Читать книгу Bizancjum ok. 500-1024 - Группа авторов - Страница 12
WPROWADZENIE
Wprowadzenie – część 2
Periodyzacja i zawartość książki
Część III: Ziemie bizantyjskie w późnym średniowieczu, lata 1204–1492
ОглавлениеŻar imperium (roz. 20–24)
Zanim obrona Bizancjum w Bitynii w północno-zachodniej Azji Mniejszej ugięła się pod naporem Turków osmańskich, „cesarz Rzymian” ponownie, przez około pięćdziesiąt lat, urzędował w Konstantynopolu. Dla spostrzegawczych ludzi ówczesnych odbicie przez Michała VIII Paleologa Konstantynopola z rąk łacinników było niefortunne i wygląda na to, że mieli rację. Odzyskanie tradycyjnej siedziby cesarstwa mogło dodać Michałowi osobistego prestiżu, ale organizacja jego obrony i codzienne utrzymanie były dużym obciążeniem dla finansów i polityki państwa. Jego syn i spadkobierca, Andronikos II (1282–1328), nie miał ani talentu strategicznego, ani godnych zaufania generałów, co pomogłoby mu sprostać wydarzeniom w Azji Mniejszej czy reperkusjom najazdów Mongołów na tamtejsze tereny, a w każdym razie brakowało mu środków na sfinansowanie floty. Zmienne koleje losu władz z siedzibą w Konstantynopolu, czy to cesarzy łacińskich czy bizantyjskich, były wyrazem upadku gospodarki nakazowej, która do roku 1204 czyniła z Miasta tak bardzo nienasycone centrum konsumpcji. Odtąd jego władcy nie byli w stanie ściągać podatków z licznych odległych prowincji czy organizować szeroko zakrojonej działalności produkcyjnej i handlowej, co wpływałoby korzystnie na ich rządy.
Naturalne, geograficzne zalety Miasta gwarantowały mu teraz gospodarczą prężność, co działało jednak na niekorzyść nadrzędnej władzy państwowej. Konstantynopol stał się punktem zbornym dla obcych kupców, głównie z Italii. Ich chęć odniesienia korzyści napędzała wymianę i determinowała układ szlaków handlowych i to właśnie oni czerpali z tego największe zyski102. Powrót „rzymskiego” basileusa do Konstantynopola w 1261 roku mógł sprawić, że dominującą rolę, jako przybyszów z zewnątrz, przejęli od Wenecjan Genueńczycy, lecz nie mógł zmienić dynamiki wtedy już niemal „zglobalizowanej” gospodarki: czołowe włoskie rodziny kupieckie i w ogóle przedsięwzięcia handlowe nie poddawały się łatwo kontroli jakiekolwiek państwa terytorialnego, a zdolność konstantynopolitańskiego cesarza do gromadzenia dochodów przez nakładanie podatków na dobra lub transakcje była poważnie osłabiona. Genueńczycy utworzyli swoje własne, ufortyfikowane centrum handlowe w konstantynopolitańskiej dzielnicy Pera (znanej także jako Galata), położonej nad zatoką Złoty Róg. Zarówno Genueńczycy, jak i Wenecjanie byli świetnie zaznajomieni z XIV-wiecznym ceremoniałem dworskim w Konstantynopolu, co świadczy o ich udziale w ostatnich przemianach cesarstwa.
Cesarze bizantyjscy, gdziekolwiek mieli teraz siedzibę, już nigdy nie byli w stanie zgromadzić zasobów lub korzystać z siły nabywczej na skalę, która ze służby państwowej czyniła główną drogę do uzyskania pozycji i bogactwa. Mieli także odpowiednio mniejszą możliwość nagradzania i wymuszania, a cesarstwo nabrało charakteru bardziej „wirtualnego” niż przed rokiem 1204 – należało się do niego dobrowolnie i z przekonania. Nie zniweczyło to jednak idei cesarstwa i w istocie, do połowy XVI wieku, tendencje demograficzne, w produkcji rolnej i handlu na dawnych ziemiach cesarstwa miały charakter zwyżkowy. Zapewniało to materialne wsparcie dla różnych struktur politycznych, którym przewodzili potomkowie cesarskich rodzin z Konstantynopola – lub rodzin powiązanych z nimi – sprzed 1204 roku. Dopóki opierali się oni pokusie sławienia własnego imienia dzięki odbiciu Miasta, dopóty cieszyli się poparciem lokalnych elit, paradowali w uroczystych strojach cesarskich i mogli liczyć na przychylność ludności, a nawet wsparcie zbrojne z oddalonych, dawnych prowincji, takich jak Epir.
