Читать книгу Uwiedź klienta. Marketing w social mediach - Monika Czaplicka - Страница 3

Cześć! Poznajmy się…

Оглавление

…mam na imię Monika, a Ty? Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że przejdziemy na Ty.

Gdyby zapytać moich eks, zapewne okazałoby się, że uwodzenie face to face1 nie jest moją najmocniejszą stroną. Ponieważ… to mnie się uwodzi. Na szczęście tam, gdzie zwykle traciłam szansę z powodu mojego introwertyzmu, mogę wykorzystać media społecznościowe i internet. Odkąd uwodzę via Facebook moje romantyczne życie wiele na tym zyskało.

Nie czekałam jednak 6 lat na napisanie książki tylko po to, żeby opowiedzieć o swoich podbojach miłosnych. Przede wszystkim szukałam tematu, któremu mogłabym się oddać bez reszty, tak jak w poprzedniej publikacji – kryzysom. Uwodzenie klientów wydaje mi się odpowiednim tematem.

Jak zwykle moje książki można czytać wedle potrzeb i uznania. Od początku. Od środka. Całą. Fragmentami. Co trzeci rozdział, ale tylko, jeśli tytuł zawiera literę „R”. Jak chcesz. Chciałabym natomiast, żeby się przydała. Nauczyła Cię czegoś. Otworzyła oczy na pewne kwestie. Ponieważ jest wiele poradników marketingowych, uznałam, że pora na taką książkę, która wyjaśni wszystko możliwie najprzystępniej. A co może być przyjemniejszego od miłości, romansu i dobrej zabawy?

Za każdą dobrą (i złą, ale liczę, że trafię do pierwszej kategorii) książką stoi zawsze wiele osób. Wspierająca rodzina. Fajne wydawnictwo. Wielu pomocnych przyjaciół. Cudowna Jagoda, która przeczytała wszystko od deski do deski i napisała kilkadziesiąt uwag i komentarzy. Niesamowita Wobuzzica Alicja – bez jej pomocy nie byłoby tej książki. Ale moja lista zawiera też (zawsze) kobiety mojego życia. Moją ukochaną Magdę, dzięki której piszę. Kobiety, które na co dzień znoszą moje humory, przyjmują mnie pod swój dach i ogarniają, kiedy trzeba. Kobiety, które mnie ukształtowały. I ta, której dedykuję tę książkę. Mój wypadek przy pracy. Moja Wonder Woman. Dziękuję. Kocham Cię.

Jeśli trzymasz w rękach tę książkę, oznacza to, że uznano moje przemyślenia za wartościowe i można je zaprezentować szerszemu gremium. Niektórzy nazywają mnie ekspertką. Inni mentorką. Ale zdradzę Ci pewien sekret. Tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz, ok? Nie mam monopolu na prawdę o marketingu. Wyjaśnię Ci dlaczego.

Kiedy pójdziesz na konferencję albo szkolenie lub przeczytasz jakiś artykuł czy poradnik, marketingowcy będą prześcigać się w dawaniu dobrych rad. Zdradzą Ci triki, jak osiągać lepsze efekty. Powiedzą, gdzie publikować, co robić, kiedy to robić, co pisać itd. Dowiesz się, ile znaków potrzeba na idealny post, ile grafik powinien mieć artykuł na Linkedin i czy czerwone emotikony lepiej sprzedają się niż te w odcieniach zieleni.

Ale czy tak w istocie jest?

Marketing to nie matematyka, gdzie 2 + 2 = 42. Może być 2 + 2 = 5. I nie mówię nawet o orwellowskim3 podejściu do tego równania, ale o rzeczywistości społecznej jako rzeczywistości sui generis4.

Pewnie zapytasz: Że co proszę?

Mówiąc po ludzku – ludzie w zbiorowisku to coś więcej niż tylko suma tych wszystkich jednostek. Pomyśl o tłumie5. Tłum to coś więcej niż tylko rzesza ludzi. To jeszcze magiczna siła. Ta, która pcha do rewolucji. Albo linczu. Albo walki o torebki na kartofle6. Jak nie rozumiesz, to obejrzyj filmiki na temat promocji Crocs w Lidlu7.

Ludzie na Twoim fanpage’u/blogu/w Twoim newsletterze itp. to nie tylko słupki i wykresy. To nie tylko cyfry i liczby. To żywa struktura.

To, co zadziała świetnie w jednym miejscu, nie musi działać w innym. Możemy starać się mówić uniwersalnie, ale prawda jest taka, że w marketingu naczelną odpowiedzią na wiele pytań jest (popularne wśród socjologów): to zależy.

Tu nie ma prostych odpowiedzi. Tak samo jak w seksie. Baw się, eksploruj, eksperymentuj i zmieniaj taktykę. Dopiero wtedy masz szansę na sukces.

