIA i FRONT WYZWOLENIA MAU MAU dają nam doskonałą okazję do sabotowania i zdyskredytowania projektów wywrotowych czarnych bojówek w ogólności. Czekam na Pańską ocenę i odpowiedź.

Z poważaniem

AS Dwight C. Holly

ZAŁĄCZNIK DO AKT: 28.07.1968. Wiadomość teleksowa FBI. Od: Marvin D. Waldrin, Biuro Las Vegas. Do: Agent Specjalny Dwight C. Holly. Oznaczono: „Tajne 1-A: Tylko do wiadomości odbiorcy”.

AS Holly,

w odpowiedzi na Wasze wcześniejsze zapytanie (Tajne 1-A, notatka nr 8518) o informacje na temat plotek odnoszących się do śmierci pana WAYNE’A TEDROWA seniora w dniu 9.06.1968, zdobyłem następujące informacje:

A. Plotki, że śmierć pana TEDROWA nastąpiła w rzeczywistości w wyniku zabójstwa, absolutnie bezpodstawne, krążą, według informatorów Biura, w Policji Las Vegas i Biurze Koronera Hrabstwa Clark.

B. Jednym ze źródeł jest prawdopodobnie funkcjonariusz policji Las Vegas, który rzekomo widział ciało pana TEDROWA w noc jego zgonu.

C. Asystent koronera powiedział naszemu informatorowi: „To nie był żaden atak serca. Skąd by się wzięły takie uszkodzenia czaszki?”.

D. Najbliżsi sąsiedzi pana TEDROWA rzekomo powiedzieli zbierającym informacje funkcjonariuszom, że syna oraz byłą żonę pana Tedrowa (były SIERŻANT POLICJI LAS VEGAS WAYNE TEDROW JR. i JANICE LUKENS TEDROW) widziano w pobliżu domu pana TEDROWA wieczorem 9.06.1968.

Wszelkie dalsze dane w tej sprawie przekażę zgodnie z wytycznymi.

Marvin J.D. Waldrin, SAS, Las Vegas,

Tylko do wiadomości odbiorcy/Zniszczyć po przeczytaniu.

ZAŁĄCZNIK DO AKT: 30.07.1968. Wiadomość teleksowa FBI. Od: SAS Wilton J. Laird, Biuro St. Louis. Do: Agent Specjalny Dwight C. Holly. Oznaczono: „Tajne 1-A: Tylko do wiadomości odbiorcy”.

AS Holly,

w nawiązaniu do pouf. not. nr 8506: plotki nt. „Podsłuchy FBI i zlecony przez FBI zamach” na pastora M.L. Kinga przybierają na sile zarówno pod względem zjadliwości, jak i częstotliwości, jak podają nieformalnie umieszczone źródła uczęszczające do Grapevine Tavern.

Z poważaniem

Wilton J. Laird, SAS, St. Louis,

Tylko do wiadomości odbiorcy/Zniszczyć po przeczytaniu.

ZAŁĄCZNIK DO AKT: 1.08.1968. Wiadomość teleksowa FBI. Od: SAS Marvin D. Waldrin, Biuro Las Vegas. Do: Agent Specjalny Dwight C. Holly. Oznaczono: „Tajne 1-A: Tylko do wiadomości odbiorcy”.

AS Holly,

w naw. do nr 8518 i mojej odpowiedzi 28.07.1968, uzupełnienie:

A – Źródła spoza Policji Las Vegas meldują rozpowszechnione i szerzące się pogłoski o zabójstwie WAYNE’A TEDROWA SR.

B – Poufni informatorzy Biura w „Las Vegas Sun” donoszą, że gazeta może rozważy dochodzenie, głównie z powodu „burzliwej przeszłości” WAYNE’A TEDROWA JR. i jego podejrzanego obecnego związku z JANICE LUKENS TEDROW.

Jeśli pozyskam jakieś dane, przekażę je zgodnie z wytycznymi.

Marvin J.D. Waldrin, SAS, Las Vegas,

Tylko do wiadomości odbiorcy/Zniszczyć po przeczytaniu.

ZAŁĄCZNIK DO AKT: 3.08.1968. Dosłowny zapis rozmowy telefonicznej sporządzony przez FBI. Oznaczony: „Nagrany na polecenie Dyrektora”/„Tajne 1-A: Zastrzeżone dla Dyrektora”. Rozmawiają: Dyrektor Hoover, Agent Specjalny Dwight C. Holly.

JEH: Dzień dobry, Dwight.

DH: Dzień dobry panu.

JEH: Zanim zapytasz, odpowiedź brzmi tak. Proszę niezwłocznie rozpocząć OPERACJĘ BARDZO ZŁY BRAT zgodnie z opisem w notatce.

DH: Dziękuję panu.

JEH: Tytuł charakteryzuje się świetną nutą środowiskową. Coś jak „John Edgar Hoover to zły, bardzo zły brat”.

DH: Pan jest bardzo zły. I można by dodać „niedościgniony”.

JEH: Można by i należałoby. A jeśli chodzi o artyzm środowiskowy, słyszałem rano w radiu niepokojącą piosenkę.

DH. Tak?

JEH: Nazywała się The Tighten Up. Wykonywał ją murzyński zespół o nazwie Archie Bell and the Drells. W piosence wyczułem atmosferę rozruchów i seksu. Nie wątpię, że biali liberałowie uznają ją za autentyczną. Poleciłem Szefowi Agentów Specjalnych w Los Angeles założenie akt panu Bellowi, jak również ustalenie tożsamości jego Drelli.

DH: Rozumiem, proszę pana.

JEH: Wystarczy tej wylewności. Dwight, bardzo mnie niepokoi paplanie o Waynie Seniorze i to w Grapevine Tavern. Czytałem stosowne meldunki i postrzegam to nagromadzenie nieprzemyślanych wypowiedzi zarówno jako osobistą zniewagę, jak i afront wobec Biura. Wayne Senior należał do zasobów FBI, a James Earl Ray zabił Martina Lucyfera Kinga bez pomocy pańskiej, mojej, tej agencji, Wayne’a Seniora, Wayne’a Juniora, Freda Otasha, wieśniackiego strzelca wyborowego Boba Relyi ani jakiegoś innego źródła zewnętrznego. Rozumie mnie pan, Dwight?

DH: Tak, proszę pana, rozumiem.

JEH: Proszę położyć kres tym pogłoskom, Dwight.

DH: Dobrze, proszę pana.

JEH: Miłego dnia, Dwight.

DH: Miłego dnia, proszę pana.

Krew to włóczęga

Подняться наверх