Читать книгу Bizancjum ok. 500-1024 - Группа авторов - Страница 11

WPROWADZENIE
Wprowadzenie – część 2
Periodyzacja i zawartość książki
Część II: Bizancjum wczesnośredniowieczne, ok. 700 – ok. 1204

Оглавление

Bieg wydarzeń – Bizancjum w czasach wstrząsów i odrodzenia (roz. 5–6, 13, 16–17)

Każda granica wytyczana w warunkach ciągłych zmian jest arbitralna, a w związku z tym w kilku rozdziałach części II powracamy do wydarzeń VII wieku, stanowiących tło problemów, z jakimi musieli zmierzyć się cesarze, kiedy na wschodnich terenach cesarstwa nieprzerwanie trwała wojna. Armie, gotowe do walki i potencjalnie samowystarczalne, musiały stacjonować na Wyżynie Anatolijskiej, zaś cesarz musiał uprzedzać skutki dezercji dowódców do Arabów. O równowagę między utrzymywaniem skuteczności militarnej a gwarantowaniem wiarygodności dbano w bizantyjskiej myśli politycznej i strategii już za czasów Justyniana. Problem ten zyskał jednak nowy wymiar w świetle nieustannego zagrożenia ze strony Arabów. Jak wskazuje Walter Kaegi, cesarze mieli ogromne szczęście, że podobne napięcia towarzyszyły dowódcom muzułmańskim i utrudniały im przeprowadzenie wielkich inwazji. Około 700 roku muzułmanie zacieśniali swoją hegemonię nad Armenią po tym, jak przez krótki okres cesarstwo przywróciło tam swoje wpływy. W 705 roku Justynian II (685–695, 705–711) odbił odziedziczony przez siebie tron w Konstantynopolu, nie pomogła mu w tym jednak „rzymska” armia, lecz Bułgarzy, którzy osiedlili się w byłej prowincji Mezja. Szczególne relacje cesarza z barbarzyńcami jako siłą militarną alternatywną wobec jego własnej stały się cechą charakterystyczną średniowiecznego cesarstwa.

To głęboko zakorzenione poczucie zagrożenia szczegółowo opisuje Marie-France Auzépy, pokazując, jak Leon III (717–741) i Konstantyn V (741–775) przekształcili receptę na przetrwanie państwa, której autorem był Justynian I Wielki. Reformując armię i identyfikując ją ściśle ze swoim własnym reżimem, cesarze izauryjscy zminimalizowali ryzyko zamachów stanu i zabezpieczyli władzę państwową, aczkolwiek byli świadomi, że Rzymian żyjących w prowincjach stać było na utrzymanie tylko ograniczonych środków obronnych. Zapewnili oni także środki finansowe w postaci srebrnych monet o niskim nominale, aby lepiej wykorzystywano dochody z podatków. Szeroką władzę autokratora i jego przedstawicieli ograniczała troska o sprawiedliwość, która umożliwiała stronom poszkodowanym dochodzenie swoich praw w cesarskich sądach, ale gwarantowała również bezlitosne karanie tych, którym dowiedziono winę. Systematycznie dbano też o dobro duchowe poddanych cesarza, w tym celu zakładano na przykład liczne nowe biskupstwa. Co więcej, „idole”, którym przypisywano wywoływanie boskiego gniewu – a w konsekwencji ściąganie katastrof na cesarstwo – były potępiane i niszczone. Auzépy umieszcza ikonoklazm w szerszym kontekście kryzysu, a rozdział jej autorstwa, jako całość, ilustruje zdolność odnowy ładu imperialnego.

Owoce tej odnowy dojrzewały przez dziesiątki lat po ostatecznym odrzuceniu ikonoklazmu przez władcę w 843 roku, zaś kalifowie z dynastii Abbasydów nie dokonywali lub nie finansowali już intensywnych najazdów na Azję Mniejszą. Potrzeba oczyszczenia skażonych idoli nie była już nagląca, a w niektórych kręgach kościelnych żarliwie czczono obrazy, które miały zapewniać dostęp do Boga. W swoim rozdziale Shaun Tougher opisuje stanowisko duchownych po przywróceniu kultu ikon. Patriarchowie wciąż bywali dymisjonowani, jak na przykład Focjusz (858–867, 877–886) w 867 roku. Duchowni i mnisi bronili kultu ikon, niektórzy z nich zasłużyli sobie nawet na status „wyznawców”, czyli ludzi prześladowanych za prawdziwą wiarę, którzy jednak nie stracili przez to życia. Jednym z takich duchownych był Teofanes Wyznawca, autor kroniki, która stanowi jedno z głównych źródeł na temat historii VIII i początku IX wieku. Obchody na cześć przywrócenia kultu ikon świętowano corocznie podczas Święta Ortodoksji.

