Читать книгу Seria o komisarzu Williamie Wistingu - Jorn Lier Horst - Страница 14
13
ОглавлениеStiller stał na deszczu i spoglądał za samochodem. Wyjął paczkę Fisherman’s Friend i wytrząsnął z niej jednego dropsa, po czym schował się pod dachem nad drzwiami budynku komendy i wyjął telefon.
Leif Malm był szefem nowo utworzonej grupy EU. Jego numer znajdował się na szczycie listy szybkiego wybierania. Odezwał się już po pierwszym sygnale.
– Jak leci? – spytał.
– Zaczęliśmy trochę niefortunnie – odparł Stiller i wyjaśnił, że Martin Haugen pojawił się po tym, jak przez krótką chwilę był uważany za zaginionego.
– Wisting jest z nami? – pytał dalej Malm.
Stiller rozgryzł pastylkę.
– Nie jestem pewny. Nie spodobało mu się, że działaliśmy za jego plecami.
– To rozsądny człowiek. Na pewno to zrozumie.
Drzwi do komendy rozsunęły się bezgłośnie przed Stillerem. Śledczy przeszedł obok dyżurki, skinieniem głowy pozdrowił oficera siedzącego za szklaną ścianą i przeciągnął kartę dostępu przez czytnik.
– Poza tym za bardzo się w to zaangażował – ciągnął Malm. – Nie może odmówić. Z dwojga złego woli się przyłączyć niż stać z boku.
Stiller rozejrzał się dookoła, żeby upewnić się, że jest sam.
– Jaki jest status kontroli komunikacji? – spytał, wchodząc po schodach.
– Dostaliśmy dwa tygodnie. Rusza o piętnastej.
Stiller sforsował następne drzwi, używając karty dostępu.
– Świetnie – skomentował. – Zadzwonię do ciebie po południu.
Zakończyli rozmowę. Stiller włożył telefon z powrotem do kieszeni i przez chwilę stał zamyślony. Prowadzenie podsłuchu miało sens pod warunkiem, że Martin Haugen nie dokonał porwania sam i że poczuje się zmuszony do tego, by skontaktować się ze wspólnikiem lub wspólnikami, kiedy Wisting uderzy we właściwą strunę. Pełna kontrola komunikacji polegała na tym, że wiedzieli, z kim Haugen się kontaktuje i o czym rozmawia, nie tylko przez telefon, lecz także drogą mailową i przez komunikatory internetowe. Poza tym jego telefon funkcjonował jak lokalizator GPS, dzięki czemu w każdej chwili wiedzieli, gdzie się znajduje. W każdym razie tak długo, jak długo jego telefon był włączony.
Nadchodził Hammer z ogromnym kubkiem kawy w jednej ręce i stosem papierów w drugiej.
– Już wróciliście? – spytał.
– Martin Haugen nie jest już zaginiony – wyjaśnił Stiller. – Był w swoim domku letniskowym.
Rosły policjant uśmiechnął się.
– I co teraz? – spytał.
– Chciałbym zebrać śledczych, których można oddelegować do sprawy, i spotkać się z nimi po południu – odpowiedział Stiller.
Hammer skinął głową.
– Chwilowo jesteśmy tylko Wisting i ja.
Dwóch to mało, pomyślał Stiller. Ale na razie musiało mu to wystarczyć. Reprezentował grupę EU i nie mógł wymagać więcej w sprawie, która, ściśle rzecz biorąc, nie podlegała tutejszemu okręgowi policyjnemu.
– Wcześniej chciałbym zapoznać się z aktami sprawy Kathariny – mówił dalej. – Czy zlokalizowano dokumenty?
Hammer wypił łyk kawy i potrząsnął przecząco głową.
– Zapytaj Bjørg Karin – zaproponował i wyciągnął rękę z kubkiem kawy w kierunku sekretariatu. – Jeśli ona ich nie znajdzie, to znaczy, że nie ma ich w archiwum.
Stiller ruszył w stronę trójkątnego biura. Jeszcze przed poranną odprawą miał okazję przedstawić się wesołej kobiecie siedzącej przy pierwszym biurku od drzwi.
– Hammer mnie tu przysłał – wyjaśnił. – Mam się zapoznać ze sprawą Kathariny.
Bjørg Karin potrząsnęła głową i uśmiechnęła się do niego łagodnie.
– Byłam w archiwum przed południem – oznajmiła. – To nie jest sprawa, która zmieściłaby się w zwykłym pudle archiwizacyjnym. Prawdopodobnie akta leżą gdzieś razem z dokumentami innych spraw, do których od czasu do czasu śledczy zaglądają. Poproszę Wistinga, żeby je odszukał.
Stillerowi nie spodobała się ta odpowiedź, ale odwzajemnił uśmiech.
– Trochę mi się spieszy – powiedział, zanim ruszył w stronę gabinetu, który oddano mu do dyspozycji. Pokój miał standardowe wymiary, jasnoszare ściany i biurko kątowe z jasnego forniru, na którym stał komputer.
W środku panował zaduch. Podszedł do okna. Zielone zasłony o nieokreślonym wzorze były rozsunięte na boki. Z okna rozciągał się widok na szarą ścianę domu po przeciwnej stronie ulicy.
Otworzył okno i rozejrzał się dookoła. Na korkowej tablicy nad biurkiem śledczy, który ostatni zajmował ten gabinet, zostawił po sobie czerwone, zielone i niebieskie pinezki. Na ścianie wisiał kalendarz na ubiegły rok i plakat zachęcający do tego, by mówić nie narkotykom.
Niebieski tapicerowany fotel biurowy nie miał podłokietników, za to miał wytarte siedzenie. Zatrzeszczał, gdy Stiller na nim usiadł.
Komputer był jeszcze wolniejszy niż te, z którymi miał do czynienia do tej pory. Zanim pojawiło się pytanie o login i hasło, minęły wieki, a drugie tyle, jeśli nie więcej, zajęło komputerowi zalogowanie go do systemu.
Wszystko szło o wiele wolniej i toporniej, niż planował i się spodziewał. Irytowało go to. Spojrzał na zegarek. Była 13:42. Liczył na to, że o tej porze będzie znał już wszystkie główne ustalenia w sprawie Kathariny i poinformuje miejscowych policjantów o swoich planach.
Wznowienie sprawy porwania Nadii Krogh było pierwszym zadaniem, za które był odpowiedzialny przed kolegami z grupy EU. Ważne, by dobrze to rozegrał. Ważne, by mu się udało.
Nie dostrzegał bezpośredniego związku między tymi dwiema starymi sprawami, poza tym, że obie dotyczyły zaginionych kobiet. Okoliczności, w jakich doszło do ich zaginięcia, na tyle się od siebie różniły, że trudno było wskazać jakiś konkretny wzór czy powiązanie. Wyglądało na to, że jedynym wspólnym mianownikiem był, przynajmniej chwilowo, Martin Haugen. To było ciekawe, chociaż zdecydowanie komplikowało sprawę. Mimo to Stiller cieszył się, ponieważ to oznaczało, że być może za jednym zamachem uda mu się rozwiązać również sprawę Kathariny.