Читать книгу Viagra mać - Rafał A. Ziemkiewicz - Страница 12

Metoda króla Filipa

Оглавление

Trudno podejrzewać, iżby teoretycy i praktycy sprawiedliwości społecznej wiedzieli coś o królu Francji Filipie IV Pięknym. A powinni.

Władca ów, oprócz urody, zapisał się bowiem w pamięci poddanych dwiema jeszcze cechami. Po pierwsze – ciężką ręką, która zjednała mu przydomek „Króla z żelaza”, po drugie zaś chronicznymi kłopotami finansowymi. Uczciwie rzec trzeba, że Filip Piękny, w przeciwieństwie do wielu współczesnych mu monarchów, potrzebował pieniędzy nie na hulanki i zbytki, ale na zaciąg armii, utrzymanie aparatu państwowego oraz budowę fortec. Pozwoliło mu to powściągnąć wyniszczające kraj prywatne wojny pomiędzy feudałami, największą plagę owych czasów, zapewnić królestwu czterdzieści lat pokoju, poszerzyć znacznie granice i wynieść wysoko swą dynastię.

Zwracam uwagę, że zadanie, jakie postawił przed sobą ów król, wydawało się nierozwiązywalne i wcześniej wielu władców połamało sobie na nim zęby. Aby utrzymać siły wystarczające do pokonania własnych wasali, zmuszony był przez długie lata odbierać swym poddanym ogromną część ich dochodów, co musiało przy lada nieurodzaju oznaczać głód. Nie mniej jednak niż pieniędzy potrzebował do walki z feudałami poparcia tegoż samego ludu, który, chcąc nie chcąc, wpędzał był w nędzę. Mieć zarazem i miłość ludu, i jego pieniądze – oto nierozwiązywalny problem, przed którym stanął Filip Piękny, i który jemu właśnie rozwiązać się, po kilku próbach, udało. I to tak skutecznie, że rozwiązanie owo z powodzeniem kopiowane jest do dziś przez niemal wszystkie światowe rządy.

Genialne odkrycia poprzedzone są zazwyczaj niedoskonałymi przymiarkami. Wspomniałem tu o nieudanych próbach; pierwszą było złupienie najpierw Żydów, którym co i raz urządzano wówczas w zachodniej Europie małe holocauściki (dziś we francuskich i niemieckich szkołach uczy się dzieci, że to było w Polsce), a potem templariuszy. Jednych i drugich obrano z pieniędzy i spalono publicznie. Za każdym razem operacja ta wzbudzała entuzjazm ludu (któż by lubił tak obrzydliwych bogaczy, jak Żydzi i templariusze?) oraz napełniała kasę. Ale miała wielką wadę – jednorazowość. Po jakimś czasie entuzjazm opadał, a kasa znowu się opróżniała, co gorsza – wymordowanie bankierów i kupców odbijało się fatalnie na gospodarce. No i, rzecz zasadnicza, nie było już więcej Żydów ani templariuszy, na których można by zarobić, urządzając zarazem igrzyska ludowi. Ze znienawidzonych bogaczy-bankierów zostali we Francji już tylko osiedleni tam Lombardowie, którzy dzięki zniszczeniu konkurencji szybko zmonopolizowali francuski rynek kapitałowy. Wytłuc także i ich znaczyło wtrącić kraj w wieloletni kryzys, a także pozbawić się źródła kredytów samemu.

Filip zrobił więc inaczej. Po pierwsze, obłożył Lombardów ogromnymi podatkami od każdej przeprowadzanej transakcji. Po drugie zaś, od czasu do czasu, zamiast palić na stosach, odbierał im wszystkim prawo pobytu we Francji i kazał je wykupywać jeszcze raz za odgórnie ustaloną sumę. Lud to naturalnie cieszyło, może nie aż tak jak wcześniejsze egzekucje, ale zawsze – trudno było nie cieszyć się, że król, zamiast porządnych poddanych, obdziera ze skóry tak obrzydliwych bogaczy, jak Lombardowie. Zwłaszcza że dzięki pieniądzom zdzieranym z Lombardów król odpuścił nieco podatki innym stanom, a nawet więcej – część z owych pieniędzy zaczął przeznaczać na jałmużny dla głodujących!

Albowiem tak się jakoś składało, że wkrótce po każdej operacji oskubania Lombardów następował głód. Głód – no cóż, wiadomo, wola boża, nic się nie da na to poradzić. No, może kto bardzo zmyślny wpadł, że powodem głodu mogła być ogólna drożyzna niepozwalająca kupić dość ziarna na zasiewy, ale już na pewno nikt nie domyślał się związku pomiędzy ową drożyzną, a podniesieniem przez Lombardów stóp procentowych. Owszem, Lombardowie, wstrętni bogacze, w dodatku mający przyznany od króla monopol na bankierstwo, budzili powszechnie jeszcze większą nienawiść niż wcześniej – toteż gdy po kilku latach Filip ponownie ich podskubał, lud bardzo się cieszył i miłował swego sprawiedliwego władcę jeszcze goręcej. Fakt, że za panowania Filipa Pięknego nieustannie gnębieni i obdzierani z majątku Lombardowie nie tylko nie zbiednieli, ale wręcz doszli do potęgi dotąd nieznanej, jakoś uszedł powszechnej uwadze. Lud zadowolony był, że choć mu się żyje ciężko, to wszak ze skóry łupi się, sprawiedliwie, bogaczy.

Powiedzmy sobie szczerze: to był w dziejach ludzkości, w sztuce sprawowania władzy nad ludzkim pogłowiem przełom zgoła kopernikański. I nie sposób uznać za wyjątkową podłość historii faktu, że jego sprawca pozostaje zapomniany i nie wymienia się go wśród ojców-założycieli Nowego Wspaniałego Świata.

Viagra mać

Подняться наверх