Stopniowe powiększanie się zasobów materialnych i demograficznych dostępnych cesarzowi od połowy IX wieku było zatem ograniczane przez ducha bojowego i ogólną reputację duchownych jako strażników ortodoksji. Granice „przestrzeni” cesarza symbolizowało to, jakie środki wybrał (a jakich nie) na swojej drodze do liturgii w kościele Hagia Sophia82. Być może nie był to przypadek, że jedna z pierwszych – i zwycięskich – wschodnich ekspedycji Bazylego I (867–886) wymierzona była w dualistów, paulicjanów, tak jak gdyby najazdami na heretyków chciał pokazać swoje przywiązanie do ortodoksyjnych poglądów. Ekspedycje Bazylego przeciwko muzułmanom z Melitene i Tarsu nie odniosły już jednak tak dużego sukcesu, zaś okazywanie przez niego własnej pobożności i zdolności dowódczych przynajmniej częściowo miało skrywać jego niskie pochodzenie i splamiony krwią tron. Bizantyjskie siły obronne nie były w stanie zapobiec rabunkom dokonywanym przez muzułmańskie hordy, które od lat 20. IX wieku miały schronienie na pobliskiej Krecie, służącej im również jako potencjalny ośrodek handlu niewolnikami. Jednak ich zdolność do utrzymywania się z najazdów wskazuje, że zdobywali całkiem pokaźne łupy. Współgra to z innymi wskazówkami gospodarczej witalności, na przykład z kodeksem dla urzędników nadzorujących handel i działalność rzemieślniczą w stolicy – chodzi o Księgę eparcha, wydaną lub wznowioną za czasów Leona VI (886–912).

Niemniej bizantyjskie siły zbrojne były rozciągnięte na całej linii obrony przed najazdami muzułmanów na lądzie. Chrystianizacja Bułgarów na Bałkanach od około 865 roku skonsolidowała ich i uczyniła je groźniejszymi pod względem militarnym niż kiedykolwiek, mimo iż przyjęcie chrztu z rąk bizantyjskich księży nominalnie uczyniło ich „duchowymi synami” Bizantyjczyków i hipotetycznie ludem podległym Bizancjum83. Gdy muzułmańscy najeźdźcy na lądzie i piraci grabili bogactwa i dziesiątkowali wojska bizantyjskie, cesarstwo było zmuszone prowadzić szeroko zakrojone kampanie na dwóch frontach jednocześnie. Natomiast gdy po śmierci Symeona V Wielkiego, władcy Bułgarii, w 927 roku zmalały obawy Bizantyjczyków względem ich zachodniego sąsiada, ich ataki na wschodniego sąsiada miały ograniczony zasięg, których celem było w zasadzie usunięcie przeszkód. Przeważała swego rodzaju równowaga, czemu sprzyjało też podejście cesarza, który nie chciał dawać swoim generałom armii złożonych z pełnoetatowych żołnierzy mających doświadczenie w ofensywnych działaniach wojennych.

Taka armia łatwo mogłaby zwrócić się przeciwko cesarzowi i rzeczywiście doszło do tego, gdy szaleńcze ataki emira Aleppo, Sajfa ad-Dauli, stały się nie do zniesienia. W ciągu kilku lat po kodyfikacji militarnych udziałów żołnierzy temowych84, zwiększeniu liczby pełnoetatowych żołnierzy i zmianie taktyki na ofensywną Bizancjum odzyskało Kretę, a jej zdobywca, Nikeforos II Fokas (963–969), zasiadł później na cesarskim tronie. Właściwie nie ma wątpliwości, że liczebność armii znacznie zwiększyła się pod koniec X wieku85. Spotęgowało to zagrożenie, jakim byli ambitni dowódcy armii dla młodych cesarzy roszczących sobie prawo do rządzenia z racji narodzin w purpurze – Bazylego II (976–1025) i Konstantyna VIII (1025–1028).

Bazyli w końcu stłumił bunty swoich generałów i związał swoją władzę z armią w stopniu niespotykanym od czasów cesarzy obrazoburców, którzy byli żołnierzami. Przedłużający się opór Bułgarów wobec jego prób narzucenia hegemonii dawał mu liczne okazje do zdobycia doświadczenia w roli dowódcy. Chociaż Bazylego zaczęto określać epitetem Bułgarobójcy dopiero znacznie później86, jego kampanie bułgarskie pozwoliły mu dokonać rzeczy niemożliwej, to jest utrzymać większe siły zbrojne, co oczywiście skutecznie budziło grozę u wszystkich sąsiadów cesarstwa, nie padając jednocześnie ofiarą buntów. Stale rozwijające się rolnictwo i handel, a także wielkość populacji na powiększonym terytorium cesarstwa, najprawdopodobniej zapewniały wystarczające środki do utrzymania takiej armii.