Ponadto ambitni przywódcy niegreckojęzycznych społeczności chrześcijańskich na Kaukazie i Bałkanach chcieli uprawomocnić i wzmocnić swoją pozycję, podkreślając świętość członków własnych dynastii lub innych lokalnych świętych i sanktuariów blisko związanych z ich panowaniem. Oni również usiłowali ściśle powiązać własne królestwa z domeną Kościoła lub patriarchatem. Natomiast greckojęzyczny basileus osiadł w odległym Trapezuncie i starał się nie podejmować prób odzyskania tronu w Konstantynopolu103.
Kalejdoskop urodzonych w Bizancjum pretendentów do cesarskiego tronu, odłamów greckojęzycznych społeczności, prawosławnych narodów słowiańskich i frankijskich gubernatorów nie poddaje się łatwej interpretacji. Pełne omówienie wszystkich lokalnych wydarzeń wymagałoby przygotowania osobnego tomu. Jest to jeden z powodów, dla których warunki ciągłych zmian zachodzących po upadku Konstantynopola w 1204 roku najczęściej oddziela się od ogólnej historii cesarstwa bizantyjskiego. W części III szkicujemy wydarzenia polityczne w głównych dominiach bizantyjskich (poza Trapezuntem) do XV wieku, lecz nie próbujemy zastąpić czy powielić szczegółowych relacji, które są już dostępne w języku angielskim104. Zwracamy natomiast uwagę na głównych beneficjentów wydarzeń z lat 1202–1204: zdobywców i kolonizatorów z Europy Zachodniej, włoskich i innych kupców w rejonach Morza Egejskiego, serbskich i bułgarskich władców walczących o kontrolę nad via Egnatia i dostęp do morza oraz wodzów albańskich. Dość szeroko są dyskutowane sprawy związane z handlem, centrami i szlakami handlowymi, co ilustruje nieprzewidywalną naturę handlu, przynoszącego największe bogactwo. Poszczególne elity, niedoszłe greckie dynastie cesarskie na Bałkanach, serbscy i bułgarscy możnowładcy oraz łacińscy rycerze nie tylko współzawodniczyli ze sobą, ale też robili między sobą interesy i zawierali sojusze militarne i małżeńskie w różnych kombinacjach.
W czasie gdy niewiele granic było naprawdę zamkniętych, albo ośrodków władzy dobrze ugruntowanych, sytuacja danej władzy lub po prostu lokalnej rodziny mogła ulec zmianie za sprawą zawłaszczenia jakiegoś dobrze prosperującego portu, lub zawarcia nowej umowy z Wenecjanami czy Genueńczykami. Wprawdzie rzadko tworzyły się w ten sposób trwałe struktury polityczne, ale wbrew pozorom nie hamowało to, lecz właśnie stymulowało powstawanie nowych sieci handlowych. Formowały się także nowe bezpośrednie sojusze między dawnymi prowincjami Bizancjum, zaś greckojęzyczni kupcy i żeglarze odgrywali ważną rolę w rozwoju i eksploatacji sieci handlowych, aczkolwiek znajdowali się oni w cieniu przedstawicieli Zachodu105. Te nowe warunki przyczyniły się do powstania lokalnego handlu na mniejszą skalę i otworzyły drogę innym formom kontaktów między greckojęzycznymi obywatelami cesarstwa czy ich potomkami a łacińskojęzycznymi mieszkańcami nadmorskich miast. Zjawisko to, w połączeniu z obawą o ortodoksyjne dusze, mogło powodować wzrost tendencji do skrajnego ascetyzmu i skłaniać do przyjęcia bardziej stanowczego stanowiska wobec łacinników przybywających do często odwiedzanych ośrodków handlowych, na przykład XIV-wiecznych Salonik, miasta ogarniętego społeczno-kulturową zawieruchą.
