Читать книгу Krew to włóczęga - James Ellroy - Страница 18

CZĘŚĆ I
TOTALNY ROZPIERDOL
11
(Miami, 8.08.1968)

Оглавление

Zakładanie podsłuchów:

Kable, cęgi, śrubokręty. Wiertarki, oprawki, listwy. Niezdara: spocone ręce i narzędzia jak dla komara.

Eden Roc Hotel. Wiercenie: z pokoju 1206 do pokoju 1207. Crutch pracował z Freddym Turentine’em. Freddy był królem podsłuchów. Jego résumé pluskiew wprawiało w osłupienie. Freddy został wypożyczony do firmy Clyde Duber. Freddy zwykle pracował dla Króla Szantażu Freda Otasha.

Wiercili. W 1206 mieli stanowisko podsłuchowe. Farlan Brown miał wkrótce zająć 1207. Służbowo: koszty poszukiwania Gretchen Farr weszły w dział liczb pięciocyfrowych.

Wiercili. Dowiercili się do 1207 i wepchnęli do środka kable. Crutch sforsował zamek w drzwiach. Mieli dostęp do całego apartamentu. Podłożyli mikrofony pod abażury lampek nocnych w sypialni. Podłączyli się pod dwa telefony. Zagipsowali kable w ścianach i położyli świeżą warstwę farby. Załatali wywiercone dziury i przeszlifowali ślady. Zamietli wszelki gipsowy pył i wrócili do 1206.

Ciężka, czterogodzinna robota, od której dostaje się kurczu w palcach. Crutch był pokryty pyłem. Palce go bolały. Miał kurz gipsowy w uszach, oczach i nosie. Wziął prysznic i się przebrał. Freddy poszedł do swojego pokoju się zdrzemnąć. Crutch włączył w salonie telewizor i ściszył dźwięk. Przed ekranem stał odbiornik. Chwycił krzesło, założył słuchawki i słuchał głuchej ciszy w pokoju obok.

Zaabsorbowały go pierdoły w telewizji. Nixon dostał zielone światło, pierwsze głosowanie, ziewać/chrapać/przysypiać. Nixon emitował wibracje osłupienia. Robił V jak Victoria i wyglądał trochę jak wsiok, a trochę jak robot. Na pasku sunęły wiadomości o zamieszkach. Czarna dzielnica w Miami wybuchła. Zaczęło się od rwetesu w domach dla czarnych biedaków. Asfalty rzucały kamieniami w samochody białych i cięły kierowców. Gangi smoluchów, podpalenia, szaber. Napięta akcja. Kapitalny materiał filmowy.

Crutch ziewnął. Miał sześciotygodniowy niedobór snu, wszystko przez JEGO SPRAWĘ.

JEGO sprawę. Nie sprawę Clyde’a ani Buzza. JEGO umowę dodatkową z doktorem Fredem. JEGO udział w milionowej wartości umowie na Hughesa. JEGO umowę dodatkową do umowy dodatkowej: Gretchen Farr jako Celia Reyes. Plus kobieta z blizną po nożu. Plus dom ze śladami na drzwiach i częściami ciała w kuchni.

JEGO SPRAWA.

Farlan Brown miał być w Miami. Wayne Tedrow jr już tu był. Junior miał zapasik list nienawiści seniora. Doktor Fred je chciał. Junior pracował dla Farlana Browna i Drakuli Hughesa. Doktor Fred chciał sprzedać Drakuli swoje plany czystości rasowej. Pojebstwo – pewnie. Ale pojebstwo z symbolem dolara.

$$$$$$$$$…

Krył się ze swoją tajemną wiedzą. Nie zdradzał jej Clyde’owi, Buzzowi ani doktorowi Fredowi. Nie wiedzieli o Gretchen jako Celii. Nie wiedzieli o kobiecie z blizną po nożu ani o Domu Grozy na North Tamarind.

JEGO SPRAWA – już od sześciu tygodni.

Jego meta już była zapchana aktami. Akta matki pochłonęły większość podłogi i półek. Wynajął w centrum drugą metę na akta. Elm Hotel – 1200 dolców tygodniowo. Nora, w której się szczało do zlewu, dla zdemenciałych emerytów. Złożył tam kilka pudeł z aktami i ryzy papierów. Pracuje na pełen etat.

Robota przy aktach: tropy, samochody, ślady, akta na North Tamarind 2216.