Mniej jasne jest, czy tradycyjne cesarskie metody skrupulatnego poboru podatków i przekształcania dochodów w żołnierski żołd były dobrze dostosowane do armii zgromadzonych przez Bazylego II. Takie transakcje fiskalne wymagały udziału licznych urzędników – na znaczny wzrost ich liczby wskazuje mnogość urzędniczych pieczęci z tamtego okresu. Co więcej, Bazyli stworzył precedens jako wojownik, któremu się szczęściło, i ekspansjonista, pozbawiony jednak męskiego spadkobiercy. Jego następcy musieli stawić czoła pewnemu deficytowi legitymizacji, jak również ogólniejszym problemom strategicznym, kwestii roli armii oraz znaleźć środki na wypłacanie żołdu.

Witalność i bogactwo Bizancjum w XI wieku, które jednak nie zmniejszyły jego podatności na zagrożenia, stanowi temat rozdziału Michaela Angolda. Pod względem kulturowym cesarstwo stanowiło centrum twórczości, od sztuk plastycznych po literaturę. Liczne sprawy sądowe dotyczące pieniędzy, własności i dziedziczenia opisano w podręczniku powstałym z orzeczeń i opinii sędziowskich – Peira (dosł. ‘doświadczenie procesów’)87. Założenie przez Konstantyna IX Monomacha (1042–1055) szkoły prawniczej w Konstantynopolu było próbą zapewnienia dobrze wykształconych prawników i administratorów w służbie państwu w erze powszechnych sporów sądowych. Ostatnim okresem, kiedy Bizancjum cieszyło się tak dużym ogólnym materialnym dobrobytem oraz różnorodnością wyznań i kultur pod egidą cesarza, był VII wiek – ta analogia obejmuje również strategię. W połowie XI wieku, podobnie jak w latach 30. VII wieku, cesarz mógł zasadnie wierzyć, że jego wrogowie byli zupełnie ujarzmieni lub w praktyce bezsilni.

Jednak nagle, właściwie bez ostrzeżenia, cesarze zostali zmuszeni do toczenia walki z najeźdźcami na trzech frontach: wprawdzie Pieczyngowie byli mniej lub bardziej zajęci na Bałkanach, ale Normanowie na zachodzie i przede wszystkim Turcy na wschodzie sprawiali więcej problemów. W obliczu braku bezspornie prawowitej dynastii rządzącej w Konstantynopolu kilku generałów upodobało sobie rolę zbawców imperium, co stanowiło wtedy naglącą potrzebę. Sporom o strategię oraz niepewność co do charakteru lub intencji wroga towarzyszyła rywalizacja między generałami, jak również w skomplikowanych układach elity dworskiej w Konstantynopolu.

Nic dziwnego, że Bizancjum brakowało elastyczności w odpowiedzi na wyzwania z zewnątrz w czasie napięć w kraju i rozdętej biurokracji. Bardziej uderza skwapliwość, z jaką Aleksy I Komnen (1081–1118) naprawił swoje strategiczne błędy, popełnione na początku panowania, i uczył się na nich. Przeprowadził reorganizację armii, zniósł liczne tytuły dworskie i skutecznie zdewaluował pieniądz. Cesarstwo w końcu utraciło kontrolę nad dużą częścią Anatolii na rzecz Turków i w efekcie zubożało: postępując zgodnie z powiedzeniem „tak krawiec kraje, jak mu materii staje”, Aleksy pragmatycznie odniósł się do poważnie ograniczonych teraz możliwości. Za wcześniejszych cesarzy istniały już precedensy obrania takiej gospodarki i stylu „płaskiego zarządzania” oraz jednoczesnego nacisku na pobożność i proste życie, które Aleksy uczynił znakiem rozpoznawczym swoich rządów.


Mapa 2. „Gorące punkty” okresu średniobizantyjskiego. Zarys głównych strategicznych twierdz i żyznych, gęsto zaludnionych ziem o szczególnym znaczeniu gospodarczym dla cesarstwa – przynosiły dochody lub inne materialne korzyści. Niektóre przez cały okres średniobizantyjski znajdowały się pod władzą cesarstwa, zaś część dalej wysuniętych punktów kontrolowały wtedy lokalne elity


Materialne straty cesarstwa sprawiły, że jeszcze większego znaczenia nabrała troska o prawidłowość praktyk religijnych, i chociaż Kościół stanowczo się teraz sprzeciwiał ingerencji cesarza w sprawy doktrynalne, Aleksy i jego potomkowie wciąż uważali siebie za strażników doktryny, pasterzy dusz swoich poddanych. Podobnie było w przypadku Manuela I Komnena (1143–1180), który miał równie duży talent do astrologii, walki konnej na kopie, jak i prowadzenia wojen88. Wyrazem jego „kultu jednostki” było między innymi umieszczenie Chrystusa Emmanuela na jednej z pierwszych monet władcy, co stanowiło oczywiście grę słów z jego własnym imieniem, natomiast wykaz kojarzonych z Manuelem, podporządkowanych mu ludów, znajdujący się na inskrypcji w kościele Hagia Sophia, przywodzi na myśl tytulaturę z czasów Justyniana89.