Regionem, który przez pewien czas, w ciągu około pięćdziesięciu lat po upadku Konstantynopola, bronił się przed takim kulturowym skażeniem, była – znajdująca się pod panowaniem cesarzy z dynastii Laskarysów – Nicea. Wspomniani cesarze wystrzegali się przesadnego konsumpcjonizmu i rządzili w stylu przypominającym nieco cesarzy-żołnierzy z VIII wieku106. Zaostrzono restrykcje dotyczące handlu z łacinnikami, zaś celem państwa była samowystarczalność. Głównie rolna gospodarka Nicei i jej charakter jako państwa graniczącego z Turkami sprzyjały formowaniu się skutecznych sił zbrojnych, jak również utrzymaniu silnej i zróżnicowanej kultury dworskiej. Pod sprawnym dowództwem Michała Paleologa wojownicy nicejscy pokonali swoich – w pewnym sensie – łacińskich odpowiedników, czyli Franków z Achai, w bitwie pod Pelagonią w 1259 roku. Zwycięstwo Nicejczyków tym bardziej zaskakuje, że w szeregach ich przeciwników, którymi dowodziła rodzina Villehardouin, znajdowali się najlepiej zorganizowani frankijscy okupanci bizantyjskich ziem.
Cechy rządów Villehardouinów opisuje w swoim rozdziale David Jacoby. Stosunki książąt z rodziny Villehardouin z italskimi przedsiębiorcami były niekiedy napięte i początkowo byli oni poróżnieni z innymi władcami frankijskimi. Zawierali jednak wzajemnie korzystne układy, na przykład z Wenecjanami, i zabiegali o współpracę greckojęzycznych elit właścicieli ziemskich, a także na ogół pozostawiali ortodoksyjne kościoły i duchownych w spokoju, co – zważywszy na ich niewielką liczebność – można uznać za rozważne posunięcie. Jednakże wymagania wobec chłopów były w mniejszym stopniu regulowane przez prawo: większość dzierżawców majątków ziemskich miała w świetle prawa związane ręce, a spory między nimi zwykle mogły toczyć się tylko w sądach senioralnych. Nie mieli dostępu do sądów publicznych, w których obowiązywało prawo rzymsko-bizantyjskie funkcjonujące – jak się wydaje – aż do 1204 roku. Władcy z rodziny Villehardouin celowo rozbudzali poczucie regionalnej tożsamości, wchłaniając autochtonicznych archontes do własnej kultury politycznej, a oni walczyli u ich boku pod Pelagonią. Niemniej jednak w XIII i na początku XIV wieku Villehardouinowie coraz bardziej uginali się przed Paleologami107.
O znaczeniu Peloponezu dla Paleologów świadczy fakt, że terytoria cesarstwa były zwykle przydzielane synom cesarza. Despotat Morei najwyraźniej nie miał dużej wartości podatkowej dla konstantynopolitańskiej władzy, ale jego długoterminowa żywotność gospodarcza i witalność kulturowa na dworze despotów w Mistrze sprawiały, że pełnił on raczej rolę latarni niż placówki ortodoksyjnego Imperium Rzymskiego. Despotat opisano jako „historię sukcesu” późnego Bizancjum, a część jego prężności brała się z układów zawieranych z łacińskimi władzami i handlarzami. W gruncie rzeczy Bizantyjczycy sprzedawali pszenicę, miód i inne produkty podstawowe kupcom z Italii rozlokowanym na wybrzeżu, a także sprawnie zaopatrywali nowo utworzone placówki handlowe, takie jak Klarencja (Glarentza). Robiąc interesy z ludźmi Zachodu, przy jednoczesnym zachowaniu politycznej autonomii czy ortodoksji doktrynalnej, despotat okazał się jeszcze lepszy niż Nicea, demonstrując prężność „wirtualnego imperium”.