Poszukał informacji o Domu Grozy. To nie była meta Arniego Moffetta. To było obok wynajętego domu Gretchen/Celii i innych met. Pobliże nie równało się powiązanie. Tak, ale – osobliwy charakter tamtej nocy sprawiał, że wszystko wydawało się powiązane. Zupełnie jak we śnie. Pocałunek Gretchen/Celii i kobiety z blizną po nożu – i jego świat się zmienił.

Poszukał informacji o Domu. Proszę: należał do Hollywoodzkiej Izby Handlowej, która używała go do kwest. Od połowy 1967 roku stał nieużywany. Znowu się tam zakradł i przeczesał każdy cholerny pokój w poszukiwaniu odcisków palców. Znalazł tylko zamazane. I gówno warte ochłapy. Izba pozwoliła mu zajrzeć do swoich akt kwestarskich. Wymieniano tam grupy, ale gości nie. Nie ma jak się dowiedzieć, kto był w tym domu. Dziewczyna w Izbie powiedziała mu jedną burzącą krew rzecz: plugawi hipisi włamali się do środka i przez jakiś czas tam squatowali. Pytanie: Co Gretchen/Celia i kobieta z blizną po nożu ciągle robią w domu Moffetta? Prosta odpowiedź: squatują za darmo, skoro ich prawdziwy wynajem wygasł. Pytanie: kto zapłacił Philowi Irwinowi, żeby sobie odpuścił szukanie Gretchen? Możliwa odpowiedź: Farlan Brown poprzez Hughes Tools Company. Brown wyciszył sprawę. Brown chciał, żeby od Gretchen się odpierdolić. Jego motyw? Chuj wie.

Od akt domu po akta samochodu.

Przekupił recepcjonistę w Wynajmie Samochodów Hertza. Gretchen/Celia oddała cometa ’66 ze zniszczoną chłodnicą. To oznaczało okres nienadawania się do wynajmu. Comet stał nietknięty od dnia oddania. Crutch ponownie przekupił recepcjonistę u Hertza i spędził samotne dwie godziny z cometem. Poszukał odcisków i znalazł jeden zapomniany. Przez pięć tygodni ręcznie sprawdzał karty odcisków palców w Biurze Szeryfa hrabstwa Los Angeles i na policji. Na razie bez rezultatu.

Od akt samochodu po akta śladów.

Clyde miał haka na koronera hrabstwa, „Tojo” Toma Takahashiego. Tojo Tom był wielbicielem nieletnich ze szczególnym ciśnieniem na młodziutkie japońskie szparki. Crutch przydusił go i nakazał mu trzymać gębę na kłódkę przed Clyde’em. Tojo Tom się zgodził. Crutch wprowadził go do Domu Grozy dwie noce po swoim pierwszym wejściu. Wypili po pincie Jima Beama i ukoili nerwy. Pracowali przy lampie gazowej. Crutch zrobił zdjęcia. Tojo Tom zbadał i zapakował części ciała, pobrał próbki krwi i tkanek. Crutch zrobił fotkę tatuażu na ramieniu i geometrycznych śladów na ścianach. Tojo Tom usunął zmiażdżone zielone kamienie z rany na ramieniu i zapakował je osobno.

Zajęło im to kilka godzin. W koszmarnym smrodzie. Crutch trzymał latarnię, a Tojo Tom odgarniał czerwie. Tojo Tom nazwał to niuchem patroszenia. Ofiarą była młoda Latynoska. Przeanalizował jej krew i wezwał Crutcha, jak już miał wyniki. Grupa 0+, bardzo powszechna, żadnych cech charakterystycznych. Znalazł dziwny pył w tkankach w ranie i poddał go analizie. Bardzo dziwne: toksykologia nic nie wykazała. Crutch zrobił u gemologa analizę fragmentów zielonych kamieni. Szmaragdy? Nie, zwykłe zielone szkło.

Od akt śladów po akta tatuażu. To już robota na szerszą skalę.

Crutch udał się do czterdziestu siedmiu salonów tatuażu w LA i okolicach. Pokazał zdjęcie części tatuażu nieskończonej liczbie tatuażowych świrów. Na razie bez skutku. Od akt tatuażu po akta tropów. Udał się znowu do Wydziałów Rejestracji Ludności Biura Szeryfa i Policji. Sprawdził zdjęcia zatrzymanych, dalekopisy i protokoły przesłuchań pod kątem Gretchen/Celii i nic nie znalazł. Od akt policyjnych po akta Urzędu Imigracyjnego. Przejrzał zdjęcia wszystkich imigrantek z każdego istniejącego kraju Ameryki Łacińskiej i nie znalazł żadnej wzmianki o Gretchen/Celii. Jej dominikańskie prawo jazdy okazało się lipne. Wydział Komunikacyjny nie miał żadnej obywatelki Dominikany. Ten nielegalny numer, który dzwonił do Centrali Bev? Na razie bez rezultatów.