Manuel przypominał Justyniana tym, że zdecydowanie wiązał swoją władzę z czystością doktrynalną i regularnością praktyk religijnych. Ta mieszanka ekspansjonistycznej brawury i natchnionego oportunizmu wraz z przyjmowanym po cichu obronnym nastawieniem i doraźnymi pracami fortyfikacyjnymi należała do wielkiej tradycji. Natomiast powrót cesarstwa, za czasów Komnena, do wzorca rozrzuconych twierdz oraz zewnętrznych i wewnętrznych stref ortodoksyjnego ładu imperialnego pod pewnymi względami przywodzi na myśl poczucie zagrożenia, które istniało pod koniec VII i w VIII wieku. Również w XII wieku wojska cesarstwa skoncentrowane były w „gorących punktach”, na żyźniejszych ziemiach i w punktach strategicznych, gdzie bardziej dbano o ochronę i ściąganie podatków niż w okręgach – zarówno nadmorskich, jak i położonych w głębi lądu – które były narażone na najazdy barbarzyńców lub okupowane przez obcokrajowców. Manuel Komnen w dalszym ciągu dysponował potężnymi siłami zbrojnymi90 i flotą, które zarówno jemu, jak i jego następcom umożliwiały zdobycie nowych dogodnych stanowisk, wykorzystanie handlu kwitnącego we wschodnim Śródziemnomorzu oraz zawieranie sojuszy.

Sprawy skomplikowały dwa wydarzenia z XII wieku. Po pierwsze, polityczna stabilizacja Bizancjum i funkcjonowanie cesarskiej administracji splecione teraz były z liczną rodziną Komnenów, jak również z licznymi rodzinami z nią spokrewnionymi. Ziemie, przywileje podatkowe i wyższe stanowiska wojskowe skupiały się w ich rękach i mimo płynących stąd korzyści w formie zmniejszenia kosztów i zwiększenia politycznej spójności, oczekiwania poszczególnych członków i gałęzi tej rodziny były wysokie, wzajemnie niezgodne i coraz różnorodniejsze. Zmniejszyło to elastyczność, jaką tradycyjnie cechowała się administracja cesarstwa, która dopasowywała stawki podatkowe do aktualnej możliwości ich opłacenia91. Rezultat szeroko zakrojonych zwolnień podatkowych, które jeszcze bardziej obciążały ludzi niechronionych takimi czy innymi przywilejami, nie był ani zdrowy dla finansów państwa, ani nie sprzyjał długoterminowej stabilizacji politycznej.

Po drugie, w XII wieku władze cesarstwa musiały stawiać czoła zachodnim Europejczykom innego pokroju niż ci z początków średniowiecza. Ludzie Zachodu byli podzieleni, a wiele osób interesowały głównie możliwości handlowe lub kariera na wysokich szczeblach służby basileusa. Jednak zażyłość niektórych z nich z Komnenami i ich następcami utorowała drogę wysiedlonym członkom rodziny cesarskiej lub pretendentom szukającym pomocy u zachodnich możnowładców i wplątującym się w obce interesy. Brzemienna w skutki prośba Aleksego Angelosa w latach 1201–1202 o zachodnią pomoc, w tym od jego szwagra, nie była z tego punktu widzenia niczym niezwykłym, ale jej konsekwencją było zajęcie Konstantynopola przez IV krucjatę. Już w 1185 roku pewien krewniak Manuela I Komnena, wraz z pretendentem, który (fałszywie) podawał się za Aleksego II, syna Manuela, dali królowi Sycylii, Wilhelmowi II (1166–1189), pretekst do wysłania ekspedycji, która bez problemu zajęła Saloniki, a nie zdołała dotrzeć do Konstantynopola tylko z powodu zbytniej pewności siebie92. W 1184 roku inny – tym razem prawdziwy – Komnen, Izaak, przejął kontrolę nad Cyprem i zaczął emitować własny pieniądz, a wyparł go w końcu nie konstantynopolitański cesarz, lecz zachodni krzyżowiec, król Anglii, Ryszard I (1189–1199). Tak więc najwyborniejsze cesarskie ziemie i ufortyfikowane miasta okazały się wysoce podatnymi na ataki lub samowystarczalnymi bytami imperialnymi, co stanowiło przedsmak warunków zaistniałych po roku 1204 i w istocie po przywróceniu Konstantynopolowi statusu cesarstwa przez Michała VIII Paleologa (1258–1282).

