Читать книгу Tajemnica Marii Magdaleny - Paweł Lisicki - Страница 4

Powrót do historii
Emancypacja i judaizm

Оглавление

Dopuszczenie kobiet do grona uczniów Jezusa było zatem czymś zaskakującym i przeciwnym powszechnie przyjętym wówczas obyczajom. To, że dzisiaj coraz częściej kwestionuje się ten fakt, że usiłuje się stępić ostrze radykalizmu ruchu Jezusa i że zaprzecza się rewolucyjnej nowości, jaką w oczach Jego współczesnych musiało być dopuszczenie kobiet do grona tych, co wędrowali z Jezusem, wynika, jak sądzę, ze swoiście rozumianej politycznej poprawności. Opisałem ją już w odniesieniu do kwestii procesu i śmierci Jezusa (Kto zabił Jezusa?). Pokazałem, że wielu współczesnych egzegetów przykłada tak wielką wagę do tego, żeby ich stwierdzenia nie mogły zostać uznane za antysemickie czy antyjudaistyczne, iż często ma to wpływ na rozumienie przez nich źródeł, na ich interpretację i wyjaśnianie. Tak też jest w przypadku pytania o pozycję kobiet w judaizmie. Współcześni badacze starają się często za wszelką cenę zacierać różnicę między ruchem chrześcijańskim a judaizmem, z którego on się wyłonił, bojąc się, że każda ocena, każda próba pokazania tego, co w naukach Jezusa pozytywne, oznacza pośrednią krytykę judaizmu. Ta zaś, przyjmują, prowadzić musi do antysemityzmu, którego pełne i zbrodnicze skutki przejawiły się w pełni w XX wieku.

Dlatego nawet autorki, które nie wahają się mówić o ucisku, opresji, dominacji czy wręcz prześladowaniu kobiet w Kościele I wieku, starają się wykazywać, że to, co nowe w nauczaniu Nazarejczyka, doskonale mieściło się w tradycji religijnej, z której wyrastał. Pisze Schuessler Fiorenza: „Ruch Jezusa należał do wielu wewnątrzżydowskich ruchów odnowy z tej epoki” (s. XXXIII). Stanowił on zatem, jej zdaniem, część emancypacyjnego ruchu wewnątrz judaizmu. Oczywiście, autorka In Memory of Her zdaje sobie sprawę z trudności takiego przedsięwzięcia. „Trudne lub nawet niemożliwe – zauważa z niepokojem – jest po wiekach chrześcijańskiego antyjudaizmu i kulturowo-politycznego antysemityzmu pojmowanie Jezusa i Jego pierwszych popleczników jako przedstawicieli ruchu wyłącznie żydowskiego, a nie chrześcijańskiego” (s. XXXIV). Rzeczywiście, jest to trudne, bo pech lub zrządzenie losu chciało, że ów wyłącznie żydowski ruch szybko przekształcił się w ruch szerszy. Wskutek tego teraz, po dwóch tysiącach lat antyjudaizmu, tak trudno jest zobaczyć, że chrześcijaństwo było tylko niepotrzebną naroślą, obcą i zewnętrzną, podczas gdy prawdziwy judaistyczny, żydowski Jezus zwiastował rzekomo tylko to, co już przed Nim było znane. Oto jak wygląda ta logika: Jezus był Żydem, a więc głosił tylko to, co Żydom ówczesnym było znane i mogło być przez nich zrozumiane; jeśli w Nowym Testamencie pojawiają się przykłady przekroczenia tej tradycji, to muszą one pochodzić ostatecznie od późniejszych uczniów i pogan. Współczesne feministki rozrywane są zatem przez dwa sprzeczne pragnienia. Z jednej strony chcą pokazać, że Jezus, dopuszczając do siebie kobiety, dokonał rewolucji; z drugiej boją się tak twierdzić, gdyż naraziłoby to je na zarzut antyjudaizmu. Stąd próba stwierdzenia, że rewolucyjność Jezusa i Jego nowy stosunek do kobiet były zjawiskami znanymi judaizmowi. Szkoda tylko, że autorka nie wskazała innych, poza Jezusowym, przejawów owego rzekomego ruchu emancypacyjnego. Również w pismach innych zwolenniczek takiego podejścia nie sposób znaleźć przykładów docenienia kobiet i przyznania im statusu porównywalnego z tym, co oferował ruch Jezusa. Wydaje się zatem, że takie twierdzenia jak powyższe są tyleż wyrazem badania, co zwyczajnie chciejstwa. Właśnie w swoim odniesieniu do kobiet – podobnie jak do dzieci, grzeszników, celników, prostytutek, chorych – najpełniej widać radykalną zmianę w rozumieniu Boga i Jego miłości, którą przyniósł Jezus. „Wspieranie przez Jezusa kobiet w Ewangelii św. Łukasza (odpowiada to bardziej ogólnej tradycji ewangelicznej; patrz na przykład Mk 5, 35; 10, 11; 14, 9; 15, 40-41) może odpowiadać wzorcowi, zgodnie z którym wspierał On grupy zmarginalizowane; z pewnością w czasach Łukasza kobiety należały do grupy wykluczonej ze struktur władzy” (C.S. Keener, Acts. An Exegetical Commentary, s. 598).

