Читать книгу Zamiana - Joseph Finder - Страница 22

18

Оглавление

Will Abbott spierał się właśnie przez telefon z szefową personelu senatora ze stanu Indiana, kiedy zauważył nadejście kolejnego połączenia. Numer kierunkowy osoby dzwoniącej zaczynał się od 619. To znaczy San Diego. A jedynym człowiekiem, którego znał z tamtych okolic, był…

Zakończył rozmowę z Caitlin, ową szefową personelu, i przełączył się na linię numer dwa.

– Halo?

– Tu Mort Nathanson – oznajmił szorstki głos.

– Och, Morty, miło cię słyszeć. Susan jest na głosowaniu, ale powiem jej, żeby do ciebie oddzwoniła natychmiast, jak wróci.

– Nie, właściwie to mam sprawę do ciebie.

– Ach tak. Czym mogę służyć, Morty?

– Pogadajmy jak facet z facetem. Mów, czy powinienem się martwić.

– Martwić…?

– Tylko gadaj szczerze. Czy w nią jeszcze warto inwestować?

– To znaczy w Susan? Oczywiście, że tak. Dlaczego miałbyś…?

– Jewgienij przekazał mi coś interesującego.

Will przełknął ślinę.

– Taak?

– W jej przypadku najmniejsze potknięcie w sprawach zawodowych może okazać się fatalne w skutkach.

– Chyba nie rozumiem… – Will czuł, jak jego twarz robi się gorąca. Czy Jewgienij powiedział swojemu szefowi, Morty’emu Nathansonowi, o zaginionym laptopie? Czyżby Morty wiedział o czymś jeszcze, domyślał się, co się tak naprawdę stało? Jezu Chryste.

– Rozumiesz, kiedy jakaś firma ma kłopoty, nie rozmawiam tylko z jej prezesem. Sięgam głębiej. Dzwonię do dyrektora finansowego, do dyrektora operacyjnego, i to bezpośrednio. Wiesz czemu? Bo oni nie umieją aż tak dobrze kłamać.

– Nic takiego się nie dzieje, wedle mojej najlepszej wiedzy…

– Posłuchaj mnie – warknął Nathanson. – W Susan Robbins włożyłem kupę forsy i chcę wiedzieć, czy moja inwestycja znalazła się w tarapatach. Dochodzą do mnie niepokojące wieści. Dlatego nie pozwól, żebym został zaskoczony naprawdę złą wiadomością, rozumiemy się?

Zamiana

Подняться наверх