Bilans – gospodarka, misje religijne, regiony przygraniczne i ważniejsze obce ludy (roz. 7–12, 14–15, 18–19)

Warunki ekonomiczne w przeddzień łacińskiej okupacji Konstantynopola omawia Mark Whittow w jednym z rozdziałów części II, poświęconemu konkretnym temom lub regionom. Historia bizantyjskiej gospodarki była intensywnie badana, zaś autorytatywne podsumowanie przedstawia opublikowana w 2002 roku książka The economic history of Byzantium: from the seventh through the fifteenth century93. Trzy tomy tej pracy zawierają (między innymi) syntetyczne opracowania na temat wymiany gospodarczej i innych rodzajów wymiany, roli państwa w sferze gospodarki, periodyzacji historii gospodarczej Bizancjum, jak również badania nad gospodarką miejską w Konstantynopolu i w prowincjach, przeglądy dotyczące życia gospodarczego na wsi oraz cen i wynagrodzeń94.

Biorąc to wszystko pod uwagę, Whittow wykazuje, że wciąż można dyskutować nad głównymi torami rozwoju gospodarki bizantyjskiej. Zwłaszcza stale rozrastająca się, archeologiczna baza danych wskazuje, że materialne zubożenie i demonetyzacja prowincji w wiekach VII i VIII mogły nie być tak drastyczne jak się często przypuszcza, a w związku z tym niezaprzeczalne odrodzenie gospodarcze w wiekach IX i X mogło zacząć się z wyższego poziomu. Whittow ponownie podnosi sprawę związku między tym odrodzeniem a pozycją chłopów-właścicieli. Tacy właściciele mogli mieć znaczenie, zaś fakt, że w cesarskich novellae określano ich jako „biednych” (penētai), świadczy nie tyle o materialnym ubóstwie, ile o ingerencji osób z dobrymi koneksjami. Orzeczenia cesarskie dotyczące ich istotnego znaczenia dla państwa miały swoje racje, natomiast ostateczne skupienie głównych posiadłości w rękach kilku dobrze sytuowanych i uprzywilejowanych rodzin raczej nie sprzyjało długoterminowemu działaniu aparatu państwowego.

W odróżnieniu od spraw ekonomicznych, dwudziestowieczni badacze niewiele uwagi poświęcili bizantyjskim misjom. Rozdział Siergieja Iwanowa jest pierwszym, napisanym w języku angielskim, przeglądem pełnego zasięgu działalności misjonarskiej od czasów Justyniana do czasów Paleologów95. Iwanow kwestionuje determinację Bizantyjczyków, aby szerzyć chrześcijaństwo poza granicami cesarstwa, i wykazuje, że często to obcy możnowładcy podejmowali starania o prowadzenie misji w ich krajach. Państwo bizantyjskie bardziej troszczyło się o chrystianizację osób lub grup pochodzenia nierzymskiego chcących zrobić karierę w jego służbie, lub takich, które masowo osiadły w jego sąsiedztwie. Natomiast pochodzący z Bizancjum duchowni, tacy jak Teofilakt z Ochrydy, których wysłano do odległych biskupstw, najdobitniej wyrażali swoje niezadowolenie z barbarzyńskiego otoczenia, w którym musieli przebywać96.

Rola cesarza jako niezłomnego obrońcy „chrześcijan” miała równie jaskrawe odzwierciedlenie w dworskim ceremoniale, jak przedstawianie go jako równego apostołom – Walter Kaegi wskazuje, że przynajmniej w tym wypadku retoryka była w pewnym stopniu zgodna z rzeczywistością. Siły islamu gromadziły się przeciwko niegdyś potężnemu imperium chrześcijańskiemu, które – jak twierdzono – zostało przez islam wyparte. Zorganizowanie środków administracyjnych przeciwko najazdom muzułmańskim było nadrzędnym celem Konstansa II (641–668) i kolejnych cesarzy. Wojna z muzułmanami trwała nieustannie przez stulecia, zaś oprócz łańcucha gór Taurus i mroźnych zim, do permanentnej okupacji Anatolii zniechęcały Arabów także ortodoksyjne przekonania chrześcijańskie większości ludności Azji Mniejszej. Cesarze obrazoburcy wielokrotnie osobiście prowadzili ekspedycje przeciwko muzułmanom. Pierwsi kalifowie z dynastii Abbasydów, w odróżnieniu od ich bezpośrednich umajjadzkich poprzedników, również chcieli sami przewodzić ekspedycjom przeciwko Bizantyjczykom. Najazdy i kontrnajazdy tych arcyprzeciwników stały się normą, aczkolwiek jeszcze w połowie IX wieku kalifowie byli w stanie zadawać powalające ciosy prestiżowi cesarza.