Inna historia sukcesu (również raczej niedoceniana w odniesieniu do cesarstwa, ponieważ nie została opisana przez bizantyjskich historyków) związana jest z mnichami różnych orientacji, którzy w tym okresie zamieszkiwali górę Athos. Powstało wiele pism pióra ascetów, którzy rezydowali tam przez jakiś czas lub się tam kształcili, na przykład Grzegorza z Synaju, Grzegorza Palamasa, Eutymiusza (przyszłego patriarchy Bułgarii) i Kallistosa (późniejszego patriarchy Konstantynopola). Opisywali oni swoje życie i cuda, pisali teksty wykorzystywane w rytuałach religijnych, potępiali łacinników lub polemizowali z ortodoksami na temat innych kwestii teologicznych, takich jak możliwość doświadczenia Boskiego Światła, co jest podstawowym założeniem hezychastów108. Królestwo niebieskie i środki, dzięki którym poszczególni ludzie mogą przygotować się na kontakt z Bogiem – mianowicie modlitwa, kontemplacja i abstynencja – miały dla tych mnichów nadrzędne znaczenie, gdyż transcendowały ziemskie niebezpieczeństwa i moce. Święta Góra miała jednak istotne znaczenie także dla ortodoksyjnych możnowładców: ortodoksyjni cesarze w Konstantynopolu i Trapezuncie, podobnie jak władcy gruzińscy, bułgarscy i serbscy, wierzyli, że oddawanie czci mnichom z Athos w ogóle, a w szczególności patronat nad poszczególnymi celami, umożliwiało im pozyskanie przychylności Bożej i szacunku swoich poddanych109. O ile ten policentryczny, ortodoksyjny świat był targany zażartymi konfliktami politycznymi, terytorialnymi i etnicznymi, o tyle zachowywano jedność pospolitych wierzeń religijnych, kultu świętych i aksjomatów dyscypliny kościelnej. Athos i stowarzyszone klasztory odgrywały rolę „warsztatów cnoty”110.
Dużą częstość kontaktów między odległymi klasztorami111 ułatwiała mnogość szlaków i możliwość sprawnego podróżowania, które były wynikiem łacińskiej dominacji na Morzach Egejskim i Czarnym. Ładowne statki kupców z Italii mogły przewozić znaczną liczbę ruskich duchownych znad dolnego biegu Donu do Konstantynopola lub Salonik, a więc w sąsiedztwo góry Athos. Wędrówki świętych, na przykład Grzegorza z Synaju, który wybrał się z Salonik na Chios i dalej, równie dobrze odbywać się mogły na włoskich statkach112. Zatem, paradoksalnie, wspólnota wiary i wzory duchowe zyskały na intensywności i zwiększyły zasięg zarówno za sprawą słabości państw niezdolnych do efektywnego regulowania ruchu morskiego, jak i dzięki wszechobecności i podróżom łacińskich kupców i ich partnerów handlowych w poszukiwaniu zysków.
Nie chodzi o to, że wielu wyższych rangą duchownych w konstantynopolitańskim patriarchacie lub czołowych mnichów z Athos uważało, iż fragmentacja władzy ziemskiej jest czymś dobrym. Poza tym, szukając wsparcia poszczególnych cesarzy w sporach o hezychazm, stanowiska kościelne i prawo do posiadłości, duchowni ci stali na straży idei cesarstwa jako artykułu wiary. Chodziło o coś więcej niż znalezienie uległego figuranta w czasie, gdy notowania i organizacja patriarchatu odnosiły ogromne sukcesy. Lojalność wobec chrześcijańskiego cesarza rzymskiego na ziemi, a zwłaszcza tego rezydującego w „świętym mieście”113 – Konstantynopolu, była cechą odróżniającą prawdziwych Rzymian od zwykłych łacinników, a ich odmiana obrządku chrześcijańskiego dawała tym pierwszym wiele materialnych korzyści i mocnych argumentów. Imperium założone przez Konstantyna Wielkiego stanowiło przecież część boskiego planu odkupienia ludzkości, zaś ci, którzy zachowywali lojalność wobec tej idei, byli zarazem „prawdziwymi wyznawcami”, orthodoxoi.
Wyżsi rangą ortodoksyjni duchowni, w sensie bardziej pozytywnym, choć słabiej określonym w czasie, mogli utrzymywać ład imperialny w Konstantynopolu dzięki ceremoniałowi i praktykom liturgicznym, traktując go jako swego rodzaju „ikonę” zapowiadającą boski ład w niebie. Nawet jeśli późne imperium Paleologów ograniczało się do murów Miasta, wytrwałość stolicy w obliczu oblężeń miała historyczne precedensy114. Cesarstwo wielokrotnie przetrwało niemal całkowity zalew obcych okupantów i najeźdźców, a jego enklawy wynosiły się ponad powierzchnię niczym archipelagi. Następujące po sobie okresy podziałów i rekonfiguracji terytorialnej nabierały znaczenia i celu z perspektywy liturgicznej, stałego odtwarzania świętego czasu w postaci kluczowych tekstów i symboli w kościołach, które były jakby zminiaturyzowanym niebem. Ta perspektywa umożliwiała duchownym i świeckim spoglądanie poza aktualne komplikacje i potrzeby materialne, by ujrzeć ostateczne zwycięstwo cesarza i wszystkiego, za czym się opowiadał. Patriarcha Antoni IV (1389–1390, 1391–1397) wyraził ją w liście z 1393 roku do wielkiego księcia moskiewskiego, Wasyla I (1389–1425), podkreślając „powszechność” Kościoła i znaczenie „naturalnego cesarza, którego ustawy, regulacje i rozporządzenia są szanowane w całym zamieszkanym świecie”, w przeciwieństwie do „poszczególnych lokalnych władców”, takich jak Wasyl, „oblężonych przez niewiernych i wziętych w niewolę”, co było przytykiem do niedawnej sytuacji, gdy Wasyl był zakładnikiem Złotej Ordy115. Przyjmując taki sposób myślenia, podzielany przez licznych mnichów z Athos, Kościół i cesarstwo opowiadały się za etycznymi i politycznymi zasadami uniwersalnej prawomocności, zaś Konstantynopol wciąż stanowił dla nich idealne centrum.