Właśnie o to tu chodzi. Tym, co w nauczaniu i działaniu Jezusa było najbardziej zaskakujące, jest Jego pojmowanie Bożego miłosierdzia. Nie jest ono dane jedynie sprawiedliwym, nie kieruje się tylko ku tym, którzy na nie zasłużyli, ale, przeciwnie, zwraca się ku najsłabszym, najbiedniejszym, wydziedziczonym i pozbawionym praw. I to zwraca się bez jakichkolwiek ich wcześniejszych zasług. W tym rozumieniu kobiety należały właśnie do tej samej kategorii co grzesznicy, niewolnicy czy celnicy – przy tym w ich przypadku owa niższość wynikała z samego urodzenia, z samej biologicznej płci. Ta zmiana podejścia Jezusa nie ograniczała się oczywiście tylko do tego, że dopuścił do siebie kobiety. Wiele innych Jego gestów pokazywało ową różnicę. Doskonale widać to w opowieści o odwiedzinach Jezusa w domu Marii i Marty, przekazanej nam przez Łukasza (10, 38-41). „Jezus potwierdza i aprobuje to, że Maria gra rolę ucznia – zauważa Keener – mimo że do tradycyjnej roli kobiecej należało zajmowanie się domem (Łk 10, 38-41) Nikt nie dziwiłby się temu, że Marta wykonywała czynności tradycyjnie przypisywane kobietom, ale większość Żydówek z Palestyny byłaby zdumiona rolą, jaką grała Maria” (Acts, s. 601). Choć i to spostrzeżenie nie oddaje całej niezwykłości tej sceny. Keener ma rację, iż „nikt nie dziwiłby się temu, że Marta wykonywała czynności tradycyjnie przypisywane kobietom, ale już z pewnością czymś osobliwym i niestosownym byłoby to, że wykonywała je na oczach obcego mężczyzny!”. Dobrze pokazuje to opowieść przytoczona przez Hermanna Stracka i Paula Billerbecka (Kommentar zum Neuen Testament aus Talmud und Midrasch, V1, t. I, s. 300-301). „Qid 70.: Rab Nachman (b. Jakub † 320) rzekł do rabina Jehudy († 299): Niech przyjdzie Dunag (córka Nachmana) i da nam picie. Ów odpowiedział: Tak nauczał Szemuel († 254): »Niech mężczyzna nie pozwala, by obsługiwała go kobieta«. Ona jest przecież nieletnia, odrzekł rabin Nachman. Tamten jednak odparł: Szemuel powiedział wyraźnie: »Nie wolno, by mężczyznę obsługiwała jakakolwiek kobieta, niezależnie od tego czy dorosła, czy nieletnia«. Rab Nachman powiedział do niego: Niech pan Jałty (mojej żony) zechce odpowiedzieć na jej pozdrowienie. Tak nauczał Szemuel, odparł rabin Jehuda: »Głos kobiety jest czymś nieprzyzwoitym!« To może, rzekł Nachman, przez posłańca? Tamten powiedział: Tak rzekł Szemuel: »Nie odpowiada się na pozdrowienie kobiety!« Ale może przez jej własnego męża, rzekł Nachman. Rab Jehuda: Tak mówił Szemuel: »W ogóle nie odpowiada się na pozdrowienie kobiety«”. Nic dziwnego, że uczniowie Jezusa są zdziwieni, kiedy, jak opowiada z kolei Jan, spotykają swego nauczyciela rozmawiającego sam na sam z Samarytanką. „Wówczas przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawia z kobietą. Nikt jednak nie zapytał: Czego chcesz od niej? – lub – Dlaczego z nią rozmawiasz?” (J 4, 27). Trudno powiedzieć, które z tych zachowań budziło większe zaskoczenie współczesnych: zgoda na bycie obsługiwanym przez Martę czy rozmowa w cztery oczy z obcą kobietą.

Tajemnica Marii Magdaleny

Подняться наверх