Ostrożność Bizantyjczyków w podejmowaniu szeroko zakrojonych inicjatyw militarnych, gdy kalifatem targały wewnętrzne konflikty, odpowiadała książętom ormiańskim, którzy na ogół woleli nie ściągać na siebie gniewu muzułmańskich władców. Jednak, jak wskazuje Timothy Greenwood, granice między wiarą i organizacją kościelną Bizantyjczyków i Ormian były bardziej płynne niż można wywnioskować z pism ormiańskich historyków. Chociaż obmyślony przez Focjusza w IX wieku projekt formalnej unii między oboma Kościołami nie doszedł do skutku, w następnym stuleciu patriarchat konstantynopolitański rozszerzył swój organizacyjny zasięg na dotychczasową domenę ormiańskich duchownych, zaś autorzy piszący w imieniu książąt nieakceptujących chalcedońskich przekonań na temat natury Chrystusa nadal byli pełni podziwu dla basileusa. Takie połączenie mogło szkodzić cesarzowi; zacieśnieniu więzów między czołowymi generałami bizantyjskimi a ormiańskimi książętami towarzyszyło zwiększenie siły militarnej, zaś zaangażowanie Bazylego II w sprawy kaukaskie częściowo było podyktowane troską o własne bezpieczeństwo.

Zainteresowanie cesarza łacińskimi chrześcijanami ze środkowych i zachodnich regionów Morza Śródziemnego również było po części stymulowane ich zdolnością do ingerowania w jego własne sprawy – zwłaszcza duchowy autorytet papieża upoważniał go do wypowiadania się w nawet dość mało ważnych dysputach dotyczących elekcji w patriarchacie konstantynopolitańskim. W formalnych granicach Kościoła wymiany między wschodnimi, greckojęzycznymi, ortodoksyjnymi populacjami a społecznościami na Sycylii, w południowej Italii i na ziemiach bizantyjskich były aktywnie prowadzone nawet po podbiciu Sycylii przez muzułmanów. Perspektywa, że południowa Italia podzieli los Sycylii i stanie się bazą wypadową dla arabskich najazdów na Dalmację i Morze Egejskie, skłoniła pod koniec IX wieku Bazylego I do odzyskania władzy nad południowymi portami adriatyckimi i strategicznie ważnymi rejonami w głębi lądu97. W rezultacie przez niemal 200 lat twierdze i rozległe terytoria na półwyspie znajdowały się pod rządami Bizancjum. Ludność z takich regionów jak Apulia była w większości łacińskojęzyczna, jej najwyższym przywódcą duchowym był papież, a na dworach panowały zwyczaje longobardzkie98. Nie oznacza to oczywiście, że można nie brać pod uwagę południowej Italii, a mimo to – jak słusznie zauważono – materiały źródłowe dotyczące tej części cesarstwa oczekują na pełne opracowanie99.

Przepływ elementów cesarstwa i wschodniej kultury chrześcijańskiej do wielu warstw i sfer życia Italii, od papiestwa do niższych kręgów, omawia Thomas Brown. Trajektorię władzy cesarskiej można określić jedynie jako „recesyjną”, a lokalne elity i papiestwo same musiały sobie radzić z longobardzkimi i (później) muzułmańskimi agresorami. Brown wskazuje jednak, że „le snobisme byzantinisant” panował wśród pewnych czołowych rodzin bez względu na ich pochodzenie etniczne; relacje handlowe łączyły różne miejsca ze wschodnim cesarstwem; i nawet gdy papiestwo sprzymierzyło się ideologicznie z imperium Franków, „Rzym pozostawał w kulturowym kręgu Bizancjum”. Karolingowie wszystko to musieli brać pod uwagę, usiłując rozciągnąć swoją władzę nad północną i środkową Italią i uczynić z nich prawowitą część własnego cesarstwa.

Wiele elementów bizantyjskiej kultury religijnej, szczególnie przydatność greki do wyjaśniania fragmentów Biblii lub pism ojców Kościoła, cieszyło się zainteresowaniem duchownych pochodzących z krajów na północ od Alp. Jak wykazuje Michael McCormick, mocni pod względem militarnym cesarze obrazoburcy pokrzyżowali plany Karolingów i ich doradców, zamierzających ukształtować imperium według własnych upodobań, choć na nieskazitelnie chrześcijańską modłę. Istniejący model takiego imperium na wschodzie nie mógł nie stanowić dla nich inspiracji – czasem również dostosowywali go do własnych potrzeb. Fenomen frankijskich sił zbrojnych, literatury i organizacji kościelnej skłonił papiestwo do zajęcia bardziej stanowczego stanowiska w kontaktach z patriarchatem konstantynopolitańskim i cesarzami. Sprawy stanęły na ostrzu noża, gdy w 863 roku papież Mikołaj I (858–867) wystąpił przeciwko Focjuszowi. Wynikający stąd rozłam był zarówno symptomem, jak i bodźcem dla żywionego przez Kościół bizantyjski poczucia wyższości100.