To, czy ruscy i inni słowiańskojęzyczni możnowładcy w pełni się z tym zgadzali, jest sporne, nie należy jednak niedoceniać gotowości (przynajmniej) części ich duchowieństwa do przyznania wyjątkowej wartości rytuałom liturgicznym w kościel Hagia Sophia czy ścisłego skojarzenia ich z cesarzem. Ignacy ze Smoleńska był autorem szczegółowego opisu koronacji Manuela II Paleologa (1391–1425) w 1392 roku, której był naocznym świadkiem. Przerwał swój opis liturgii, aby zapytać, „kto byłby w stanie wyrazić jej piękno?”, czym przypominał ruskich emisariuszy, którzy około 400 lat wcześniej tak oto napisali do Włodzimierza z Kijowa po uczestniczeniu w nabożeństwie w świątyni Hagia Sophia: „Nie wiedzieliśmy, czy jesteśmy w niebie czy na ziemi… Wiedzieliśmy tylko, że Bóg mieszka tam pośród ludzi”116.
Nawet dla najlepiej wykształconych ruskich duchownych polityczna kultura Bizancjum była jedynie odległym pragnieniem, ale słowiańscy możnowładcy z południa chętnie zapożyczali elementy bizantyjskiego rytuału inauguracyjnego, aby uświęcić swoją władzę. Przetłumaczone teksty zawierające i opisujące podstawowe modlitwy i procedury znamy z XIV- i XV-wiecznych rękopisów: tłumaczenia na język słowiański prawdopodobnie wykonywano w XIV wieku, a może wcześniej117. Zapożyczenia te sygnalizowały ambicje władców bułgarskich i serbskich uzyskania przychylności Boga dla ich władzy i uroczystego prawa do reprezentowania podwładnych w stylu basileusa, ale świadczą też o wysokim statusie rytuałów władzy celebrowanych na ich dworach. Nie powstrzymało ich to jednak od wojowania z armiami basileusa lub okupowania jego dawnych terytoriów i miast na prowincjach, co z rozmachem czynili bułgarski władca Iwan II Asen (1218–1241) oraz serbscy władcy Stefan Urosz II Milutin (1282–1321) i Stefan Duszan (1331–1355)118.
Władzy aprobowanej przez Boga nie dało się jednak uzyskać tak łatwo. Mimo wygórowanych osobistych pretensji poszczególnych możnowładców, wielu ich duchownych i poddanych i tak postrzegało cesarski dwór w Konstantynopolu jako model prawowitej władzy monarchicznej, a nawet jako odzwierciedlenie ładu niebiańskiego. Jak zauważył Alain Ducellier, zwycięski Milutin zupełnie przemodelował swój dworski ceremoniał i wachlarz symboli władzy na wzór bizantyjski w czasie ślubu z Simonis, córką Andronikosa II Paleologa (1282–1328), który odbył się w 1299 roku119. Będąc już wcześniej człowiekiem majętnym, Milutin mógł teraz pełnoprawnie przystroić swoją żonę i wybranych notabli „w imperialne części ubioru i złote pasy”, a także w cesarską purpurę, wysyłając ich w podróż przez swoje ziemie120. Przekonanie, że prymat prawowicie należał się „cesarzowi Rzymian”, żywili mnisi z góry Athos i nawet najambitniejszy serbski agresor, Stefan Duszan, musiał brać je pod uwagę, gdy zajmował znajdujące się pod rządami Bizantyjczyków miasta w Macedonii i twierdził, że jest głównym protektorem Świętej Góry121.
