Читать книгу Seria o komisarzu Williamie Wistingu - Jorn Lier Horst - Страница 8
7
ОглавлениеSpróbował jeszcze raz i pojechał wąską drogą w kierunku Kleiver. Zerwał się silny wiatr. Zwiędłe liście unosiły się w powietrzu, łączyły z deszczem i przyklejały do szyb samochodu, zanim wiatr porywał je dalej.
Gdy zjechał z asfaltowej drogi, by podjechać do domu Haugena, koła zachrzęściły na żwirze i kamieniach. W ciemności wszystko wyglądało inaczej. Okoliczne drzewa wydawały się wyższe i potężniejsze, a dom jeszcze bardziej niegościnny i opuszczony niż w świetle dziennym.
Skręcił na podwórze i zatrzymał się tuż przed budynkiem. Reflektory oświetlały pustą kuchnię.
Deszcz bębnił o dach samochodu. Wisting siedział za kierownicą i zastanawiał się, czy wysiąść z auta. Gdyby Haugen był w domu, prawdopodobnie podszedłby do okna i wyjrzał na zewnątrz.
Wycofał trochę auto, starając się ocenić, czy na żwirze przed garażem nie widać świeżych odcisków opon ani innych śladów wskazujących na to, że Haugen wrócił do domu. Jedyne, co się zmieniło, to kot. Zniknął.
Wisting zaciągnął hamulec ręczny i zostawił silnik na biegu jałowym. Gdy otwierał drzwi, wyczuł ruch na lewo od domu. Jakaś postać podniosła się, jakby wyrosła spod ziemi. Wnętrze samochodu wypełniło się światłem i oślepiło go na chwilę. Nie był pewien, co naprawdę widział. Możliwe, że to wiatr uniósł coś w powietrze, nie mógł się jednak oprzeć wrażeniu, że ktoś leżał płasko na ziemi, a potem wstał, zaledwie dwadzieścia metrów od niego.
Zatrzasnął drzwi auta i zrobił kilka szybkich kroków w kierunku domu. Coś tam było.
– Halo! – zawołał i przyspieszył.
To, co widział, błądziło między drzewami niczym cień.
Wisting ruszył za nim. Pośliznął się na mokrej trawie, ale zdołał utrzymać równowagę. Gałęzie drapały go po twarzy i kłuły w ręce, ale odgarniał je na boki i szedł dalej. Po przebyciu stu metrów zatrzymał się i zaczął nasłuchiwać, ale usłyszał tylko deszcz, wiatr i własny oddech.
Kontynuowanie pościgu nie miało sensu. Wrócił do samochodu, wsiadł do środka i tak go ustawił, by reflektory oświetliły miejsce, gdzie widział coś lub kogoś. Znowu wysiadł z auta i zbadał teren. Nie było tam nic poza zwiędłymi liśćmi i uschłą trawą. Nie miał pewności, ale wydawało mu się, że na niewielkim obszarze trawa jest przygnieciona. Gdyby to był pusty karton lub coś innego, co porwał ze sobą wiatr, zwiałoby go daleko stąd. Ale równie dobrze mogło to być jakieś zwierzę.
Przeciągnął palcami przez mokre włosy i podszedł do drzwi wejściowych. Zadzwonił i nie czekając na odpowiedź, nacisnął klamkę. Drzwi były zamknięte. Okrążył dom i wszedł na werandę. Te drzwi również były zamknięte i nic nie wskazywało na to, aby ktokolwiek próbował sforsować je siłą.
Przez chwilę stał nieruchomo w świetle padającym z zewnątrz i wpatrywał się w skraj lasu, ale widział tylko ciemność. Rzucił przelotne spojrzenie na małe oko kamery po wewnętrznej stronie szyby, po czym wrócił do samochodu i usiadł za kierownicą.
Auto podskakiwało na wybojach. Na skrzyżowaniu skręcił w prawo, żeby zobaczyć, czy przy drodze nie stoją jakieś samochody. Niecały kilometr dalej zawrócił. Ścieżka prowadząca do lasu za domem Haugena kończyła się na E18. Jeśli komuś rzeczywiście zależało na tym, by dostać się do domu niezauważonym przez nikogo, mógł zostawić auto przy drodze krajowej. Wisting wiedział, że teraz nie zdąży tego sprawdzić. Zdecydował, że wróci do domu i przebierze się w suche ubranie.
Na dnie szafy wciąż stały dwa kartony z aktami sprawy Kathariny. Otworzył pierwszy z nich i wyjął segregator, w którym przechowywali wszystko, co miało związek z byłą żoną Martina Haugena. Wziął go ze sobą do salonu i odnalazł zdjęcia przedstawiające zawartość jednej z szuflad jej komody. Było tam wiele przedmiotów należących do Kathariny, między innymi książka, która zniknęła z jej nocnego stolika. Podróż poślubna Knuta Faldbakkena.
Nie przypuszczał, by Inger Lise Ness nadal zakradała się do domu swojego byłego męża. Ten etap miała już dawno za sobą. Tym bardziej, że w jej życiu nastąpiły inne, dramatyczniejsze wydarzenia. Poznała nowego mężczyznę. Ich związek trwał zaledwie kilka miesięcy, ponieważ mężczyzna wycofał się i wkrótce zaczął się spotykać z inną dziewczyną. Inger Lise wpadła na nich w jakiejś restauracji. Doszło do awantury i była żona Haugena została wyrzucona z lokalu, ponieważ dopuściła się rękoczynów wobec nowej dziewczyny swojego dawnego kochanka. Ale na tym nie koniec. Gdy wieczorem zamknięto restaurację, Inger Lise postanowiła śledzić parę. Pojechała za nimi do domu i patrzyła przez okno, jak w salonie zaczynają się rozbierać, a potem udają się do sypialni. Wtedy podpaliła dom.