Gdzie są Twoi klienci? To zależy. Od czego? Jak jest teraz, co możesz poprawić, co działa, a z czego warto zrezygnować…

Jak skutecznie sprzedawać? To zależy. Od czego? Co sprzedajesz, komu, po ile, jak się pozycjonujesz, jaką masz sieć dystrybucji, jaki budżet, jakie…

Byłoby wybitnie perfidne napisać książkę na kilkadziesiąt stron pełną relatywizmu i okrągłych zdań, gwiazdek, przypisów i wypowiedzi warunkowych lub zawierających jakieś „ale…”.

Nikt nie powiedział, że jestem miła. Trzymasz w ręku wybitnie przewrotną książkę.

Na otarcie łez – podzielę się tym, co wiem. Moim doświadczeniem. Doświadczeniem moich klientów. Ludzi, z którymi spotykam się na szkoleniach. Tymi zasadami, które są (powiedzmy) uniwersalne dla ludzkości. Dla marketingu.

Pamiętaj jednak proszę, że to co przeczytasz, to nie są dogmaty. To pewne ścieżki myślowe. Pomysły. Inspiracje. Resztę pracy musisz wykonać samodzielnie na bazie swojego produktu, marki czy usługi. Testuj. Odkrywaj. Ucz się.

I przede wszystkim – dobrze się baw.

Z marketingiem jest jak z seksem. Są różne poradniki, w których poczytasz, jak robić to dobrze, lepiej, inaczej, skuteczniej. Ostatecznie to jednak Ty musisz zrobić „co trzeba” i sprawdzić, co jest najlepsze dla Ciebie. Każdy chce robić to jak najlepiej. Jest presja na skuteczność. W praktyce – wiele osób nie ma pojęcia, jak się do tego zabrać i stosują porady od przypadkowych osób. Niektórym się wydaje, że umieją robić to dobrze. Tylko na końcu brakuje „Wielkiego O!”. Osiągnięcia sukcesu.

Żaden poradnik nie powie Ci, gdzie masz strefy erotyczne. Może podpowiedzieć, gdzie ich szukać. Nie dowiesz się też z żadnej książki, jak doprowadzić Twoją partnerkę do orgazmu8. Znajdziesz listy tego, co działa na różne kobiety i, jak się uda, coś zadziała też na Twoją. Analogicznie ta książka może Ci wskazać pewne procesy myślowe czy sposób patrzenia na ludzi, ale nie dostaniesz tu gotowych matryc9 sukcesu. Takich najzwyczajniej NIE MA.

Jeśli szukasz trików marketingowych, hacków, jak ograć system, i gotowych porad, jak zwiększyć sprzedaż, mieć 100 nowych followersów codziennie czy innych tego typu bzdur – odłóż tę książkę natychmiast. Nie polubimy się.

Na koniec mam dla Ciebie mój triskelion10:

1. Social media to rozmowa.

2. Marketing nie jest B2B, B2C, tylko H2H11.

3. Biznes to rozwiązywanie problemów, a żeby funkcjonować, potrzebuje zaufania.

Chwilowo to pewnie brzmi dziwnie, ale obiecuję, że z dalszą lekturą tej książki nabierze sensu.

Albo nie. W końcu to książka o seksie i marketingu.


1

Twarzą w twarz, chociaż w sumie może też innymi częściami ciała…

2

Zazwyczaj; patrz: teoria zbiorów.

3

Roku1984 Orwella 2 + 2 = 5 jest synonimem kłamstwa narzucanego przez partie tak długo, że staje się prawdą.

4

Pasjonatów dziwnej wiedzy odeślę do Emila Durkheima.

5

Emil Cię nie wystraszył? Poczytaj Gustave’a Le Bona.

6

Mowa oczywiście o sprzedaży torebek Wittchen w Lidlu, patrz: https://czaplicka.eu/wittchen-lidl/, dostęp: 31.07.2019.

7

http://czaplicka.eu/uk/crocs, dostęp: 31.07.2019.

8

Nie będę się wypowiadać w kwestiach doprowadzania mężczyzn, bo moja wiedza w tym temacie jest gorzej niż żadna.

9

W języku angielskim często mówi się o marketingu z formy/matrycy jako przykładzie kopiowania i stosowania utartych schematów; my chcemy jednak przejść from mold to bold, czyli od matrycy do kreatywności.

10

Chyba że wolisz buddyjską mantrę: trzy rzeczy nie mogą pozostać ukryte – słońce, księżyc i prawda.

11

B2B – business to business, czyli firmy oferujące produkty/usługi innym firmom; B2C – business to client, firmy oferujące usługi/produkty klientom indywidualnym; H2H – human to human, czyli człowiek człowiekowi (oby nie wilkiem).

Uwiedź klienta. Marketing w social mediach

Подняться наверх