Podboje i prestiż Stefan Duszan zawdzięczał wielu klęskom militarnym i ubóstwu cesarstwa bizantyjskiego. Angelika Laiou wykazuje, że te słabości wzięły się po części z winy samego cesarstwa, były konsekwencją ostrych podziałów w obrębie dynastii Paleologów i wojny domowej między regentami mniejszego, jak Jan V Paleolog (1341–1391), i większego formatu, jak Jan VI Kantakuzenos (1347–1354), którzy na jakiś czas przejęli stery władzy. W połowie XIV wieku w cesarstwie doszło do wyraźnej zmiany na gorsze, kiedy to coraz bardziej naciskali Turcy, Serbowie i inne obce potęgi, natomiast wydatki cesarza znacznie przewyższały dochody. Symboliczną zniewagą było wstrzymanie bicia złotych monet mniej więcej w latach 1354–1366: bicie złotych monet ze swoją podobizną było prerogatywą cesarza Nowego Rzymu w czasach jego rozkwitu. Pewien komentator z połowy XIV wieku wyrażał żal z powodu utraty cesarskich terytoriów: „Teraz to my znajdujemy się w niewoli ludów, które… [wcześniej]… znajdowały się pod naszymi rządami”122. Natomiast Osmanowie dysponowali machiną wojenną świetnie przystosowaną do prowadzenia ciągłych operacji. Cesarz bizantyjski musiał płacić daninę, a więc był wasalem sułtana Murada I (1362–1389), ale przyniosło to jedynie chwilowe wytchnienie i przez blisko dekadę po 1394 roku Konstantynopol był znów oblężony. Nowe państwo Serbów, pozbawione potężnego i prawowitego monarchy po przedwczesnej śmierci Duszana w 1355 roku, samo padło ofiarą wewnętrznych konfliktów dynastycznych i rozłamów regionalnych, zaś klęska Serbów w bitwie na Kosowym Polu w 1389 roku może wskazywać, że pochód Osmanów był nie do zatrzymania. Podobnie było w przypadku zmiażdżenia przez Turków, którym przewodził syn i spadkobierca Murada, Bajazyd I (1389–1402), wielkiej armii krzyżowców pod Nikopolis w 1396 roku. Przetrwanie cesarstwa bizantyjskiego do XV wieku można przypisać szczęściu oraz przekonaniu Osmanów, że jest ono nieszkodliwe.
Jednak niespójne, niemal federalne, imperium Paleologów w dalszym ciągu mogło stanowić przeszkodę dla Osmanów. Można nawet argumentować, że było zdolne do regeneracji. Zza swoich rzymskich murów cesarz, pamiętając o tradycji dyplomatycznej Justyniana, wciąż mógł pertraktować z wrogami swoich wrogów. Za przybyciem zdobywcy ze Środkowej Azji, Timura, do Anatolii w 1401 roku najprawdopodobniej stały między innymi zabiegi Manuela II oraz zachodnich emisariuszy123. W rezultacie zmiażdżenia przez Timura armii Bajazyda w bitwie o Ankarę w 1402 roku oraz sporów między synami Bajazyda zmniejszyła się presja na Bizancjum, a niektórzy Bizantyjczycy uważali – w zgodzie z inną czcigodną tradycją – że miała w tym udział również interwencja Matki Bożej. Zarówno po bitwie pod Nikopolis, jak i przed 1396 rokiem cesarze i wyżsi rangą duchowni z zapałem praktykowali wysyłkę ikon i relikwii – czyli „dyplomację relikwiarzową”. Ich wysiłki były adresowane do zachodnich i wschodnich sprzymierzeńców, a więc potencjalnych dostarczycieli wojsk lub bogactw124. Pod koniec XIV wieku wchodzono w zinstytucjonalizowane relacje z organizacjami kościelnymi w rodzących się księstwach wołoskich i mołdawskich w dolnym biegu Dunaju, zaś w latach 30. XV wieku serbski despota Jerzy Branković (1427–1456) wybudował ufortyfikowaną rezydencję w Smeredewie na wzór niedawno wzniesionych murów Konstantynopola, których budowę zlecił najprawdopodobniej jego teść, Teodor Paleolog Kantakuzenos125. Inne więzi małżeńskie połączyły serbską elitę polityczną z elitą imperium Trapezuntu, a około połowy XV wieku te powiązania rozszerzyły się również na osmańską rodzinę rządzącą.