Ułożyła pod ścianą stos poduszek z mebli ogrodowych, oblała je podpałką, którą znalazła obok grilla, i podpaliła.
Płomienie i kobietę zauważył kierowca taksówki. Wezwał straż pożarną. Kochanków uratowano, ale dom uległ zniszczeniu. Inger Lise Ness została aresztowana jeszcze tej samej nocy, a w wyniku procesu skazana za umyślne podłożenie ognia.
Wisting odszukał protokół biegłych psychiatrów, którzy ją badali. Stwierdzili, że wykazuje paranoidalne i psychopatyczne cechy osobowości, ale uznali, że w chwili popełnienia przestępstwa była poczytalna. Odsiedziała osiemnaście miesięcy.
Komisarz odłożył dokumenty, wyszedł do kuchni i umieścił kapsułkę w ekspresie do kawy. Czekając, aż kawa się zaparzy, spoglądał przez okno na ulicę w stronę domu Line. Przed jej posesją stał jakiś samochód. Nie było go tam, gdy Wisting parkował na podjeździe przed własnym domem. To był jakiś nowszy model. Bmw albo audi. Niełatwo było dostrzec różnicę między nowoczesnymi samochodami. Tak czy inaczej, nigdy wcześniej go tutaj nie widział. Stał w cieniu między snopami światła rzucanymi przez dwie latarnie uliczne, tak że nie sposób było stwierdzić, czy w środku ktoś siedzi. Sięgnął po telefon i zadzwonił do Line.
– Jak się czuje Amalie? – spytał.
– Dobrze – odparła.
Podszedł do włącznika światła przy drzwiach kuchennych i nacisnął przycisk. Wziął filiżankę z kawą i wrócił do okna.
W samochodzie nikogo nie było, teraz to widział, ale nie zdobył się na to, żeby spytać córkę, czy ma gości.
– To był mój długopis – powiedział.
– To nie ma znaczenia – odparła Line. – To był wypadek.
– Bardzo mi przykro.
– Wiem – zapewniła i powtórzyła, że to był nieszczęśliwy wypadek.
Wisting napił się kawy.
– Masz gości? – spytał.
– Nie, skąd ten pomysł?
– Jestem przy oknie w kuchni – wyjaśnił. – Przed twoim domem stoi jakiś obcy samochód i dlatego zastanawiałem się, czy ci nie przeszkadzam.
– Oglądam serial w telewizji – odpowiedziała. Słyszał, że wstała z kanapy. – A przy okazji: mógłbyś popilnować Amalie przez kilka godzin w tę sobotę?
Ucieszył się, że go o to spytała.
– Oczywiście – odparł. – A dokąd się wybierasz?
– Mam spotkanie w pracy.
– W Oslo? Przecież jesteś na urlopie macierzyńskim.
– Tak, ale chcą, żebym wzięła udział w pewnym projekcie jako wolny strzelec.
– Brzmi interesująco – stwierdził. – Wiesz, o co chodzi?
– Właśnie o tym mamy rozmawiać. Mam tam być o dwunastej. Mogłabym przywieźć ją do ciebie o, powiedzmy, dziesiątej?
– Jasne – uśmiechnął się. – Daj jej ode mnie buziaka na dobranoc.
Zakończył rozmowę, przystawił filiżankę do ust i wpatrywał się w dom Line. Przyznał się, że to był jego długopis, a przy okazji podał wiarygodnie brzmiące wyjaśnienie, dlaczego pyta córkę o ewentualnych gości. Naprawdę chodziło mu o to, żeby sprawdzić, czy Line szuka nowego chłopaka i czy to nie jego auto stało przed jej domem. Właśnie takich drobiazgów szukał, przeglądając akta sprawy Kathariny. Małych zniekształceń prawdy, które tworzyły fałszywy obraz tego, co się wydarzyło.
Odsunął filiżankę od ust i już miał wrócić do salonu, gdy nagle zobaczył mężczyznę idącego w dół ulicy. Trudno było stwierdzić, skąd wyszedł. Miał na sobie ciemną rozpiętą kurtkę, której poły rozchylały się przy każdym kroku.
Gdy odblokował drzwi samochodu, błysnęło pomarańczowe światło. Szybkim ruchem otworzył drzwi od strony kierowcy i wsiadł do środka. Gdy uruchomił silnik, włączyły się reflektory. Wycieraczki usunęły wodę z przedniej szyby, ale nie sposób było dostrzec osobę siedzącą za kierownicą.
W oknie pokoju, w którym spała Amalie, zauważył Line. Wpatrywała się w samochód.
Oprócz tego, że auto było obce, cała sytuacja wydawała się zupełnie niegroźna. Mimo to pod wpływem wrodzonej podejrzliwości Wisting usiłował odczytać numer rejestracyjny, ale nie za dobrze widział w ciemności. Poza tym samochód zniknął tak szybko, że komisarz nie zdążył nawet rozpoznać jego marki.