W latach 80. IX wieku frankijski kolos, który stał za protestami papiestwa, chylił się jednak ku upadkowi, natomiast bizantyjskie okręty wojenne nadal mogły przypływać i ratować Rzym przed muzułmańskimi najeźdźcami. Dominacja Bizancjum zaczęła krzepnąć, a następnie rozciągnęła się na północ od podstawy italskiego buta. Jak wskazuje się w rozdziale 14, bizantyjską ekspedycję mającą wyprzeć muzułmańskich piratów z doliny rzeki Garigliano na południe od Rzymu w 915 roku przeprowadzono wraz z żołnierzami wysłanymi przez lokalnych możnowładców i przy współpracy z papiestwem. Sto lat później katepanō Bazyli Bojoannes z własnej inicjatywy interweniował w dolinie Garigliano i zburzył twierdzę pewnego wspieranego przez papiestwo możnowładcy. Cesarz Henryk II (1002–1024) wziął odwet w 1022 roku, lecz jego próba wytrzebienia Greków nie była skuteczniejsza niż te podejmowane przez jego poprzedników. Przywrócenie zachodniego cesarstwa do życia w 962 roku przez dynastię ottońską było dla Bizancjum źródłem problemów, jawnych i niejawnych, lecz oświadczenia Liutpranda z Cremony na ten temat uderzają raczej swoją przekorą niż całkowitą pewnością siebie. W istocie cesarze ottońscy znajdowali wiele zastosowań dla bizantyjskich luksusowych dóbr i symboli władzy, tworząc kulturę polityczną w swoich nowych dominiach.

Cesarze ottońscy zaoferowali książętom Kapui i Benewentu i innym możnowładcom w południowo-środkowej Italii potężną, choć tymczasową, siłę przeciwko Bizantyjczykom okupującym półwysep. Księstwa Kapui i Benewentu oraz Salerno, a także Neapolu, Gaety i Amalfi wydawały się zachowywać stabilizację przez mniej więcej pierwsze sześćdziesiąt lat X wieku. Były jednak podatne na zatargi dotyczące sukcesji i inne spory w obrębie określonych rodzin rządzących, zaś władza i zasoby były rozproszone po rodzinach hrabiowskich i innych panów castelli. W przypadku tych księstw, podobnie jak wielu innych elit i struktur politycznych graniczących z Bizancjum, ameboidalne cechy i wysoce osobista natura ich przywództwa były dla nich niekorzystne w porównaniu z ciągłością państwa unitarnego. Twierdze basileusa były gwarancją potencjalnego wkroczenia jego wojsk, natomiast dzięki różnym zabiegom dyplomatycznym stosowanym przez jego lokalnych urzędników i sympatyków (również na jego własnym dworze), miał na oku czołowe rodziny o ugruntowanej pozycji i tworzył więzi z ważniejszymi nowymi przybyszami.

Gra o władzę w bizantyjskiej Italii jest dość dobrze udokumentowana i przypomina tę na Bałkanach w okresie średniobizantyjskim, na temat którego mamy jednak nieliczne świadectwa archiwalne. Tam również władza cesarska dbała o swoje interesy przy pomocy wyznaczonych przez cesarza przedstawicieli, lokalnych elit, możnowładców rozlokowanych w oddzielnych strukturach politycznych oraz mobilnych ugrupowań bojowych, których potencjał militarny mógł być doraźnie wykorzystany. W swoim rozdziale Paul Stephenson ilustruje tradycyjne funkcjonowanie polityki stepowej i pokazuje, jak zgodnie z cesarską strategią, po podboju Bułgarii przez Bazylego II, cesarstwo miało rozciągnąć swoją hegemonię nad Bałkanami: utworzono sieć dróg i pasmo stref, przy czym te najbardziej wewnętrzne były całkiem dobrze administrowane, objęte systemem ściągania podatków i ochroną, natomiast zewnętrzne pozostawiono raczej samym sobie, a rządzili nimi lokalni notable. Cesarstwo mogło poświęcać uwagę i zaopatrywać te rejony, gdzie dochodziło do zagrożenia z zewnątrz lub wewnątrz, i pod wieloma względami ten elastyczny układ wypełniał swoją funkcję. Środki obronne i dyplomacja wystarczyły do odpierania lub powstrzymywania najazdów Normanów na Dalmację i inne rejony przez pewien czas po zajęciu przez nich południowej Italii. Cesarze bizantyjscy wykorzystywali także podziały w węgierskiej rodzinie królewskiej, aby pohamować rosnącą potęgę Węgrów. Manuel I Komnen tymczasowo zawłaszczył nawet ważną pod względem strategicznym część ziem węgierskich.