Zważywszy na problemy Osmanów ze zdobyciem żołnierzy na kampanię na Bałkanach oraz ograniczoną liczbę muzułmanów osiadłych na zachodnim wybrzeżu Morza Egejskiego i w Bosforze na przełomie XIV wieku, było do pomyślenia, że siły ortodoksyjnych dynastii mogły połączyć się ze wspierającą je ludnością, aby rozbić „Izmaelitów” i nie pozwolić im na zdobycie wystarczającej liczby jeńców, łupów czy dochodów, które wspomagałyby utrzymanie ich machiny wojennej. Jeśli Turcy w rezultacie byli nie do zatrzymania, to w dużym stopniu dzięki osmańskim metodom zabierania chrześcijańskich dzieci i stworzeniu „nowej armii” janczarów, która była żądna kolejnych podbojów. Więzi wiary i lojalności między cesarzem i greckojęzycznymi Rzymianami, a czasem nawet słowiańskojęzycznymi ortodoksami, przetrwały wcześniejsze zalewy obcych sił i gdy elity i armie okupantów osłabły, odpłaciły się z nawiązką. Pozbawione granic imperium traciło niezbędne środki do życia wraz z każdym kolejnym „poborem dzieci” oraz sürgün, które wykrwawiały Bizancjum tak, jak dziury wybijane w murach Konstantynopola przez tureckie kule armatnie w 1453 roku126.
Skrupulatność, z jaką Osmanowie wykorzystywali zasoby ludzkie z dawnych prowincji cesarstwa, mówi równie dużo o Bizancjum, co o ich własnych talentach organizacyjnych. Osmańska machina wojenna była znacznie lepsza niż ta, z którą IV krucjata dokonała oblężenia Miasta, a ponadto – w odróżnieniu od krzyżowców – Turcy dawno już zdominowali jego okolice. Musieli jednak zgromadzić dochody i żołnierzy ze swoich posiadłości na Bałkanach, zanim mogli ruszyć na podbój Konstantynopola i rządzić w nim i z niego. Nie zamierzali powtórzyć doświadczenia krzyżowców, którzy musieli borykać się z grecką i słowiańską ludnością o – w najlepszy wypadku – niepewnej lojalności, zamieszkującej na zachód i południowy zachód od Konstantynopola. Sułtani i ich doradcy generalnie zaniechali próby bezpośredniego ataku w 1. połowie XV wieku po części ze względu na wewnętrzne napięcia polityczne. Świadczy to jednak o tym, że cesarstwo bizantyjskie miało inne mocne strony, oprócz niemalże zupełnej niemożliwości zwyciężenia „królującego miasta”. Żar mógł się nadal tlić w niespodziewanych miejscach, a ostańce przekształcały się w nowe centra, jak na przykład Mistra, dzięki swoim handlowym i kulturowym więziom z Włochami127. Sułtani wytrwale zabiegali o aprobatę mnichów z Athos, uznając ich ziemskie posiadłości i prawo do wyboru własnej drogi duchowej, natomiast – jak wskazuje Bryer – gdy Mehmed II (1444–1446, 1451–1481) zajął Miasto, okazał ambiwalencję, próbując nakłonić do współpracy wyższych rangą duchownych, począwszy od patriarchatu. Uznał też przywileje handlowe Genueńczyków w czasie upadku Konstantynopola.
