Читать книгу Anatomia przypadku - Robert Krasowski - Страница 17
Czy Mazowiecki, sprzeciwiając się wąskiej, spójnej drużynie do parlamentu, naprawdę myślał w kategoriach szacunku wobec wszystkich nurtów opozycji?
ОглавлениеKwestia, której do dziś nie umiem dobrze zinterpretować. Co jest pewne – to to, że Mazowiecki coraz bardziej żył w cieniu Geremka i irytowało go to niebywale. Całkiem słusznie obawiał się, że po wejściu „Solidarności” do Sejmu Geremek zostanie kanclerzem miłościwie panującego Wałęsy, Michnik stworzy tubę propagandową nowego obozu politycznego, a Kuroń będzie jego trybunem ludowym. Dla niego istotnie mógł pozostać drugi plan. A na tę rywalizację nakładały się przecież jeszcze głębokie animozje osobiste Mazowieckiego i Geremka, których dawnych źródeł nie znam i nigdy nie byłem ciekaw. Natomiast kogo by chciał jeszcze wziąć do Sejmu Mazowiecki, gdyby wtedy mógł – tego nie wiedziałem wtedy i nie wiem do dziś. Wtedy bałem się trochę, że jego i moje intencje mogą być tylko na pozór zbieżne. Ja oczywiście chciałem wciągnąć do Sejmu twardych antykomunistów różnej maści, a Mazowiecki pewnie myślał w pierwszej kolejności o swoich kolegach – ugodowych działaczach katolickich.