Od $$$$$ do ????? i z powrotem – symbole dolara, znaki zapytania i zera.

Pocałunek. Cienie w jego wizji pojawiały się i znikały. Siwe pasma włosów kobiety z blizną po nożu. Nie miała imienia. Gretchen/Celia miała dwa. Chciał znać imię tej kobiety. Rysował jej portrety i rozklejał je na ścianach. Nadał jej wizerunkom prawdziwe rysy, nie rysy Dany Lund.

Ich rozmowa – „Grapevine”, „Tommy”, „wtyka” – co to znaczyło? Sprawdził przewodniki po miastach w całym kraju. Znalazł 216 restauracji, hoteli, moteli i barów z Grapevine w nazwie. Nie wiedział, gdzie powinien zacząć sprawdzanie, czy w ogóle powinien zacząć ani czy to ma jakieś znaczenie.

Więc Gretchen/Celia rżnęła facetów i kradła im pieniądze. „Al”, „Chuck”, „Lew”, doktor Fred, pewnie Farlan Brown. Sal Mineo podał wszystko, co wiedział. Gretchen/Celia była podobno lewaczką. Co z tego wynikało? Chciała się dostać do Farlana Browna – i co z tego? Kobieta z blizną po nożu – jaką ona odgrywała w tym rolę? Martwa kobieta w Domu Grozy – czy miała z tym coś wspólnego?

Myśli Crutcha krążyły wokół tych pytań, on sam oglądał telewizję. Na ekranie miał obraz murzyńskich zamieszek, a w słuchawkach szum z sąsiedniego pokoju. Martwa cisza – w apartamencie Farlana Browna ciągle cisza.

Avco Jewelers. Gretchen/Celia zasięga porady na temat cięcia szmaragdów. Odłamki zielonego szkła w ramieniu martwej kobiety.

Znaki zapytania, symbole dolara…

Sześć razy okrążył Las Vegas. Śledził Farlana Browna i Wayne’a Tedrowa juniora. Zobaczył ich w Pustynnej Karczmie. Wsiedli do prywatnej windy i pojechali do matecznika Drakuli. Brown nie spotkał się z Gretchen/Celią w Vegas. Na pewno. Może ona nigdy z nim nie spała. Może orżnęła go w LA i spłynęła. Sprawdził, czy Gretchen Farr lub Celia Reyes pojawia się w książce telefonicznej Miami i na listach pasażerów. Nie znalazł żadnych Gretchen. Znalazł dziewięć Celii i sprawdził prawa jazdy wszystkich. Żadna z nich nie była nią.

Sprawdził, czy w rezerwacji lotów do Miami pojawia się Wayne Tedrow jr i był. Sprawdził rezerwację hoteli i namierzył go w Doral. Trzy razy jeździł za Wayne’em juniorem. Wayne junior mógł go zauważyć. Prokurator Okręgowy hrabstwa Clark przekazał plotki z Vegas Clyde’owi Duberowi: możliwe, że Wayne junior sprzątnął w czerwcu Wayne’a seniora.

To wszystko go kołowało. Przestawiało mu wszystko, stawiało na głowie.

Śledzenie dało superrezultaty. Wayne junior dwa razy spotkał się z odzianym na czarno facetem wyglądającym na obcokrajowca. Crutch wszedł do domu, w którym ten mieszkał, sprawdził jego dane. Jean-Philippe Mesplède, francuski najemnik, czterdzieści pięć lat. Mesplède i Wayne dwa razy przetrząsnęli Małą Hawanę. Crutch podążył za nimi. W czym rzecz: szukali dwóch Kubańczyków, Gaspara Fuentesa i Miguela Diaza Arredonda.

Zamieszki czarnuchów przybrały na sile. Ekran telewizora niemal pulsował. Asfalty rzucały koktajlami Mołotowa. Asfalty ganiały za białymi z drągami. Crutch usłyszał ruch w pokoju obok.

Tak, to głos Farlana Browna. Daje napiwek bojowi. Znowu drzwi. Boj wyszedł. Odgłos wykręcania numeru. Nuda – Brown nawija z żoną.

Ble, ble – dzieciaki w porządku, pies ma pchły, też cię kocham. Odgłos odkładania słuchawki. Odgłos otwierania drzwi. Głos młodej kobiety.

Tak, trafiony…

Negocjowali – pięć dych za obciąganko, setka za obciąganko i jebanko. Brown wybrał to drugie. Łóżko stało pod ścianą. Szum klimatyzacji zagłuszył większość numerka. Szczytowanie całkiem się rozmazało.