Sprawę Genueńczyków, podobnie jak porozumienie Mehmeda z ortodoksyjnym Kościołem, można postrzegać jako wskaźnik rozpadu starego imperium, jego podziału na odrębne części: kościelną, klasztorną, regionalną i handlową. Jeśli jednak uwzględnić tylko te negatywne strony, to można przeoczyć zmienną geometrię, która od dawna cechowała empire sans frontières. Cesarze środkowego okresu Bizancjum na ogół potrafili utrzymać równowagę między greckojęzycznymi, krajowymi ortodoksami religijnymi a obcymi książętami, ludami i mocarstwami, dopóki przewaga zachodnich zasobów i umiejętności organizacyjnych nie sprawiła, że równowaga stała się w praktyce nie do utrzymania. Mało spójne dynastyczne miniimperia, powstałe po katastrofie 1204 roku, miały inną strukturę niż ich znamienity poprzednik, zaś „cesarz Rzymian”, który w 1261 roku powrócił na tron w Konstantynopolu, nie był w stanie odtworzyć dawnego aparatu administracyjnego i militarnego. W istocie powodem złego funkcjonowania władzy cesarskiej była desperacja części osób, które chciały go prowadzić lub pisały w jego imieniu128, natomiast od końca XIV wieku liczni rzemieślnicy – złotnicy, wytwórcy złota ciągnionego, cieśle okrętowi, a także lekarze – lepsze perspektywy widzieli na Zachodzie i zakładali dobrze prosperujące przedsiębiorstwa nawet w Londynie129. Ład imperialny nie przetrwał jednak wyłącznie na płaszczyźnie instytucjonalnej. Dzięki swojej zdolności do angażowania poparcia, przekonań lub interesów handlowych całkiem różnych i rozproszonych grup, imperium Paleologów wykazywało pewną ciągłość ze swoim wcześniejszym wcieleniem. Nie po raz pierwszy zespół właściwości cesarstwa bizantyjskiego sprawiał, że łatwy podbój i długotrwała okupacja przez najbardziej śmiałych obcokrajowców były kosztownymi i potencjalnie daremnymi przedsięwzięciami. Świadczy o tym fakt, że Osmanowie podbijali cesarstwo bizantyjskie i podległe im kraje stopniowo, jak również celowa niejednoznaczność i troska Mehmeda Zdobywcy i jego następców o prawomocność w oczach ich nowych poddanych.
102
Jacoby (2005a).
103
Bojovic (2001); Eastmond (2003a); Eastmond (2004).
104
Zob. zwł. Nicol (1993).
105
Morrisson (2005).
106
Angold (1975a).
107
Shawcross, „The Chronicle of Morea” (rozprawa doktorska, 2009); Shawcross (w druku).
108
Meyendorff (1964); Meyendorff (1974c); Krausmüller (2006).
109
Zob. jak cesarz Trapezuntu wyjaśnił ufundowanie celi na górze Athos w 1374 roku: Actes de Dionysiou, wyd. Oikonomides i in., s. 60.
110
Register des Patriarchats, wyd. Hunger i in., II, nr 56, s. 428–429; Régestes des actes du patriarcat, wyd. Grumel i in., nr 2309; Nicol (1979), s. 19; Meyendorff (1981), s. 115, 128–130; Krausmüller (2006); por. niżej.
111
Evans (red.) (2004), s. 11–12 (wprow.); Gothóni (2004), s. 60–64; Shepard (2006c), s. 17–18, 36–40.
112
[Kalikst I], Life of Gregory of Sinai, roz. 15, wyd. Pomialovsky, s. 33; Balfour (1982), s. 44–47, 52–53; Majeska (1991), s. 36–37.
113
MM, II, s. 361; Régestes des actes du patriarcat, wyd. Grumel i in., nr 3112.
114
Cameron, Averil (1979b).
115
MM, II, s. 191, 192; tłum w: Barker (1969), s. 108, 109; Crummey (1987), s. 58.
116
Ignatius of Smolensk, tłum. w: Majeska, Russian travelers, s. 104–105, 110–111; PVL, s. 49; RPC, s. 111.
117
Biliarsky (1993), s. 125–127, 133, 139; Biliarsky (2001), s. 72–74, 85–88.
118
Soulis (1984), s. 6–11, 25–27, 35–47.
119
Por. też Malamut (2000), s. 500–505; Ćirković (2004), s. 49–52.
120
Danilo II i in., Životi kraljeva, wyd. Daničić, s. 96–97; Malamut (2000), s. 503.
121
Obolensky (1971), s. 255–256.
122
[Szewczenko], Alexios Makrembolites, s. 213 (tekst), s. 225 (tłum.).
123
Obolensky (1963), s. 47–52; Barker (1969), s. 183, 504–509; Jackson (2005), s. 238–240.
124
Barker (1969), s. 408; Mergiali-Sahas (2001a), s. 56–59; Baronas (2004), s. 85–87; Vassilaki (2005); Baronas (2007).
125
Shepard (2006c), s. 26–28; Peschlow (2001), s. 401.
126
Runciman (1965), s. 97, 99, 104, 116–117.
127
Na temat „kompromisu między greckim polis a italskim senioratem”, przewidywanego przez ich czołowych myślicieli, których część liczyła na pomoc militarną z Zachodu, zob. Ronchey (2006), s. 321–322.
128
Zob. np. [Szewczenko I.] (1961); Nicol (1979), s. 75–83; Kolbaba (1995).
129
Harris (1995a), s. 156, 164–188.