Stephenson wskazuje jednak, że władza cesarza nad dużą częścią interioru bałkańskiego była słabo ugruntowana, a zainteresowanie Manuela intencjami dobrze wyposażonych łacińskich możnowładców i krucjatami świadczy, że był on tego świadomy. Zabiegi dyplomatyczne były kosztowne, a ludzi Zachodu nie można już było przekupić tanio lub na długi czas. Bizantyjczycy na ogół próbowali przekonać ludność, która nie była greckojęzyczna, do swojej władzy przez nakładanie niskich podatków. Jednakże w latach 1185–1186 niezadowolenie z wysokich podatków doprowadziło do powstania miejscowych notabli i żyjącej w prowincjach ludności greckojęzycznej, wśród których panowały tendencje separatystyczne. W ten sposób odrodziła się niezależna potęga bułgarska.

Sytuacja wschodnich prowincji bizantyjskich zmieniła się nagle wraz z przybyciem Turków. W połowie XI wieku na ziemiach przygranicznych polegano głównie na lokalnych elitach i wychodzono z całkiem rozsądnego wtedy założenia, że zagrożenia militarne z regionów muzułmańskich da się powstrzymać101. Silny oportunizm tureckich wodzów i przywódców poszczególnych grup bojowych kompensował brak militarnej spójności i stale zwiększanych dochodów. Przeprowadzenie radykalnej reformy organizacji wojskowej, która musiałaby brać pod uwagę Turków, była poza zasięgiem ówczesnych władz bizantyjskich. Jak wskazuje Dymitr Korobiejnikow, nie chodzi o to, że cesarstwo było słabsze w obrębie zewnętrznego pasma na wschodzie niż na Bałkanach: lokalni notable ormiańscy i król Gruzji wciąż działali w służbie imperium, a Jerzy II (1072–1089) dysponował wieloma twierdzami i terytoriami. Manuel I Komnen miał również doświadczenie w sferze dyplomacji na szczeblu lokalnym w Azji Mniejszej, zaś jego osobiste więzi z tureckimi dynastiami sprzyjały stabilizacji na granicach. Jednakże stabilizacja sprawiała, że władcy z ugruntowaną pozycją, tacy jak Kilidż Arsłan II (1156–1192), rośli w siłę militarną, zaś podjęta przez Manuela próba zniszczenia zaplecza politycznego Turków seldżuckich w Ikonion (Konya) skończyła się miażdżącą klęską w bitwie pod Myriokefalon w 1176 roku.

Szczęśliwie dla cesarstwa Seldżucy i inni silniejsi przywódcy tureccy nie byli skorzy do opuszczenia swoich siedzib położonych około 1000 m n.p.m. na Wyżynie Anatolijskiej. Tego stanu rzeczy nie zmieniło nawet rozproszenie władzy cesarskiej po roku 1204. Imperialne, bizantyjskie „państwo kadłubowe” utworzone wokół Nicei całkiem dobrze współistniało z Seldżukami z Rumu. Dopiero przybycie Mongołów i presja we wschodniej Azji Mniejszej zapoczątkowały falę migracji turkmeńskich koczowników oraz – na początku XIV wieku – ostateczne załamanie obrony bizantyjskiej na zachodnich nadmorskich równinach. Jest to kolejny przykład tego, że wydarzenia rozgrywające się w odległych zakątkach świata mogą mieć poważne następstwa, niwecząc najlepsze wysiłki strażników imperium.

82

Dagron (2003), s. 95–114.

83

Dölger (1940); por. niżej.

84

Haldon (1979), s. 45–65.

85

Haldon (1999a), s. 84, 103–105.

86

Stephenson (2003a), s. 81–96.

87

Peira, wyd. Zacharia von Lingenthal, s. 11–260.

88

Jones i Maguire (2002), s. 113–118, 136–139.

89

DOC, IV.1, s. 281, 296; Mango (1963a), s. 324 (tekst), 330.

90

Birkenmeier (2002).

91

Komnenowie wciąż troszczyli się jednak o zachowanie prawidłowych, a nawet sprawiedliwych procedur w czasie obowiązywania maksymalnych stawek podatkowych: Magdalino (1994), s. 107–114; por.  niżej.

92

Brand (1968), s. 161–171; Angold (2003a), s. 40–41, 84; Phillips (2004), s. 90–94.

93

EHB. Zwięzły, ale informatywny i szeroki przegląd zob. w: Laiou i Morrisson (2007).

94

Laiou (2002c); Oikonomides (2002); Laiou (2002d); Dagron (2002); Matschke (2002a); Lefort (2002); Morrisson i Cheynet (2002).

95

Zob. też [Iwanow] (2003).

96

[Jan Mauropous], Letters, wyd. i tłum. Karpozilos; [Teofilakt z Ochrydy], Letters, wyd. i tłum. franc. Gautier; Mullet (1997); por. też niżej.

97

Shepard (1988b), s. 70–72.

98

Martin (1993), s. 48–53, 531–532, 709–711.

99

Morris (1995), s. 5–6.

100

Por. niżej; Dagron (1993); Chadwick (2003).

101

Haldon (2003b), s. 60–74.

Bizancjum ok. 500-1024

Подняться наверх