Читать книгу Seria o komisarzu Williamie Wistingu - Jorn Lier Horst - Страница 12

11

Оглавление

Zanim Wisting wsiadł do samochodu, minęło dwadzieścia pięć minut. Po tym, jak Martin Haugen został oficjalnie uznany za zaginionego, komisarz szybko prześwietlił Adriana Stillera. Chciał wiedzieć, kim jest śledczy z Kripos i czym się wcześniej zajmował. Zachowanie Stillera wydało mu się trochę dziwne. Mężczyzna bardzo się pilnował, przez co sprawiał wrażenie osoby nieco sztywnej i zdystansowanej, a jednocześnie był bardzo miły i uprzejmy. Wisting czuł, że śledczy czegoś im nie mówi.

W bazie znalazł bardzo mało informacji. Adrian Stiller miał trzydzieści sześć lat, urodził się w Oppegård, ale obecnie mieszkał w Oslo, na Seilduksgata w dzielnicy Grünerløkka. Był kawalerem i nie żył w zarejestrowanym konkubinacie. Z historii jego adresów wynikało, że przez wiele lat mieszkał w RPA, od czasu, gdy był nastolatkiem, do chwili, gdy jako dwudziestolatek wrócił do Norwegii. Może to wyjaśniało jego złocistą opaleniznę, pomyślał Wisting.

Intranet również nie dostarczył niczego ciekawego. Nazwisko Stillera pojawiało się na listach uczestników różnych szkoleń i kursów podyplomowych. Wyglądało na to, że policjant specjalizował się w technikach prowadzenia przesłuchań i prowadzenia śledztwa. Najświeższa informacja dotyczyła powołania grupy EU. Wisting znał wielu innych członków grupy i zdziwiło go, że do tej sprawy przydzielono zupełnie nowego i nieznanego nikomu śledczego.

Adrian Stiller odsunął fotel pasażera do tyłu i dopiero wtedy zapiął pas bezpieczeństwa.

– Mieszka pięć minut od centrum – wyjaśnił Wisting, wyjeżdżając z parkingu na tyłach budynku komendy.

Stiller przytaknął, jakby dobrze o tym wiedział. I prawdopodobnie tak właśnie było. Na pewno zapoznał się z materiałami dotyczącymi Martina Haugena, zanim przyjechał do Larviku. Kto wie, może nawet przejeżdżał Kleiverveien. Wisting również by tak zrobił, gdyby chciał dowiedzieć się czegoś o podejrzanym.

– Byłeś tam? – spytał. – Przejeżdżałeś obok, żeby spojrzeć na dom?

– Studiowałem mapę – odparł Stiller.

Komisarz rzucił na niego okiem. To nie była odpowiedź na jego pytanie.

Zjechał na bok, żeby przepuścić samochód dostawczy, i nie nawiązywał więcej do tego tematu.

– Załatwiłeś sobie gabinet? – spytał.

Stiller przytaknął.

– Po południu planuję przejrzeć akta sprawy Kathariny – powiedział. – Z jakiegoś powodu pracownica biura nie znalazła ich w archiwum. Nie wiesz, gdzie mogły się podziać?

Tym razem Wisting postanowił odpowiedzieć wymijająco.

– To są trzy kartonowe pudła – odparł, nie wdając się w szczegóły. – Dopilnuję, żebyś je dostał.

Na Stavernsveien zapaliło się czerwone światło. Komisarz zatrzymał się. Wycieraczki usunęły krople deszczu z przedniej szyby. Przez ulicę przeszła grupa przedszkolaków w kaloszach i żółtych kamizelkach odblaskowych.

– Co z młodą Krogh? – spytał. – Masz kopie akt sprawy? Chciałbym się z nimi zapoznać.

– Dokumentacja jest w wersji elektronicznej – odparł. – Możesz przejrzeć ją na monitorze. Dopilnuję, żebyś dostał do niej dostęp.

Zapaliło się zielone światło i Wisting ruszył. Jechali w milczeniu, dopóki nie znaleźli się poza miastem.

Stiller wyprostował się w fotelu.

– Jaki on jest? – spytał.

– Martin Haugen?

– Tak.

Wisting zamyślił się.

– Jest cichy z natury.

– Cicha woda brzegi rwie – skomentował Stiller.

– Może powściągliwy byłoby lepszym określeniem – ciągnął komisarz. – Zdystansowany. Mam wrażenie, że nigdy nie otrząsnął się z tego, co się stało. A z drugiej strony jest otwarty na innych.