Brown przechwalał się postkoitalnie: jestem wielką fiszą u Howarda Hughesa. Dziwka spytała: „To coś wielkiego?”. Brown ględził. Jestem świetny, jestem luzak, rządzę. Prowadzę Hughes Airways. Będę kierował lotami czarterowymi Hughesa do kilku fajnych nowych ośrodków mafijnych.

Dziwka stłumiła ziewnięcie. Skrzypnęły sprężyny łóżka. Odgłos zamka błyskawicznego. Pa, skarbie – wyszła.

Brown wrócił do telefonu. Crutch powciskał guziki na konsoli i uruchomił podsłuch telefoniczny. Usłyszał coś niewyraźnego i sygnał wybierania. Usłyszał szorstkie „Halo”.

– Freddy, tu Farlan – powiedział Brown.

– Co jest, paisan? – spytał jakiś facet. Crutch rozpoznał głos: szantażysta Fred O.

Uruchomił nagrywanie. Szpula się obróciła. Słyszał dokładnie zakłócenia i głosy.


Brown: „…Miami. Wiesz, na konwencję”.

Otash: „Nixona. Jezu, ta pieprzona przeróbka ma chyba, kurwa, dziewięć żyć”.

Brown: „To ma długi termin ważności. On wygra”.

Otash: „Mam w Pieczarze bukmachera. Mój człowiek mówi, że idą łeb w łeb”.

Brown: „Ja bym się spierał”.

Otash: „To obstaw coś, ty skąpy mormoński skurwielu”.

Brown: „Tysiak na Dicka. Nie żartuję, Freddy. Węszę zwycięstwo”.

Otash: „A ja węszę, że próbujesz ożydzić mnie na cenie pokoju. O to chodzi, co nie? Twój stary kumpel Freddy jest teraz hotelarzem, więc trochę go podoimy”.

Śmiech – wartości sześciu sekund.

Brown: „…Freddy, ty to jesteś petarda”.

Otash: „Ja to mam petardę. Jestem dobrze podwieszonym Amerykaninem libańskiego pochodzenia”.

Śmiech – wartości dziewięciu sekund.

Brown: „Dobra. Potrzebny mi duży apartament w Pieczarze. Impreza dla kilku delegatów demokratów, tuż przed konwencją. Gorzała i panienki, Freddy. Znasz mój styl”.

Otash: „Kiedy?”.

Brown: „Dwudziestego trzeciego sierpnia”.

Otash: „Dam ci trzysta osiem. To mój prywatny apartament, więc traktuj go dobrze albo poszczuję cię Drakulą”.

Brown: „Oj, boję się, boję się Drakuli”.

Otash: „No ja myślę, ty mormoński lachociągu”.

Brown: „Wolę skurwiela”.

Otash: „No to jeszcze potwierdź pogłoski”.

Brown: „Jasne”.

Otash: „Powiedz prawdę. Wayne junior pracuje dla Hrabiego”.

Brown: „Tak, wysoko stoi”.

Otash: „Junior to kurwa, zawsze spada na cztery łapy”.

Brown: „Zechciałbyś rozwinąć”.

Otash: „Bez komentarza”.

Brown: „To mamy wszystko załatwione?”.

Otash: „Tak, widzimy się dwudziestego trzeciego. Dzięki i spadaj”.


Dwa kliknięcia – rozłączyła się rozmowa w Miami i w Vegas. Crutch przełączył się na podsłuch. Proszę: ziewnięcia, skrzypnięcia, cisza i chrapanie.

Powyłączał sprzęt. Była 1.14 w nocy. W brzuchu mu burczało. Śledził w porze obiadu i potem trochę. Zadzwonił do pokoju Freddy’ego Turentine’a i obudził go. Powiedział, że mają do założenia podsłuch w Vegas – w apartamencie, do 22 sierpnia.

– Przypomnij mi jutro – powiedział Freddy i się rozłączył.

Telewizja ciągle nadawała. Nixon pokazywał Victorię. Co za przygłup. Zawsze wyglądał na nieogolonego.

Crutch ziewnął i zrobił się nerwowy. Połknął cztery tabletki deksy i chwycił kluczyki do wynajętego wozu.


Kiedy kilka razy źle skręcił i zawrócił, stracił orientację. Doral znajdował się w pobliżu Eden Rock. Hotel Wayne’a juniora – odległy o dwie minuty jazdy. Jednokierunkowe ulice wyprowadziły go na groblę. W wodach zatoki kotłowało się od konfetti i unoszących się na powierzchni tablic z Nixonem. Znaki wyjazdu go skołowały. Boczne uliczki jeszcze bardziej. Poczuł dym. Usłyszał wystrzały. Okolica zamieniła się w slumsy. Zobaczył dwóch czarnuchów podpalających plymoutha ’59.

Czarnuchy też go zobaczyły – Białas! Białas! Białas! Crutch wcisnął gaz i zawrócił. Smoluchy rzuciły się w pogoń. Wysoki smoluch rzucił żarzącym się drągiem i trafił w tylną szybę. Drąg się rozwalił, szyba pozostała nietknięta. Smoluch wywrzeszczał jakieś smolusze hasła i wrócił do plymoutha.

Crutch odzyskał orientację. Jechał szybko i kierował się z dala od płomieni i odoru dymu. Współczynnik wędrujących smoluchów do pijanych smoluchów i werandowych próżniaków wzrósł. Dotarł do strefy bezkoksowej, do grobli i właściwej Miami Beach. Ten objazd ożywił go jak cholera. Przeszukał radio i znalazł stację z soulem. Słuchał z radością The Tighten Up Archiego Bella i The Drells.

Zaparkował pod Doralem. Gapił się na drzwi i słuchał muzy. DJ wygadywał jakieś prorozruchowe komunistyczne pierdoły z wmieszaną w to spokojną asfaltową muzą. Wayne Tedrow junior wyszedł o 2.49. Wpakował się do wynajętego wozu. Crutch ruszył za nim.

Na ulicach ciągle jeszcze panował wzmożony ruch po konwencji. Łatwo było śledzić. Crutch ciągnął dwa samochody z tyłu. Wayne junior trzymał się strefy bezbambusowej i zmierzał do Małej Hawany. Dotarł do domu, w którym mieszkał Jean-Philippe Mesplède i odebrał Żabojada. Crutch skumał: ciąg dalszy poszukiwań Gaspara Fuentesa i Miguela Diaza Arredonda.

Przeskoczyli Flagler Street. Kawiarnie były otwarte do późna. Koleś w radiu gadał z ludźmi na ulicy. Podpalenie pod siedzibą Rady Wolności Kuby – jakieś mekse podpaliły słomianą kukłę Fidela.

Mesplède i Wayne junior robili swoje. Crutch to widział. Wysiadali z wozu, szli od lokalu do lokalu i zadawali pytania. Crutch trzymał się swojego samochodu. Powoli jechał Flaglerem i patrzył. Mesplède z Wayne’em juniorem pochodzili godzinę i ruszyli autem. Ruch ustał. Crutch trzymał się cztery długości samochodu za nimi.

Wayne junior stanął przy krawężniku i podszedł do budki telefonicznej. Mesplède został w wozie. Crutch zahamował i został osiem długości samochodu z tyłu.

Wyjął lornetkę i wyostrzył. Wayne junior wrzucał ćwierćdolarówki do automatu – rozmowa niewątpliwie zamiejscowa. Crutch zrobił bardzo duże zbliżenie. Wayne junior poruszał ustami. Dwie sekundy i halt – Wayne junior tylko słuchał.

I zadrżał. I pobladł. I odłożył słuchawkę, podszedł do samochodu i pochylił się do okna Mesplède’a.

Znowu poruszał ustami. Crutch zrobił duże zbliżenie. Rozmowa wyglądała na gorączkową. Mesplède przesiadł się za kierownicę i ruszył, paląc gumę. Wayne junior podszedł do taksówki i wsiadł do tyłu.

Taksówka odjechała. Crutch ruszył za nią. Ruch był za mały, żeby mógł trzymać się blisko. Crutch wyłączył reflektory i podążał za tylnymi światłami taksówki. Przejechali wielki kawał Miami.

Teraz jechali przez tereny wiejskie. Droga stała się wyboista i kręta. Taksówka się zatrzymała. Crutch włączył światła w samą porę. Zobaczył, że gruntowa droga dociera do jakiegoś tandetnego lotniska. Crutch zobaczył na pasie jakiś wątły dwumiejscowy samolocik.

Zatrzymał samochód. Nie widział taksówki. Wysiadł i wytężał wzrok w ciemności. Zbity z pantałyku. Gówno widział.

Włączyły się reflektory. Oślepiły Crutcha. Zamrugał powiekami. Przetarł oczy. Coś w końcu zobaczył. Zobaczył Wayne’a juniora, jak stoi przy samolocie i patrzy prosto na niego.

Krew to włóczęga

Подняться наверх