– Zdystansowany i otwarty na innych?

Wisting przytaknął.

– To najlepszy opis, na jaki mnie stać.

– I nigdy nie zastanawiałeś się, co to oznacza?

Komisarz dużo myślał o podwójnej naturze Martina Haugena, którą miał okazję obserwować, widując się z nim co roku, ale wyciągnięcie wniosku pozostawił Stillerowi.

– On coś ukrywa – stwierdził młody śledczy. – Pod tym płaszczykiem uprzejmości i otwartości skrywa jakiś sekret.

– Ma skomplikowaną osobowość – skomentował Wisting, nie zgadzając się ani nie zaprzeczając.

Woda spod kół nadjeżdżającego z naprzeciwka samochodu zalała przednią szybę. W tej samej chwili zadzwonił telefon komisarza. Ten zmniejszył prędkość, a później, kiedy odzyskał pełną widoczność, znowu przyspieszył. Dopiero wtedy odebrał połączenie.

To był Hammer. Jego głos wypełnił wnętrze auta.

– Gdzie jesteście?

– Za chwilę będziemy na miejscu – odparł Wisting i skręcił na żwirową drogę prowadzącą do domu Martina Haugena.

– Namierzyłem jego telefon – wyjaśnił Hammer. – Wygląda na to, że komórka znajduje się w jego domu na Kleiverveien.

Komisarz zamyślił się. Wiele razy usiłował dodzwonić się do Haugena.

– Kiedy był aktywny po raz ostatni?

– Ciągle jest aktywny – odparł. – Trochę czasu zajmie mi zdobycie historii jego połączeń z ostatnich dni, ale firma telekomunikacyjna namierzyła go w czasie rzeczywistym. Komórka musi być wewnątrz lub obok jego domu.

– Twierdzisz, że telefon jest w użyciu?

– Niekoniecznie w użyciu, ale na pewno loguje się do sieci.

Samochód podskakiwał na wybojach. Deszcz zmył potencjalne ślady innych pojazdów.

– Okej – podziękował Wisting i zakończył rozmowę.

Wjechali na puste podwórze. Komisarz siedział przez chwilę, zanim wyłączył silnik. Dom wyglądał na opuszczony, dokładnie tak jak dzień wcześniej. A może jednak coś się zmieniło? Z miejsca, gdzie siedział, widział światło w okapie nad kuchenką. Nie był pewny, ale wydawało mu się, że poprzedniego wieczoru okap nie był włączony.

Otworzył drzwi samochodu i wysiadł. Stiller zrobił to samo. Deszcz zelżał, ale nie zanosiło się na to, że zupełnie ustanie.

– Czy dwadzieścia cztery godziny temu wszystko wyglądało tak samo? – spytał śledczy z Kripos, pochylając się nad drzwiami auta.

– Mniej więcej – przytaknął Wisting.

Zrobił kilka kroków w stronę garażu. Wydawało mu się, że w żwirze przed bramą widzi świeże ślady opon.

W tej samej chwili otworzyły się drzwi wejściowe i na schodach ukazał się Martin Haugen. Między jego nogami przemknął kot.

– Witam – powiedział, przenosząc wzrok z Wistinga na Stillera.

Komisarz odpowiedział skinieniem głowy.

– Właśnie tędy przejeżdżaliśmy – wyjaśnił. – Chciałem sprawdzić, czy jesteś w domu.

– Pojechałem na kilka dni do domku letniskowego. Próbowałem naprawić dach. Przecieka.

– Zajrzałem wczoraj do ciebie – ciągnął komisarz.

Kot łasił się do jego nóg.

Obaj dobrze wiedzieli, że chodzi o rocznicę zaginięcia Kathariny, ale żaden z nich tego nie skomentował.

– Widziałem, że dzwoniłeś – przytaknął Haugen. – Wejdziecie do środka?

Wisting potrząsnął głową.

– Po prostu tędy przejeżdżaliśmy – powtórzył i ruszył w kierunku samochodu. – Jeśli nie masz nic przeciwko temu, chętnie wpadnę do ciebie po południu.

– Świetnie – odparł Haugen. – Nigdzie się nie wybieram.

Stiller wsiadł do samochodu i zatrzasnął drzwi. Wisting podniósł dłoń w geście pożegnania i usiadł za kierownicą. Haugen stał przez chwilę w otwartych drzwiach, po czym wszedł do domu, zostawiając kota na deszczu.

Seria o komisarzu Williamie Wistingu

Подняться наверх